środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 30


Przypomnienie:
  Wtedy Niall odetchnął głęboko i objął Patricię. Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech i pocałował ją w czubek głowy. "Idealna para" pomyślał  lokers kręcąc głową.


***
   W końcu nadeszła zima. Biały puch spowił cały Londyn. Ludzie na ulicach trzęśli się z zimna, a miejscami ich spotkań coraz częściej były ciepłe kawiarnie. Pati i Niall'owi układało się wręcz wspaniale. Co prawda, to prawda - pokłócili się kilka razy. Jednak nie były to kłótnie duże, raczej sprzeczki. Po kilku godzinach, najwyżej jednym dniu, przepraszali się i wszystko wracało do normy. Harry już zupełnie zapomniał o Ashley, a kiedy tylko ktoś coś o niej mówił, ucinał temat. Chłopcy zajęli trzecie miejsce w X Factor. Mieli coraz więcej fanek i coraz częściej wyjeżdżali na koncerty. Wtedy Patricia zostawała razem z Danielle. Bardzo się do siebie zbliżyły, były najlepszymi przyjaciółkami. Mimo iż znały się dopiero cztery miesiące, ufały sobie, powierzając tajemnice i prosząc o rady. Gdy Dan sprzeczała się z Liam'em, Pati pomagała im się pogodzić i odwrotnie. Wszystko układało się po ich myśli i było w jak najlepszym porządku.   Była środa. Chłopcy nagrywali nową płytę pod czujnym okiem Simon'a. Piosenka ułożona przez blondynkę wszystkim przypadła do gustu. Niall dopisał jeszcze jedną zwrotkę, a Cowell załatwił muzykę. Miało to być coś w stylu ballady. Tylko to wiedziała na razie nastolatka. Reszta była "ściśle tajna", jak mawiali chłopcy. Dan poszła na spotkanie z koleżankami, natomiast Patricia została w domu i czekała na swojego prywatnego nauczyciela. Był to bardzo miły mężczyzna w wieku około trzydziestu siedmiu lat. Miał ciemne włosy i duże, szaro błękitne oczy. Dziewczynie czasami wydawało się, że jest aż za uprzejmy. Czasem przyłapywała go także na tym iż patrzył za nisko, niż powinien. Kiedy raz powiedziała o tym przyjaciołom, Louis poradził jej kupić bluzkę z napisem „Oczy mam wyżej” albo coś w tym rodzaju, ale ona nie uważała tego za śmieszne. Tego samego wieczoru, kiedy już zasypiali, Niall powiedział, że mogą zwolnić nauczyciela.
   - Boję się o ciebie - przyznał bawiąc się kosmykiem jej włosów.
   - Nie przejmuj się. Dam sobie radę - odparła i pocałowała go.
   Dzisiaj miała biologię i geografię. Nie za bardzo lubiła te przedmioty, jednak uczyła się pilnie, bo chciała dobrze zdać maturę i dostać się na dobre studia, a nie skończyć w MacDonaldzie sprzedając frytki.
   Kiedy rozległ się dzwonek, powlokła się do drzwi i je otworzyła. Mężczyzna powitał ją ciepłym uśmiechem, który postarała się odwzajemnić.
   - Coś nie w humorze hmm...? - zapytał ją.
   - Po prostu nie za bardzo lubię biologię - odparła unosząc lekko ramiona.
   Pan Dickens, bo tak nazywał się nauczyciel, zaniósł się gromkim śmiechem, który rozbrzmiał w całym domu.
   - No to zabierajmy się do pracy. Uwiniemy się z tym jak najszybciej okey? - położył jej rękę na ramieniu.
   Blondynka poczuła się dziwnie, jednak nie dawała tego po sobie poznać. Kiwnęła tylko głową i ruszyła w stronę swojego pokoju. Miała wrażenie, że mężczyzna podążając za nią, patrzy na jej tyłek. "Ogarnij się" zganiła się w duchu. Westchnęła i usiadła przy biurku rozkładając książki.
   - Od czego zaczynamy dzisiaj? - zapytała lekko zrezygnowana.
   - Jak wolisz - uśmiechnął się do niej przyjaźnie, ukazując rządek nieskazitelnie białych zębów.
   - Obojętnie mi - wzruszyła ramionami. - Może być biologia.
   - Jak sobie szanowna pani życzy - skłonił się, a ona zmusiła się do słabego uśmiechu.
   Otworzyła książkę na stronie, której kazał i rozpoczęła się "lekcja". Niby lekcja jak lekcja, jednak w połowie stało się coś bardzo dziwnego, wręcz niepokojącego.
   - Ładna jesteś - rzekł mężczyzna dotykając jej twarzy.
   Dziewczyna poczuła się nieswojo.
   - No więc... homeostaza to... - zacinała się lekko.
   - Wręcz piękna - dodał przejeżdżając dłonią po jej szyi.
   - Proszę przestać - powiedziała przytrzymując jego rękę.
   - Ale przecież uczymy się biologii. Możemy pouczyć się w praktyce, nie uważasz? - zapytał zbliżając swoją twarz do jej.
   - Nie! Proszę stąd natychmiast wyjść!- wykrzyknęła dziewczyna.
   - Nie puszczę cię tak łatwo - zdenerwował się nagle.
   Przytrzymał ją za ręce, a następnie siłą rzucił na łóżko. Pochylił się nad nią i zaczął całować po szyi. Jednocześnie rozpinał jej spodnie. Nastolatka wyrywała się, ale nie była wystarczająco silna. Zaczęła płakać i wzywać pomoc.
   - Wrzeszcz sobie wrzeszcz - rzekł zaczynając rozpinać jej koszulę. - I tak nikt cię nie usłyszy. Kopnęła go z całej siły, ale to jeszcze bardziej go rozwściekliło.
   - Tak ze mną pogrywasz?! - wykrzyknął.

---------------------------
I stuknęła nam kolejna dziesiątka. Już trzydzieści rozdziałów, a u mnie w głowie jeszcze tysiące pomysłów... :D To już ostatni rozdział w czasie moich ferii. Nie chcę was rozpieszczać, a zresztą w poniedziałek już do szkoły :c
Pochwalę się xD Byłam w ten weekend na Finale Pucharu Polski w siatkówce mężczyzn w Częstochowie. I jak tak sobie siedziałam w drugim rzędzie i patrzyłam na mojego mensza Kovacevica, jak się rozgrzewał, to on się chyba na mnie popatrzył i się do mnie uśmiechnął *.* Ma taki piękny uśmiech <3 A mój drugi monsz Bartman przebiegł dwa metry ode mnie *.* Jaram się tym! xD Dobra, koniec :D
Wiecie co? Jestem trochę zmartwiona tym, że wchodzi was coraz mniej? Nie podoba wam się tutaj? T.T
To tyle z mojej strony, dzisiaj dość krótki dopisek, bo idę oglądać Niekrytego Krytyka *.*

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 29

Przypomnienie:
- Na pewno nie. Nie będzie z czego - odparł chłopak i wziął zeszyt do ręki.
Otworzył na pierwszej lepszej stronie i zaczął czytać na głos...



MOMENTS

Shut the door 

Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

   Po skończeniu popatrzył zdziwiony na dziewczynę.  
   - Okropne wiem - rzekła i spuściła głowę.
  
   - Nie, to jest... piękne.
  
   - Naprawdę? - uniosła głowę. W jej oczach dostrzegł iskierki nadziei.
  
   Pokiwał głową, a za chwilę dostał od niej soczystego buziaka w policzek. Uśmiechnęli się do siebie przyjaźnie.
  
   - Masz talent. Jeśliby dopisać jeszcze jedną zwrotkę i przejście, i dołożyć muzykę wyszłaby świetna piosenka. Niall jest dobry w pisaniu tekstów, a o muzykę możemy zapytać Simona.
  
   - No już bez przesady. Chcecie mieć moją rymowankę na piosenkę?
  
   - Ja tak. Myślę, że chłopakom też się bardzo spodoba. Zapytam ich, kiedy przyjdą.

