poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 26

Przypomnienie:Słone łzy spływały po jej policzkach. Były to łzy smutku, ale i skruchy...


***
- Tato, chodź już. Za godzinę mamy odprawę - rzekła dziewczyna wchodząc do pokoju.
Ojciec odwrócił się w jej stronę.
- Dobrze. Poczekaj jeszcze chwilkę.
Wziął swoje ubrania z łóżka i włożył je do torby.
- Jestem gotowy. Możemy iść.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Niall czekał na nią przy schodach. Pocałowała go i weszła do windy.
- Co tak długo moje gołąbeczki? - spytał Louis, kiedy wyszli z hotelu.
Niall tylko zaśmiał się w odpowiedzi. Stali chwilę, czekając na ojca nastolatki. Przyszedł po kilku minutach.
- To co? Jedziemy? - zapytał.
- Trochę trudno będzie się zmieścić siedmiu osobom w pięcioosobowym aucie - przypomniała już po raz kolejny tego tygodnia blondynka.
- Dlatego Larry pojedzie metrem - zaśmiał się Harry, a reszta mu zawtórowała.
- Zawsze o tym marzyłem! - wykrzyknął Boo Bear.
- Ale przecież jeździliśmy już razem metrem.
- Ale nigdy sami.
- Jak nie?
- Ale nigdy w Budapeszcie - niebieskooki złapał loczka za rękę i pociągnął w stronę stacji metra.
- Do zobaczenia na lotnisku! - krzyknął Liam.
Lokers podniósł tylko wolną rękę w odpowiedzi.
- Jaka z nich jest piękna para - pokręcił głową Zayn.
Po chwili wszyscy się roześmiali.
- Jedziemy? - zapytał pan Walker.
- Tak - odparła Pati i wsiadła do samochodu.
Reszta włożyła bagaże do auta i także usiadła. James ruszył.
- Tylko uważaj tato... - rzekła blondynka.
- Nie martw się. Będę patrzył tylko i wyłącznie na drogę i przestrzegał wszystkich przepisów.
Dziewczyna uśmiechnęła się do ojca ciepło. Jechali przez chwilę w ciszy.
- Skoro Pati będzie mieszkała z nami w Londynie... - odezwał się nagle Liam.
- Liam! - krzyknął Niall.
- O matko... przepraszam - szatyn przytknął sobie dłoń do ust.
- Czy ja dobrze słyszałam? - zapytała wolno nastolatka. - Będę mieszkała z wami w Londynie? W sensie że dłużej niż tydzień? W sensie, że się tam wprowadzę tak na zawsze? I będę mieszkała z wami? - nie mogła w to uwierzyć.
Chłopcy pokiwali niepewnie głowami. Na twarz dziewczyny momentalnie wstąpił uśmiech.
- Tato, słyszałeś?! Będę mieszkała w Londynie! - wykrzyknęła.
- Słyszałem - odparł mężczyzna uśmiechając się.
- Wiedziałeś o tym? I mi nie powiedziałeś?
- To miała być niespodzianka - wtrącił się Niall rzucając mordercze spojrzenie Liam'owi.
- Ile razy mam przepraszać? - zapytał szatyn.
- Niezależnie od tego, ile razy przeprosisz i tak będę na ciebie zły.
- Tak? To ja zrobię nam lodówkę na kod, którego ci nie podam.
- Nie możesz tego zrobić - przeraził się blondyn.
- Przekonamy się? - uniósł brwi Li.
- Ale jak ja wtedy będę jadł?
- Pójdziesz do sklepu i sobie coś kupisz...
- No ale... moja lodówka. Moja miłość. Nie rób mi tego.
- Och, przepraszam bardzo - wtrąciła się nagle Pati. - A ja to co?
- Oczywiście zaraz po tobie - wytłumaczył się blondyn.
- Nie zrobię, jeśli nie będziesz na mnie zły - kontynuował rozmowę Liam.
- Chyba widzisz, że teraz jestem bardziej przerażony niż zły.
- O to mi chodziło - zaśmiał się szatyn.
- Jesteśmy - odezwał się James.
- Wychodzisz z nami? - zapytała nastolatka.
- Tak. Chciałbym się należycie pożegnać z córką.
Wszyscy wysiedli z auta i wyjęli swoje bagaże. Następnie skierowali się do budynku, aby tam poczekać na odprawę.
- No to pa. - rzekł pan Walker, kiedy znaleźli już sobie miejsce w tłumie ludzi.
- Pa tato - Patricia rzuciła mu się na szyję. - Będę tęsknić.
- Ja też. Wpadnij kiedyś do mnie.
- Na pewno - uśmiechnęła się i pocałowała ojca w policzek.
Mężczyzna pożegnał się z chłopakami z zespołu.
- Opiekuj się nią dobrze - rzekł, kiedy wypadła kolej na Niall'a.
- Obiecuję - przytaknął blondyn.
Pan Walker jeszcze raz przytulił córkę, a potem odszedł do samochodu.
- Hej, chwila... a co będzie z moją nauką? - oprzytomniała nagle dziewczyna.
- O wszystko należycie zadbaliśmy. Będziesz miała nauczanie domowe. W każdą środę będzie przychodził do ciebie nauczyciel - odparł spokojnie Liam.
- To dobrze - odetchnęła nastolatka. - Nie chciałabym iść do nowej szkoły...
Dalej rozmowa toczyła się swobodnie, jak zwykle zresztą.
- Zostało dziesięć minut do odprawy - rzekł Zayn w pewnym momencie. - Gdzie jest Larry?

--------------------
Ta daaaam.... Skleiłam następny rozdział. Boże jestem z siebie dumna... ;) Ale za chwilę już idę do łóżka bo padam. Ściągnę jeszcze tylko"Little Things"... Mam nadzieję, że rozdział nr 26 się spodobał <3

4 komentarze:

  1. Świetny <333
    zapraszam również do mnie ;)
    www.youaremywonderwallxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że się spodobał !!! Awww <3 Tylko gdzie Harry i Louis ? :C Mam nadzieję, że nic im się nie stało, albo że się nie zgubili..
    - No ale... moja lodówka. Moja miłość. Nie rób mi tego.
    - Och, przepraszam bardzo - wtrąciła się nagle Pati. - A ja to co?
    - Oczywiście zaraz po tobie - wytłumaczył się blondyn.
    Hahah, ten kawałek mnie rozbroił <3
    A tak ogółem, piszesz przepięknie, tak lekko, cudownie ! :)
    Zapraszam do siebie :)
    http://make-me-happy8.blogspot.com/
    Gdybyś mogła, dodaj się do obserwatorów, tak jak ja to zrobiłam C:

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham tego bloga.!!!!! boski rozdział.. czekam na następny.. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. prosiłaśżeby ci powiedziła jeśli będę miała nowy rozdział... w takim razie mówię: Mam nowy rozdział... :* Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń