czwartek, 12 września 2013

...

Hej, widzę, że mnie nie lubicie, niestety trochę głupio mi wstawiać rozdziały i nie widzieć pod nimi prawie żadnych komentarzy jak już to jakieś spamy. Także zastanawiam się, czy w ogóle nie usunąć tego bloga... I chyba to zrobię. Za mniej więcej dwa tygodnie. Jakby coś można pisać do mnie i prosić o opo ( i tak wiem, że nikt nie napisze )
Pozdrawiam,
OLA

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 36

Przypomnienie:
Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.

***
   Blondyn usiadł grzecznie na jednym z krzeseł i patrzył na swoją dziewczynę, przysłuchując się przesłuchaniu. Miał wątpliwości, czy pan Crocket powinien być komendantem, skoro zapomniał o tym, że sam musi złożyć pozew. Ale wiedział, że mężczyzna bardzo im pomógł i skoro jest żółtodziobem, to jeszcze lubi swoją pracę i przejmuje się problemami wszystkich ludzi, którzy przychodzą na policję. Chce wykonywać wszystko perfekcyjnie, dopilnowując każdego, nawet najdrobniejszego szczegółu. Jeszcze nie zdaje sobie sprawy, że jest to niemożliwe.
   - Proszę opisać mi wszystko ze szczegółami - usłyszał głos Crocketa.
   - Czy naprawdę muszę? - zapytała nastolatka drżącym głosem.
   - Przykro mi, ale tak. Wiem, że to trudne, ale niech pani pomyśli, że dzięki niej Marlow nie zrobi krzywdy już żadnej kobiecie.
   Blondynka pokiwała szybko głową i zaczęła mówić. Co chwila podnosiła rękę do twarzy. Chłopak przypuszczał, że ocierała łzy. Po mniej więcej piętnastu minutach skończyła zeznawać. Oboje, i dziewczyna i komendant, wstali i skierowali się do drzwi. Gdy szesnastolatka się odwróciła, Horan zobaczył czerwone i spuchnięte od płaczu oczy. Szybko wstał i wyszedł z pomieszczenia. Gdy stanął ze swoją dziewczyną twarzą w twarz, miał ochotę mocno ją przytulić i pocałować. Stał jednak, nie będąc pewny czy dostanie na to 'pozwolenie'. Pati popatrzyła mu prosto w oczy i wyszeptała.
   - Przytul mnie...
   Dwa krótkie słowa, a chłopak zdołał wyczuć w nich tyle smutku. Zrobił to, a ona wtuliła się w jego tors pochlipując cicho. Sam postarał się powstrzymać łzy. Nie tyle smutku, ile wściekłości. Był wściekły na Marlowa, za to, że skrzywdził Patricię. Miał ochotę pójść do aresztu i najnormalniej w świecie go udusić. Mogłoby się to zdarzyć na oczach wszystkich. Miał to gdzieś. Ważne, że ten skurwysyn nie skrzywdziłby już żadnej dziewczyny. Pewnie trafiłby za to do więzienia. Pewnie… Na pewno! Ale był pewny, że policja byłaby mu za to wdzięczna. Byłaby wdzięczna za to, że w końcu nie muszą przejmować się Marlowem. Blondynka wyswobodziła się z jego objęć i uśmiechnęła blado.
   - Pójdę do łazienki - wyszeptała i zostawiła blondyna samego.
   Wróciła po kilku minutach. Złapała chłopaka za rękę i razem wyszli z budynku. Postawili samochód trochę dalej niż zamierzali, ponieważ obok komisariatu był hotel i wszystkie miejsca parkingowe były zajęte. Po drodze spotkali kilka fanek, które, piszcząc, poprosiły o autografy i zdjęcia. Jedna z nich nazwała Patricię 'dziwką'.
   - Nie przejmuj się nią. Znowu jakaś zazdrosna szmata - pocieszył ją Niall.
   - Dzięki - uśmiechnęła się nastolatka, a on odwzajemnił gest.
   Wsiedli do auta i ruszyli do domu. Gdy tylko przeszli przez próg, nastolatka gwałtownie się cofnęła. Usiadła na schodach i zaczęła się kiwać w przód i w tył, płacząc. Dostała ataku histerii.
   - O co chodzi? - zapytał niebieskooki siadając obok niej.
   - Zapach - wychrypiała. - Perfumy...
   - Czujesz tu jego perfumy? - zdziwił się chłopak.
   - Tak. On tu gdzieś jest. Na pewno.
   - Nie ma go tu. Uwierz mi, proszę. On już nigdy nic ci nie zrobi.
   Nastolatka przestała się kiwać i spojrzała na niego błyszczącymi od łez oczami.
   - A co jeśli ci nie uwierzę?
   Horan uniósł brwi i wzruszył ramionami.
   - Nie wiem - powiedział. - Nic na to nie poradzę. Ale myślę, że sama sobie szkodzisz.
   Wstał i poszedł do domu.
   - Co za idiota kupił sobie perfumy Marlowa?! - wykrzyknął.
   - Ale o co chodzi? - z pokoju wyszedł loczek razem z Lou.
   - Ktoś kupił perfumy Marlowa! Kto?!
   - Jakiego Mar... Ach, tego? - powiedział lokers spuszczając głowę.
   - Tak, właśnie tego - Niall był coraz bardziej zdenerwowany. - To kto kupił te perfumy?!
   - Tylko że my nawet nie wiemy jakich perfum on używał - rzekł Tommo.
   - No to kto ostatnio kupił jakieś perfumy?
   Hazza podniósł powoli rękę. Blondyn powoli wracał do siebie.
   - Mógłbyś je z siebie zmyć, a potem je wyrzucić?
   - Tak... Jasne - pokiwał głową zielonooki i pobiegł do łazienki.
   Niall poszedł do pokoju swojego i Pati i wziął swoje perfumy. Wypsikał nimi cały dom. Kiedy skończył, lekko kręciło mu się w głowie, ale nie zwrócił na to uwagi. Otworzył drzwi i wyjrzał za Pati. Nadal siedziała w tym samym miejscu. Ręce miała złożone na kolanach, a głowę opartą o barierkę. I nałożyła kaptur.
   - Chodź, już wszystko jest dobrze - powiedział wyciągając ku niej rękę.
   - Na pewno? - spojrzała na niego nieufnie.
   - Tak. Zaufaj mi.
   Pokiwała delikatnie głową i wstała. Zdjęła kurtkę i buty i poszła do salonu.
   - Zrobić coś do jedzenia? - zaproponował chłopak.
   - Nie, dziękuje. Nie jestem głodna - odparła.
   - Jakbyś coś chciała, wołaj. Idę pisać - oznajmił i skierował się do pokoju.
***
   Niall otworzył zeszyt i już chciał zacząć pisać, kiedy plany pokrzyżował mu niezapowiedziany telefon. Dzwonił Simon.
   - Tak słucham? - zapytał po odebraniu.
   - Macie koncert noworoczny - rzekł bez żadnych ceregieli Cowell.


