sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 27

Przypomnienie: - Zostało dziesięć minut do odprawy - rzekł Zayn w pewnym momencie. - Gdzie jest Larry?


- Na pewno za chwilę przyjdą - uspokoił go Niall.
Mulat pokiwał głową. Co chwila jednak odwracał się w stronę drzwi lub patrzył na zegarek. W końcu wyciągnął telefon.
- Nie odbiera - oznajmił zdenerwowany po minucie. - Ani jeden ani drugi. A jeśli nie przyjdą? Spóźnią się i nie polecą z nami?
- Wszystko będzie dobrze - odrzekł Li poklepując go po plecach.
- Nie no ja ich chyba zabiję - Malik zaczął chodzić w tą i z powrotem.
- Na pewno za chwilę przyjdą - powtórzył Niall.
Zayn znów spojrzał na zegarek.
- Zostało tylko pięć minut. Nie zdążą. Będziemy musieli polecieć bez nich.
- O popatrz... Już idą - uśmiechnął się blondyn.
Rzeczywiście Lou i Hazza szli, a raczej biegli w ich stronę. Każdy trzymał za sobą swój bagaż. Ludzie usuwali im się z drogi albo krzyczęli, kiedy któryś najechał im na nogę. Chwilę potem byli już przy pozostałej czwórce. Lokers zwinnie wyhamował, natomiast Tommo przewrócił się razem ze swoją walizką.
- To nie było śmieszne - powiedział smutny, kiedy wszyscy się z niego śmiali. - Teraz wszystko mnie boli.
- Pocałować? - zapytał Liam, co wywołało jeszcze głośniejszy śmiech.
Louis przewrócił oczami i skierował się w stronę odprawy.
- Oj... Nie gniewaj się na mnie, kochanie! - krzyknął za nim loczek.
- A jeśli? - odwrócił się niebieskooki.
- To będę płakać całą noc.
- Na to nie pozwolę. Chodź tu i mnie przytul - Boo Bear upuścił rączkę od swojej walizki.
Hazza rozpromienił się i podbiegł do niego. Potem rzucił mu się na szyję.
- Wiesz, że cię kocham? - zapytał odsuwając się lekko, aby spojrzeć mu w oczy.
- Wiem, wiem... - chłopak machnął ręką. - Mnie wszyscy kochają.
Lokers zaśmiał się i zawołał resztę.
***
Trzy i pół godziny później byli już na lotnisku w Londynie. Wszyscy wysiedli grzecznie z samolotu i skierowali się po swoje bagaże. Nagle ktoś zasłonił dłońmi oczy Liam'a.
- Zgadnij kto to? - usłyszał słodki głos. Głos, za którym tak bardzo tęsknił. Głos Dan.
Uśmiechnął się i odwrócił w stronę dziewczyny. Ona przytuliła się do niego.
- Stęskniłem się - rzekł także ją obejmując.
Zauważył kątem oka, że Niall pokazuje serduszko patrząc na niego. Payne wypowiedział bezgłośne "Spieprzaj". Blondyn zaśmiał się i wrócił do rozmowy z Zayn'em. Liam puścił dziewczynę i ponownie się do niej uśmiechnął. Ona odwzajemniła uśmiech.
Chłopak oddalił się kilka kroków. Myślał o Dan. W sumie to marzył o tym, co by było gdyby byli razem. Ona uważała go za przyjaciela, on ją kochał. Bał się powiedzieć jej, co naprawdę czuje, ponieważ obawiał się odrzucenia. Wolał być jej przyjacielem niż być dla niej nikim. Jego sytuacja przypominała Niall'a i Pati. Tylko że im się udało. Byli wspaniałą parą, co do tego nie miał wątpliwości. Horan wyznał blondynce miłość i wyszło mu to na dobre.
- Jesteś z Dan? - z rozmyślań wyrwał go głos Zayn'a.
- Nie... A czemu pytasz? - odparł zdziwiony chłopak.
- Po prostu tak to wyglądało. Zgadnij kto to i tak dalej- wytłumaczył.
- Nie jesteśmy parą - powtórzył Liam.
- Ale chyba powinniście być. Czy ty nie widzisz, że ona się w tobie zakochała?
- Naprawdę tak myślisz?
- Przecież widać to na pierwszy rzut oka. I ty, i ona. Zakochańce, które boją się powiedzieć sobie, co czują.
- Uważasz, że powinienem jej powiedzieć?
- Tak, jestem pewny, że będziecie świetną parą - poklepał go po plecach przyjaciel.
Liam uśmiechnął się. Szczerze. Prawdziwie. Skoro Zayn stwierdził, że Dan jest w nim zakochana, to powie jej, co czuje. Że ją kocha, i że nie wyobraża sobie życia bez niej. Po prostu całą prawdę. Spojrzał w stronę dziewczyny. Ona zarumieniła się lekko i podeszła do niego. Jego serce przyspieszyło. Nie chciał tego przedłużać. Wyzna jej to teraz, przy wszystkich. 
- O czym rozmawiałeś z Zayn'em? - zapytała go Dan.
- O mnie... i o tobie - odparł chwytając jej rękę.
Spojrzała mu prosto w oczy. Odetchnął głęboko i ciągnął dalej.
- Muszę powiedzieć ci to teraz, bo dłużej nie dam rady dusić tego w sobie. Nie będę okłamywał już nikogo, mówiąc, że traktuję cię tylko jak przyjaciółkę. Dan, ja cię naprawdę kocham.
- Naprawdę? - zapytała ze łzami w oczach.
- Naprawdę - przytaknął.
Otarł knykciem samotną łzę połyskującą na jej policzku. Ona przytrzymała jego dłoń i przymknęła powieki. Wtedy Payne nachylił się i delikatnie złączył ich wargi. Z początku nieśmiały pocałunek przerodził się w coś bardziej namiętnego. To było coś czego pragnął praktycznie od początku, od kiedy pierwszy raz ją zobaczył. Teraz przepełniała go radość. Dan odwzajemniła jego uczucie, co było najwspanialszym prezentem na Ziemi. Uśmiechnął się i złapał ją za rękę. Spojrzał na Zayn'a, który uniósł kciuk do góry. Cała siódemka skierowała się po torby chłopców. Tam już stała Hannah. Louis należycie się z nią przywitał, a potem zaczął opowiadać, jak było w Budapeszcie. 
- Louis, przystopuj trochę - rzekł Hazza półgodziny później, kiedy to chłopak zachwycał się sklepem "Agua".
- Tak, masz rację... A jak ty spędziłaś czas kochanie? - zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Nie robiłam nic specjalnego. Bez ciebie było okropnie nudno - uśmiechnęła się i cmoknęła go w policzek.
***
Harry odwrócił wzrok, jednak padł on na kolejną szczęśliwą parę. Niestety. Wyjrzał przez okno autobusu na skąpany w deszczu Londyn i pogrążył się w swoich własnych, nieszczęśliwych myślach.

