Odwrócił się i zobaczył grupkę dziewczyn idących w ich stronę. Wyglądały na bardzo podekscytowane. Uśmiechały się do siebie
- Możemy prosić o autograf? I zdjęcie? - zapytała najładniejsza z nich - średniego wzrostu brunetka o lekko kręconych włosach, dużych miodowych oczach i delikatnych rysach twarzy.
- Tylko JA nie chcę zdjęcia z Niall'em... - dodała wytapetowana blondynka.
Zayn spojrzał na Horana. Przez chwilę widać było, że jest bardzo smutny, jednak był to tylko ułamek sekundy. Już za chwilę znowu się uśmiechał, chociaż dało się zauważyć, że nie jest to uśmiech szczery.
- Słuchaj, dziewczynko - odezwał się Harry. - Albo masz zdjęcie ze wszystkimi, albo z żadnym z nas, zrozumiano?
- Nie to nie... - prychnęła tamta. - Właśnie straciliście fankę.
- Nie była nas warta - dodał Liam patrząc na nią z pogardą.
- Nie przesadzajcie - zabrał głos Horan.
- Nie przesadzamy - odparł Tommo. - Ona nie ma prawa cię obrażać, szczególnie kiedy cię nie zna.
- Dokładnie, Lou dobrze mówi - rzekła Pati i przybiła szatynowi piątkę.
Wytapetowana fanka jeszcze raz prychnęła i odeszła.
- I lepiej by było gdybyś była naturalna! - krzyknął jeszcze lokers. - Wyglądasz jakby kredka zgwałciła ci twarz!
Wszyscy oprócz Pati i jej chłopaka się roześmiali. Dziewczyna wtuliła się w blondyna, widocznie chcąc ukryć łzy.
- No to co? - odezwała się ta najładniejsza. - Możemy autografy i zdjęcia? Z Niall'em oczywiście też - rzuciła mu promienny uśmiech, na co on postarał się odpowiedzieć tym samym.
- Tak, pewnie - odparł Zayn i wziął od niej zwitek papieru, a następnie ustawił się do zdjęcia.
Każdy z chłopaków zrobił to samo z obiema fankami.
- Dacie mi swojego twittera? - zapytał mulat na koniec.
Tak naprawdę zależało mu tylko na twitterze ślicznej brunetki, ale nie chciał skrzywdzić tej drugiej fanki. Nastolatkom zaświeciły się oczy. Spojrzały na siebie uradowane i napisały twittery na karteczce, którą wręczył im Malik.
- My także skorzystamy - zgłosił się Lou podnosząc rękę do góry.
Fanki zachichotały i zarumieniły się lekko.
- Proszę - miodowooka wręczyła mulatowi kartkę.
- Dziękuję, i jeśli mogę zapytać... Jak masz na imię?
- Ann - odpowiedziała uśmiechając się szeroko. Miała bardzo ładne, proste zęby.
- Piękne imię.
- Dziękuję - dygnęła z wdziękiem.
- Nie ma za co. Na pewno się odezwę - posłał jej promienny uśmiech.
- Będę czekać - odwzajemniła gest i odeszła wraz ze swoją koleżanką.
- Wpadła ci w oko - mrugnął do niego Louis. - To widać.
- Chciałbym nawiązać z nią bliższy kontakt - odparł brunet patrząc w ślad za dziewczynami.
- Taa... bliższy kontakt - Tommo podkreślił dwa ostatnie wyrazy. - Chyba najbliższy z najbliższych.
Znowu wszyscy oprócz Pati i Niall'a wybuchnęli śmiechem. "Co ona musi przeżywać. Biedactwo" pomyślał Zayn widząc to.
Kiedy
blondynka usłyszała słowa Lou, znowu przypomniał jej się Marlow. Spojrzała smutnym
wzrokiem na Horana, a on znowu ją objął.
- Dlaczego to musiałam być akurat ja? - wyszeptała.
Chłopak nie odpowiedział. Bardzo możliwe, że po prostu dlatego, że nie wiedział co odpowiedzieć.
- Dojdziemy kiedyś do tej kawiarni? - zapytał Li.
- Ja jakoś straciłem ochotę na cokolwiek. Chcę tylko wrócić do domu - oznajmił Niall.
- Nie przejmuj się tą lafiryndą - powiedział lokers. - W ogóle nie powinieneś jej słuchać. W jej wypowiedzi nie usłyszałem nic mądrego. I jeszcze taka wytapetowana. Pewnie myśli, że wszyscy na nią lecą. Chyba tylko osiłki bez szyi. Ona nie jest nic warta, za to ty...
Wykład loczka przerwał telefon dziewczyny.
- Halo? - odebrała.
- Dzień dobry. Tutaj ponownie komendant Crocket. Skończyliśmy przesłuchiwać Marlowa - usłyszała głęboki głos policjanta.
No tak. Zupełnie zapomniała o tym, że miała pojechać na komisariat i dowiedzieć się, jak złożyć pozew.
- Dobrze. Będę za około półgodziny - odrzekła.
- Czekamy - komendant odłożył słuchawkę.
- Nie mogę pójść do kawiarni. Muszę pojechać na komisariat - wytłumaczyła się zwięźle Pati.
- Zawiozę cię - zaoferował Horan.
- A my to co? - zapytał Louis udając oburzenie.
- Zbędny tłum - powiedziała nastolatka i zmierzwiła mu włosy.
- Dzięki - zrobił minę zbitego psiaka i odwrócił się do dziewczyny plecami.
- Skoro nas nie chcesz - włączył się Hazza. - To chyba idziemy do domu, nie?
- Czy do pub'u? - zaproponował Malik.
- Nie Zayn. Nie pójdziemy do żadnego pub'u ani klubu. A w szczególności ty.
- No weź, tak ładnie wtedy tańczył - rzekł Boo Bear i razem ze Styles'em i blondynem wybuchnęli śmiechem.
- Aha. Fajnie, że coś pamiętam - odparł mulat.
- Hmm... Może dlatego, że byłeś upity? - zapytał Liam.
- No dobra - przerwała im dziewczyna. - Ja i Niall jedziemy na komisariat, a wy jak chcecie to kłóćcie się dalej na środku ulicy. Nie zwracajcie uwagi na ludzi, którzy dziwnie na was patrzą.
- Przykro mi, taka jest moja natura - odpowiedział Tomlinson.
- W każdym bądź razie, my jedziemy. Do zobaczenia w domu - oznajmiła nastolatka i skierowała się razem z Horanem do samochodu.
- Poczekaj - powiedział Zayn. - Nie mówi się „w każdym bądź razie” tylko „w każdym razie” - pouczył ją zadowolony.
- Co się tak szczerzysz? - zapytała mulata, a potem odchrząknęła znacząco. - W każdym RAZIE, my jedziemy. Zadowolony.
- Bardzo - zaśmiał się tamten.
- Tak więc, do zobaczenia w domu.
- Pa! - krzyknęli chłopcy i wrócili do swojej sprzeczki.
Para wsiadła do samochodu. Blondyn usiadł za kierownicą i włączył silnik. Ruszyli. Chłopak kilka razy otworzył usta, ale już po chwili je zamykał. Widocznie chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział, jak sobie to wszystko ułożyć w głowie. Patricia także się nie odzywała. Miała przeczucie, że będzie musiała opowiedzieć zdarzenie jeszcze raz. Starała się je od siebie odrzucić, jednak ono co chwilę wracało ze zdwojoną siłą. W końcu Niall zatrzymał samochód. Wysiedli i weszli do budynku. Dziewczyna szła, jak na ścięcie.
Gdy wkroczyli do pokoju przesłuchań, powitał ich ten sam komendant co wcześniej.
- Dzień dobry - powiedział, a oni odpowiedzieli mu tym samym.
- Miał mi chyba pan... - zaczęła nastolatka lecz nie dane jej było skończyć.
- Tak tak... Wiem. Pomóc złożyć pozew. W sumie to powinienem zrobić to ja. I już za pierwszym razem. Ale wiecie, dopiero zaczynam i... - wydawał się trochę zdenerwowany. Zrobił się czerwony na twarzy i cały czas stał ze spuszczoną głową trzymając rękę z tyłu głowy, na szyi.
- Nie nie, wszystko w porządku. I tak pan nam bardzo pomógł. Dziękujemy - uśmiechnął się Niall, a mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.
- A więc? - zapytała dziewczyna.
Przez chwilę Crocket patrzył na nią, jakby nic nie rozumiał, ale po chwili po jego twarzy przebiegł cień zrozumienia.
- A więc... Proszę aby pani została tutaj, usiadła na krześle i wszystko jeszcze raz mi opowiedziała. Pan natomiast powinien stanąć za szybą - wskazał szklaną ścianę, za którą widać było stół i dwa krzesła.
Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.
- Dlaczego to musiałam być akurat ja? - wyszeptała.
Chłopak nie odpowiedział. Bardzo możliwe, że po prostu dlatego, że nie wiedział co odpowiedzieć.
- Dojdziemy kiedyś do tej kawiarni? - zapytał Li.
- Ja jakoś straciłem ochotę na cokolwiek. Chcę tylko wrócić do domu - oznajmił Niall.
- Nie przejmuj się tą lafiryndą - powiedział lokers. - W ogóle nie powinieneś jej słuchać. W jej wypowiedzi nie usłyszałem nic mądrego. I jeszcze taka wytapetowana. Pewnie myśli, że wszyscy na nią lecą. Chyba tylko osiłki bez szyi. Ona nie jest nic warta, za to ty...
