Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.
***
Blondyn usiadł grzecznie na jednym z krzeseł
i patrzył na swoją dziewczynę, przysłuchując się przesłuchaniu. Miał
wątpliwości, czy pan Crocket powinien być komendantem, skoro zapomniał o tym,
że sam musi złożyć pozew. Ale wiedział, że mężczyzna bardzo im pomógł i skoro
jest żółtodziobem, to jeszcze lubi swoją pracę i przejmuje się problemami
wszystkich ludzi, którzy przychodzą na policję. Chce wykonywać wszystko
perfekcyjnie, dopilnowując każdego, nawet najdrobniejszego szczegółu. Jeszcze
nie zdaje sobie sprawy, że jest to niemożliwe.
- Proszę opisać mi wszystko ze szczegółami - usłyszał głos Crocketa.
- Czy naprawdę muszę? - zapytała nastolatka drżącym głosem.
- Przykro mi, ale tak. Wiem, że to trudne, ale niech pani pomyśli, że dzięki niej Marlow nie zrobi krzywdy już żadnej kobiecie.
Blondynka pokiwała szybko głową i zaczęła mówić. Co chwila podnosiła rękę do twarzy. Chłopak przypuszczał, że ocierała łzy. Po mniej więcej piętnastu minutach skończyła zeznawać. Oboje, i dziewczyna i komendant, wstali i skierowali się do drzwi. Gdy szesnastolatka się odwróciła, Horan zobaczył czerwone i spuchnięte od płaczu oczy. Szybko wstał i wyszedł z pomieszczenia. Gdy stanął ze swoją dziewczyną twarzą w twarz, miał ochotę mocno ją przytulić i pocałować. Stał jednak, nie będąc pewny czy dostanie na to 'pozwolenie'. Pati popatrzyła mu prosto w oczy i wyszeptała.
- Przytul mnie...
Dwa krótkie słowa, a chłopak zdołał wyczuć w nich tyle smutku. Zrobił to, a ona wtuliła się w jego tors pochlipując cicho. Sam postarał się powstrzymać łzy. Nie tyle smutku, ile wściekłości. Był wściekły na Marlowa, za to, że skrzywdził Patricię. Miał ochotę pójść do aresztu i najnormalniej w świecie go udusić. Mogłoby się to zdarzyć na oczach wszystkich. Miał to gdzieś. Ważne, że ten skurwysyn nie skrzywdziłby już żadnej dziewczyny. Pewnie trafiłby za to do więzienia. Pewnie… Na pewno! Ale był pewny, że policja byłaby mu za to wdzięczna. Byłaby wdzięczna za to, że w końcu nie muszą przejmować się Marlowem. Blondynka wyswobodziła się z jego objęć i uśmiechnęła blado.
- Pójdę do łazienki - wyszeptała i zostawiła blondyna samego.
Wróciła po kilku minutach. Złapała chłopaka za rękę i razem wyszli z budynku. Postawili samochód trochę dalej niż zamierzali, ponieważ obok komisariatu był hotel i wszystkie miejsca parkingowe były zajęte. Po drodze spotkali kilka fanek, które, piszcząc, poprosiły o autografy i zdjęcia. Jedna z nich nazwała Patricię 'dziwką'.
- Nie przejmuj się nią. Znowu jakaś zazdrosna szmata - pocieszył ją Niall.
- Dzięki - uśmiechnęła się nastolatka, a on odwzajemnił gest.
Wsiedli do auta i ruszyli do domu. Gdy tylko przeszli przez próg, nastolatka gwałtownie się cofnęła. Usiadła na schodach i zaczęła się kiwać w przód i w tył, płacząc. Dostała ataku histerii.
- O co chodzi? - zapytał niebieskooki siadając obok niej.
- Zapach - wychrypiała. - Perfumy...
- Czujesz tu jego perfumy? - zdziwił się chłopak.
- Tak. On tu gdzieś jest. Na pewno.
- Nie ma go tu. Uwierz mi, proszę. On już nigdy nic ci nie zrobi.
Nastolatka przestała się kiwać i spojrzała na niego błyszczącymi od łez oczami.
- A co jeśli ci nie uwierzę?
Horan uniósł brwi i wzruszył ramionami.
- Nie wiem - powiedział. - Nic na to nie poradzę. Ale myślę, że sama sobie szkodzisz.
Wstał i poszedł do domu.
- Co za idiota kupił sobie perfumy Marlowa?! - wykrzyknął.
- Ale o co chodzi? - z pokoju wyszedł loczek razem z Lou.
- Ktoś kupił perfumy Marlowa! Kto?!
- Jakiego Mar... Ach, tego? - powiedział lokers spuszczając głowę.
- Tak, właśnie tego - Niall był coraz bardziej zdenerwowany. - To kto kupił te perfumy?!
- Tylko że my nawet nie wiemy jakich perfum on używał - rzekł Tommo.
- No to kto ostatnio kupił jakieś perfumy?
Hazza podniósł powoli rękę. Blondyn powoli wracał do siebie.
- Mógłbyś je z siebie zmyć, a potem je wyrzucić?
- Tak... Jasne - pokiwał głową zielonooki i pobiegł do łazienki.
Niall poszedł do pokoju swojego i Pati i wziął swoje perfumy. Wypsikał nimi cały dom. Kiedy skończył, lekko kręciło mu się w głowie, ale nie zwrócił na to uwagi. Otworzył drzwi i wyjrzał za Pati. Nadal siedziała w tym samym miejscu. Ręce miała złożone na kolanach, a głowę opartą o barierkę. I nałożyła kaptur.
- Chodź, już wszystko jest dobrze - powiedział wyciągając ku niej rękę.
- Na pewno? - spojrzała na niego nieufnie.
- Tak. Zaufaj mi.
Pokiwała delikatnie głową i wstała. Zdjęła kurtkę i buty i poszła do salonu.
- Zrobić coś do jedzenia? - zaproponował chłopak.
- Nie, dziękuje. Nie jestem głodna - odparła.
- Jakbyś coś chciała, wołaj. Idę pisać - oznajmił i skierował się do pokoju.
- Proszę opisać mi wszystko ze szczegółami - usłyszał głos Crocketa.
- Czy naprawdę muszę? - zapytała nastolatka drżącym głosem.
- Przykro mi, ale tak. Wiem, że to trudne, ale niech pani pomyśli, że dzięki niej Marlow nie zrobi krzywdy już żadnej kobiecie.
Blondynka pokiwała szybko głową i zaczęła mówić. Co chwila podnosiła rękę do twarzy. Chłopak przypuszczał, że ocierała łzy. Po mniej więcej piętnastu minutach skończyła zeznawać. Oboje, i dziewczyna i komendant, wstali i skierowali się do drzwi. Gdy szesnastolatka się odwróciła, Horan zobaczył czerwone i spuchnięte od płaczu oczy. Szybko wstał i wyszedł z pomieszczenia. Gdy stanął ze swoją dziewczyną twarzą w twarz, miał ochotę mocno ją przytulić i pocałować. Stał jednak, nie będąc pewny czy dostanie na to 'pozwolenie'. Pati popatrzyła mu prosto w oczy i wyszeptała.
- Przytul mnie...
Dwa krótkie słowa, a chłopak zdołał wyczuć w nich tyle smutku. Zrobił to, a ona wtuliła się w jego tors pochlipując cicho. Sam postarał się powstrzymać łzy. Nie tyle smutku, ile wściekłości. Był wściekły na Marlowa, za to, że skrzywdził Patricię. Miał ochotę pójść do aresztu i najnormalniej w świecie go udusić. Mogłoby się to zdarzyć na oczach wszystkich. Miał to gdzieś. Ważne, że ten skurwysyn nie skrzywdziłby już żadnej dziewczyny. Pewnie trafiłby za to do więzienia. Pewnie… Na pewno! Ale był pewny, że policja byłaby mu za to wdzięczna. Byłaby wdzięczna za to, że w końcu nie muszą przejmować się Marlowem. Blondynka wyswobodziła się z jego objęć i uśmiechnęła blado.
- Pójdę do łazienki - wyszeptała i zostawiła blondyna samego.
Wróciła po kilku minutach. Złapała chłopaka za rękę i razem wyszli z budynku. Postawili samochód trochę dalej niż zamierzali, ponieważ obok komisariatu był hotel i wszystkie miejsca parkingowe były zajęte. Po drodze spotkali kilka fanek, które, piszcząc, poprosiły o autografy i zdjęcia. Jedna z nich nazwała Patricię 'dziwką'.
- Nie przejmuj się nią. Znowu jakaś zazdrosna szmata - pocieszył ją Niall.
- Dzięki - uśmiechnęła się nastolatka, a on odwzajemnił gest.
Wsiedli do auta i ruszyli do domu. Gdy tylko przeszli przez próg, nastolatka gwałtownie się cofnęła. Usiadła na schodach i zaczęła się kiwać w przód i w tył, płacząc. Dostała ataku histerii.
- O co chodzi? - zapytał niebieskooki siadając obok niej.
- Zapach - wychrypiała. - Perfumy...
- Czujesz tu jego perfumy? - zdziwił się chłopak.
- Tak. On tu gdzieś jest. Na pewno.
- Nie ma go tu. Uwierz mi, proszę. On już nigdy nic ci nie zrobi.
Nastolatka przestała się kiwać i spojrzała na niego błyszczącymi od łez oczami.
- A co jeśli ci nie uwierzę?
Horan uniósł brwi i wzruszył ramionami.
- Nie wiem - powiedział. - Nic na to nie poradzę. Ale myślę, że sama sobie szkodzisz.
Wstał i poszedł do domu.
- Co za idiota kupił sobie perfumy Marlowa?! - wykrzyknął.
- Ale o co chodzi? - z pokoju wyszedł loczek razem z Lou.
- Ktoś kupił perfumy Marlowa! Kto?!
- Jakiego Mar... Ach, tego? - powiedział lokers spuszczając głowę.
- Tak, właśnie tego - Niall był coraz bardziej zdenerwowany. - To kto kupił te perfumy?!
- Tylko że my nawet nie wiemy jakich perfum on używał - rzekł Tommo.
- No to kto ostatnio kupił jakieś perfumy?
Hazza podniósł powoli rękę. Blondyn powoli wracał do siebie.
- Mógłbyś je z siebie zmyć, a potem je wyrzucić?
- Tak... Jasne - pokiwał głową zielonooki i pobiegł do łazienki.
Niall poszedł do pokoju swojego i Pati i wziął swoje perfumy. Wypsikał nimi cały dom. Kiedy skończył, lekko kręciło mu się w głowie, ale nie zwrócił na to uwagi. Otworzył drzwi i wyjrzał za Pati. Nadal siedziała w tym samym miejscu. Ręce miała złożone na kolanach, a głowę opartą o barierkę. I nałożyła kaptur.
- Chodź, już wszystko jest dobrze - powiedział wyciągając ku niej rękę.
- Na pewno? - spojrzała na niego nieufnie.
- Tak. Zaufaj mi.
Pokiwała delikatnie głową i wstała. Zdjęła kurtkę i buty i poszła do salonu.
- Zrobić coś do jedzenia? - zaproponował chłopak.
- Nie, dziękuje. Nie jestem głodna - odparła.
- Jakbyś coś chciała, wołaj. Idę pisać - oznajmił i skierował się do pokoju.
***
Niall
otworzył zeszyt i już chciał zacząć pisać, kiedy plany pokrzyżował mu
niezapowiedziany telefon. Dzwonił Simon.- Tak słucham? - zapytał po odebraniu.
- Macie koncert noworoczny - rzekł bez żadnych ceregieli Cowell.
-----------------------------------------------
Oczywiście moje cudne czcionki xd Także witam po eeeemmm, długiej przerwie xd Ech nawet nwm co powiedzieć xd Przepraszam ._. Nie tak miało wyjść :d Zaraz dostaniecie brzydką mnie na pocieszenie, pozdro :3
Die In Peace .-.
Wstawiam rozdział tak na szybko, bo troszku się spieszę :) Już muszę wychodzić więc zbytnio się nie rozpiszę xd Teraz są wakacje, może wstawię coś koło 10 sierpnia ale nie obiecuję, bo jadę z przyjaciółką na domki i nwm czy tam wgl bd cywilizacja jakakolwiek :P Ale miałyśmy dzwonić do chłopaka z USA to może coś się znajdzie :D Ech, to nie jest tylko opo to jest normalnie jakiś mój pamiętnik ;_; Idem, hej <3