-----------------------------------------------
Oczywiście moje cudne czcionki xd Także witam po eeeemmm, długiej przerwie xd Ech nawet nwm co powiedzieć xd Przepraszam ._. Nie tak miało wyjść :d Zaraz dostaniecie brzydką mnie na pocieszenie, pozdro :3
Die In Peace .-. 
Wstawiam rozdział tak na szybko, bo troszku się spieszę :) Już muszę wychodzić więc zbytnio się nie rozpiszę xd Teraz są wakacje, może wstawię coś koło 10 sierpnia ale nie obiecuję, bo jadę z przyjaciółką na domki i nwm czy tam wgl bd cywilizacja jakakolwiek :P Ale miałyśmy dzwonić do chłopaka z USA to może coś się znajdzie :D Ech, to nie jest tylko opo to jest normalnie jakiś mój pamiętnik ;_; Idem, hej <3

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 35

   Przypomnienie:
Odwrócił się i zobaczył grupkę dziewczyn idących w ich stronę. Wyglądały na bardzo podekscytowane. Uśmiechały się do siebie

   - Możemy prosić o autograf? I zdjęcie? - zapytała najładniejsza z nich - średniego wzrostu brunetka o lekko kręconych włosach, dużych miodowych oczach i delikatnych rysach twarzy.
   - Tylko JA nie chcę zdjęcia z Niall'em... - dodała wytapetowana blondynka.
   Zayn spojrzał na Horana. Przez chwilę widać było, że jest bardzo smutny, jednak był to tylko ułamek sekundy. Już za chwilę znowu się uśmiechał, chociaż dało się zauważyć, że nie jest to uśmiech szczery.
   - Słuchaj, dziewczynko - odezwał się Harry. - Albo masz zdjęcie ze wszystkimi, albo z żadnym z nas, zrozumiano?
   - Nie to nie... - prychnęła tamta. - Właśnie straciliście fankę.
   - Nie była nas warta - dodał Liam patrząc na nią z pogardą.
   - Nie przesadzajcie - zabrał głos Horan.
   - Nie przesadzamy - odparł Tommo. - Ona nie ma prawa cię obrażać, szczególnie kiedy cię nie zna.
   - Dokładnie, Lou dobrze mówi - rzekła Pati i przybiła szatynowi piątkę.
   Wytapetowana fanka jeszcze raz prychnęła i odeszła.
   - I lepiej by było gdybyś była naturalna! - krzyknął jeszcze lokers. - Wyglądasz jakby kredka zgwałciła ci twarz!
   Wszyscy oprócz Pati i jej chłopaka się roześmiali. Dziewczyna wtuliła się w blondyna, widocznie chcąc ukryć łzy.
   - No to co? - odezwała się ta najładniejsza. - Możemy autografy i zdjęcia? Z Niall'em oczywiście też - rzuciła mu promienny uśmiech, na co on postarał się odpowiedzieć tym samym.
   - Tak, pewnie - odparł Zayn i wziął od niej zwitek papieru, a następnie ustawił się do zdjęcia.
   Każdy z chłopaków zrobił to samo z obiema fankami.
   - Dacie mi swojego twittera? - zapytał mulat na koniec.
   Tak naprawdę zależało mu tylko na twitterze ślicznej brunetki, ale nie chciał skrzywdzić tej drugiej fanki. Nastolatkom zaświeciły się oczy. Spojrzały na siebie uradowane i napisały twittery na karteczce, którą wręczył im Malik.
   - My także skorzystamy - zgłosił się Lou podnosząc rękę do góry.
   Fanki zachichotały i zarumieniły się lekko.
   - Proszę - miodowooka wręczyła mulatowi kartkę.
   - Dziękuję, i jeśli mogę zapytać... Jak masz na imię?
   - Ann - odpowiedziała uśmiechając się szeroko. Miała bardzo ładne, proste zęby.
   - Piękne imię.
   - Dziękuję - dygnęła z wdziękiem.
   - Nie ma za co. Na pewno się odezwę - posłał jej promienny uśmiech.
   - Będę czekać - odwzajemniła gest i odeszła wraz ze swoją koleżanką.
   - Wpadła ci w oko - mrugnął do niego Louis. - To widać.
   - Chciałbym nawiązać z nią bliższy kontakt - odparł brunet patrząc w ślad za dziewczynami.
   - Taa... bliższy kontakt - Tommo podkreślił dwa ostatnie wyrazy. - Chyba najbliższy z najbliższych.
   Znowu wszyscy oprócz Pati i Niall'a wybuchnęli śmiechem. "Co ona musi przeżywać. Biedactwo" pomyślał Zayn widząc to.


Kiedy blondynka usłyszała słowa Lou, znowu przypomniał jej się Marlow. Spojrzała smutnym wzrokiem na Horana, a on znowu ją objął.
   - Dlaczego to musiałam być akurat ja? - wyszeptała.
   Chłopak nie odpowiedział. Bardzo możliwe, że po prostu dlatego, że nie wiedział co odpowiedzieć.
   - Dojdziemy kiedyś do tej kawiarni? - zapytał Li.
   - Ja jakoś straciłem ochotę na cokolwiek. Chcę tylko wrócić do domu - oznajmił Niall.
   - Nie przejmuj się tą lafiryndą - powiedział lokers. - W ogóle nie powinieneś jej słuchać. W jej wypowiedzi nie usłyszałem nic mądrego. I jeszcze taka wytapetowana. Pewnie myśli, że wszyscy na nią lecą. Chyba tylko osiłki bez szyi. Ona nie jest nic warta, za to ty...
   Wykład loczka przerwał telefon dziewczyny.
   - Halo? - odebrała.
   - Dzień dobry. Tutaj ponownie komendant Crocket. Skończyliśmy przesłuchiwać Marlowa - usłyszała głęboki głos policjanta.
   No tak. Zupełnie zapomniała o tym, że miała pojechać na komisariat i dowiedzieć się, jak złożyć pozew.
   - Dobrze. Będę za około półgodziny - odrzekła.
   - Czekamy - komendant odłożył słuchawkę.
   - Nie mogę pójść do kawiarni. Muszę pojechać na komisariat - wytłumaczyła się zwięźle Pati.
   - Zawiozę cię - zaoferował Horan.
   - A my to co? - zapytał Louis udając oburzenie.
   - Zbędny tłum - powiedziała nastolatka i zmierzwiła mu włosy.
   - Dzięki - zrobił minę zbitego psiaka i odwrócił się do dziewczyny plecami.
   - Skoro nas nie chcesz - włączył się Hazza. - To chyba idziemy do domu, nie?
   - Czy do pub'u? - zaproponował Malik.
   - Nie Zayn. Nie pójdziemy do żadnego pub'u ani klubu. A w szczególności ty.
   - No weź, tak ładnie wtedy tańczył - rzekł Boo Bear i razem ze Styles'em i blondynem wybuchnęli śmiechem.
   - Aha. Fajnie, że coś pamiętam - odparł mulat.
   - Hmm... Może dlatego, że byłeś upity? - zapytał Liam.
   - No dobra - przerwała im dziewczyna. - Ja i Niall jedziemy na komisariat, a wy jak chcecie to kłóćcie się dalej na środku ulicy. Nie zwracajcie uwagi na ludzi, którzy dziwnie na was patrzą.
   - Przykro mi, taka jest moja natura - odpowiedział Tomlinson.
   - W każdym bądź razie, my jedziemy. Do zobaczenia w domu - oznajmiła nastolatka i skierowała się razem z Horanem do samochodu.
   - Poczekaj - powiedział Zayn. - Nie mówi się „w każdym bądź razie” tylko „w każdym razie” - pouczył ją zadowolony.
   - Co się tak szczerzysz? - zapytała mulata, a potem odchrząknęła znacząco. - W każdym RAZIE, my jedziemy. Zadowolony.
   - Bardzo - zaśmiał się tamten.
  - Tak więc, do zobaczenia w domu.
   - Pa! - krzyknęli chłopcy i wrócili do swojej sprzeczki.
   Para wsiadła do samochodu. Blondyn usiadł za kierownicą i włączył silnik. Ruszyli. Chłopak kilka razy otworzył usta, ale już po chwili je zamykał. Widocznie chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział, jak sobie to wszystko ułożyć w głowie. Patricia także się nie odzywała. Miała przeczucie, że będzie musiała opowiedzieć zdarzenie jeszcze raz. Starała się je od siebie odrzucić, jednak ono co chwilę wracało ze zdwojoną siłą. W końcu Niall zatrzymał samochód. Wysiedli i weszli do budynku. Dziewczyna szła, jak na ścięcie.
   Gdy wkroczyli do pokoju przesłuchań, powitał ich ten sam komendant co wcześniej.
   - Dzień dobry - powiedział, a oni odpowiedzieli mu tym samym.
   - Miał mi chyba pan... - zaczęła nastolatka lecz nie dane jej było skończyć.
   - Tak tak... Wiem. Pomóc złożyć pozew. W sumie to powinienem zrobić to ja. I już za pierwszym razem. Ale wiecie, dopiero zaczynam i... - wydawał się trochę zdenerwowany. Zrobił się czerwony na twarzy i cały czas stał ze spuszczoną głową trzymając rękę z tyłu głowy, na szyi.
   - Nie nie, wszystko w porządku. I tak pan nam bardzo pomógł. Dziękujemy - uśmiechnął się Niall, a mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.
   - A więc? - zapytała dziewczyna.
   Przez chwilę Crocket patrzył na nią, jakby nic nie rozumiał, ale po chwili po jego twarzy przebiegł cień zrozumienia.
   - A więc... Proszę aby pani została tutaj, usiadła na krześle i wszystko jeszcze raz mi opowiedziała. Pan natomiast powinien stanąć za szybą - wskazał szklaną ścianę, za którą widać było stół i dwa krzesła.
   Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.

-------------------
Bardzo przepraszam za to, że rozdział tak późno, ale jakoś nie mogłam znaleźć na to wszystko czasu. Moja koleżanka była w szpitalu i ją odwiedzałam, byłam na wsi, gdzie nie ma internetu, miałam dużo nauki. Jeszcze raz przepraszam. Mam dzisiaj niezbyt dobry humor, więc to już koniec, do zobaczenia niedługo, postaram się was nie zawieść :)