----------------------------
I oto następny rozdział. Jak go przed chwilą przeczytałam to uznałam,że jest nawet spoko... Taka tam, skromność xD Bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom, a szczególnie tym, którzy zostawiają komentarze lub obserwują mojego bloga. To wiele dla mnie znaczy :* Dzisiaj sobie kulturalnie wchodzę na stronkę, patrzę na komentarze nie oczekując niczego nadzwyczajnego, a tutaj? Pod ostatnim postem aż 4... Od razu banan na ryjcu. Brat mi zagląda przez ramię i mówi "O Matko, jaki długi komentarz" , a ja cały czas się szczerzę :P Obiecuję, że zajrzę na zareklamowane u mnie blogi, ale niestety na razie nie mam na to czasu. Cały czas jakieś prace klasowe itd, Angielski, hiszpański, francuski... Czasami mnie to wykańcza :c Po prostu nie zawsze umiem sobie z tym poradzić ;c I jeszcze chłopak... Ważne że ostatnio się dowiedziałam, że mnie ubi z charakteru... Wow!! To już jakiś postęp, bo jestem naprawdę psychiczna. Jaram się książkami Kinga... Moje przyjaciółki dostają esy typu "Wyobraź sobie, że wyciągasz swojego zmarłego synka z grobu. Potem okazuje się, że nie ma on głowy. Jednak za chwilę zauważasz ją, jest po prostu przykryta grubą warstwą ciemnego mchu. Łapiesz dziecko pod pachami, a jego głowa opada do tyłu, aż na środek pleców. Na miejscu trzymają ją tylko szwy *.*"... Jestem ciekawa co sobie wtedy myślą xD
Jezus, to żem się rozpisała... Na koniec dodam "Mam nadzieję, że rozdział się spodobał" - taka tam, rutyna :*
LOFFKI LOFFKI <3