Wykład loczka przerwał telefon dziewczyny.
- Halo? - odebrała.
- Dzień dobry. Tutaj ponownie komendant Crocket. Skończyliśmy przesłuchiwać Marlowa - usłyszała głęboki głos policjanta.
No tak. Zupełnie zapomniała o tym, że miała pojechać na komisariat i dowiedzieć się, jak złożyć pozew.
- Dobrze. Będę za około półgodziny - odrzekła.
- Czekamy - komendant odłożył słuchawkę.
- Nie mogę pójść do kawiarni. Muszę pojechać na komisariat - wytłumaczyła się zwięźle Pati.
- Zawiozę cię - zaoferował Horan.
- A my to co? - zapytał Louis udając oburzenie.
- Zbędny tłum - powiedziała nastolatka i zmierzwiła mu włosy.
- Dzięki - zrobił minę zbitego psiaka i odwrócił się do dziewczyny plecami.
- Skoro nas nie chcesz - włączył się Hazza. - To chyba idziemy do domu, nie?
- Czy do pub'u? - zaproponował Malik.
- Nie Zayn. Nie pójdziemy do żadnego pub'u ani klubu. A w szczególności ty.
- No weź, tak ładnie wtedy tańczył - rzekł Boo Bear i razem ze Styles'em i blondynem wybuchnęli śmiechem.
- Aha. Fajnie, że coś pamiętam - odparł mulat.
- Hmm... Może dlatego, że byłeś upity? - zapytał Liam.
- No dobra - przerwała im dziewczyna. - Ja i Niall jedziemy na komisariat, a wy jak chcecie to kłóćcie się dalej na środku ulicy. Nie zwracajcie uwagi na ludzi, którzy dziwnie na was patrzą.
- Przykro mi, taka jest moja natura - odpowiedział Tomlinson.
- W każdym bądź razie, my jedziemy. Do zobaczenia w domu - oznajmiła nastolatka i skierowała się razem z Horanem do samochodu.
- Poczekaj - powiedział Zayn. - Nie mówi się „w każdym bądź razie” tylko „w każdym razie” - pouczył ją zadowolony.
- Co się tak szczerzysz? - zapytała mulata, a potem odchrząknęła znacząco. - W każdym RAZIE, my jedziemy. Zadowolony.
- Bardzo - zaśmiał się tamten.
- Tak więc, do zobaczenia w domu.
- Pa! - krzyknęli chłopcy i wrócili do swojej sprzeczki.
Para wsiadła do samochodu. Blondyn usiadł za kierownicą i włączył silnik. Ruszyli. Chłopak kilka razy otworzył usta, ale już po chwili je zamykał. Widocznie chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział, jak sobie to wszystko ułożyć w głowie. Patricia także się nie odzywała. Miała przeczucie, że będzie musiała opowiedzieć zdarzenie jeszcze raz. Starała się je od siebie odrzucić, jednak ono co chwilę wracało ze zdwojoną siłą. W końcu Niall zatrzymał samochód. Wysiedli i weszli do budynku. Dziewczyna szła, jak na ścięcie.
Gdy wkroczyli do pokoju przesłuchań, powitał ich ten sam komendant co wcześniej.
- Dzień dobry - powiedział, a oni odpowiedzieli mu tym samym.
- Miał mi chyba pan... - zaczęła nastolatka lecz nie dane jej było skończyć.
- Tak tak... Wiem. Pomóc złożyć pozew. W sumie to powinienem zrobić to ja. I już za pierwszym razem. Ale wiecie, dopiero zaczynam i... - wydawał się trochę zdenerwowany. Zrobił się czerwony na twarzy i cały czas stał ze spuszczoną głową trzymając rękę z tyłu głowy, na szyi.
- Nie nie, wszystko w porządku. I tak pan nam bardzo pomógł. Dziękujemy - uśmiechnął się Niall, a mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.
- A więc? - zapytała dziewczyna.
Przez chwilę Crocket patrzył na nią, jakby nic nie rozumiał, ale po chwili po jego twarzy przebiegł cień zrozumienia.
- A więc... Proszę aby pani została tutaj, usiadła na krześle i wszystko jeszcze raz mi opowiedziała. Pan natomiast powinien stanąć za szybą - wskazał szklaną ścianę, za którą widać było stół i dwa krzesła.
Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.
-------------------
Bardzo przepraszam za to, że rozdział tak późno, ale jakoś nie mogłam znaleźć na to wszystko czasu. Moja koleżanka była w szpitalu i ją odwiedzałam, byłam na wsi, gdzie nie ma internetu, miałam dużo nauki. Jeszcze raz przepraszam. Mam dzisiaj niezbyt dobry humor, więc to już koniec, do zobaczenia niedługo, postaram się was nie zawieść :)