***
   Dziewczyna ponownie uśmiechnęła się do przyjaciela. Na zewnątrz była spokojna, lecz w środku skakała z radości. Nigdy nie myślała, że jej wierszyki, które pozwoliła sobie nazywać piosenkami, wyjdą na światło dzienne, i że jakiś zespół - w ogóle ktokolwiek - będzie chciał je zaśpiewać, wydać. A jednak. Nie, nie mogła w to uwierzyć. To chyba był sen.   - Uszczypnij mnie - powiedziała, a za chwilę poczuła ból w ramieniu.   - Auć... Ale nie tak mocno! - wykrzyknęła śmiejąc się.   - No to cię boli, czy się śmiejesz? - zapytał lokers, uśmiechając się szeroko.   - Zawsze im bardziej mnie boli, tym bardziej się śmieję - odparła Patricia.
   - Idziemy na spacer? - zaproponował loczek, kiedy blondynka już się uspokoiła.
   - Bardzo chętnie. Mojemu mózgowi przyda się przewietrzenie. 
   Założyli kurtki i wyszli z domu. Jak to zwykle bywa w Anglii, padało. Dziewczyna poczuła dreszcz zimna przechodzący przez jej ciało. Wzdrygnęła się lekko.
   - Nie jest za zimno? - zapytał troskliwie Styles.
   - Nie, jest dobrze, chodźmy - odparła.
   Chłopak rozłożył parasol i wziął nastolatkę pod ramię. Ruszyli w stronę parku. Dziewczynie było zimno, ale nic nie mówiła i starała się jak najmniej szczękać zębami. Jednak z każdą chwilą ramię, które nie zmieściło się pod parasolem coraz bardziej mokło, a jej było coraz zimniej. Ten spacer stawał się coraz mniej przyjemny, mimo iż u boku przyjaciela.
   - Wiesz co? - odezwała się w pewnym momencie. - Jest mi jednak zimno, i to bardzo.
   - Wracamy? - zapytał lokers.
   - Nie... Może pójdziemy do jakiejś kawiarni czy coś? - zaproponowała szczerząc się w szerokim uśmiechu.
   - Świetny pomysł - uśmiechnął się ciepło.
   Sprawdził, czy jeszcze pada, a gdy okazało się, że nie, złożył parasolkę. Objął Pati ramieniem, aby nie było jej zimno. Ona uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Skierowali się do najbliższej kawiarni. Usiedli przy stoliku i zamówili gorące czekolady. Rozmawiali, śmiali się, śpiewali na całą kawiarnię... Jednymi słowy - czekolada chyba nie podziałała na nich dobrze. Ludzie patrzyli na ich jak na idiotów, a moherowe babcie skarżyły się kelnerom. Kilka razy poproszono ich o wyjście, jednak oni nic sobie z tego nie robili. Półgodziny później kelnerka przyniosła im rachunek.
   - Przepraszam bardzo - powiedziała. - Czy wy przypadkiem nie jesteście Patricia Walker i Harry Styles?
   - Tak, coś się stało? - odparł lekko zbity z tropu chłopak. 
   - No bo... Ja myślałam, że Patricia jest z Niall'em.
   - Czy już nawet nie można pójść do kawiarni z przyjacielem?! - wybuchła nastolatka. - Od razu biorą was za parę?!
   - Przepraszam... - przestraszyła się lekko dziewczyna.
   - Nie, to ja przepraszam - odparła blondynka kręcąc głową. - Po prostu tego nie rozumiem.
   - Ale czego? - zapytała kelnerka.
   - Jeśli wyskoczysz z przyjacielem do kawiarni, to biorą was za parę. Czemu? Bo się śmiejemy, bo spędzamy dobrze czas. Masz chłopaka?
   - No mam, a co to ma do rzeczy?
   - Spędzasz z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę? - zapytała Pati pomijając pytanie dziewczyny.
   - No... Nie - spuściła głowę dziewczyna.
   - A masz przyjaciela, który jest chłopakiem?
   - Mam.
   - Spotykasz się z nim czasami? Idziecie gdzieś razem bez twojego chłopaka?
   - No tak.
   - Ale to nie znaczy, że jesteście parą prawda? Nie znaczy to, że zdradzasz swojego chłopaka. Znaczy to tylko, że dbasz o swoich przyjaciół i spędzasz z nimi czas. Dziękuję, do widzenia - rzekła blondynka dając jej pięć funtów.
   - Do widzenia - odparła bardzo zdziwiona kelnerka.
   Patricia i Harry założyli swoje kurtki i wyszli z kawiarni.
   - No to jej powiedziałaś - powiedział chłopak, kiedy byli już na ulicy.
   - A nie uważasz, że to bez sensu myśleć, że jesteśmy parą, kiedy my tylko poszliśmy razem na kawę?
   - Czekoladę - poprawił ją chłopak, ale ona tylko zbyła tą wypowiedź machnięciem ręki.
   - Nie ważne... Ale, nie uważasz?
   - Uważam. Miałaś rację co do tego, ale już mogę sobie wyobrazić artykuł w jakiejś taniej gazecie plotkarskiej. Patricia Walker i Harry Styles nakryci! Czyżby dziewczyna zdradzała swojego chłopaka?.
   Nastolatka wybuchła śmiechem, a chwilę potem chłopak do niej dołączył.

***


   Chłopak był wdzięczny blondynce. Wprawiła go w dobry nastrój i dzięki niej choć na chwilę mógł zapomnieć o Ash. Może rzeczywiście nie była go warta? Przecież to bez sensu zamęczać się myśleniem o kimś, kto nie myśli o tobie w ogóle. Pewnie od tamtego czasu zdążyła przelecieć pół Londynu... Aż sam zdziwił się swoimi myślami. Od kiedy dziewczyna go zostawiła, nie myślał o niej źle. Cały czas przeżywał rozstanie, ale nigdy nie przezwał jej w myślach ani na głos. Chyba Patricia go wyleczyła.
Zatrzymał się, a jego przyjaciółka po kilku krokach powtórzyła czynność i popatrzyła na niego zdziwiona. Przyciągnął ją do siebie i przytulił jak najmocniej umiał.
- Auć... Zgnieciesz mnie siłaczu - zaśmiała się.

- Dziękuję - wyszeptał nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa blondynki.
- Ale za co? -popatrzyła mu w oczy.
- Dzięki tobie się wyleczyłem - uśmiechnął się.
- Z czego? Możesz mi łaskawie powiedzieć o co ci chodzi?
- Dzięki tobie zapomniałem o Ash! - wykrzyknął szczęśliwy.
- Ach... To o to chodzi - pokiwała głową ze zrozumieniem. - Nie ma sprawy, nie musisz robić nic w zamian. Może być czekolada - ukazała swoje białe, proste ząbki.
- Jaką sobie pani życzy?
- Jogurtowom... - dziewczyna przygryzła dolną wagę, a chłopak wybuchnął śmiechem.
Ruszyli w dalszą drogę powrotną. Kilka minut później stali już pod drzwiami do apartamentu chłopców. Weszli i zaczęli zdejmować kurtki. Słyszeli głosy dochodzące z kuchni.
   - Ludzie, słuchajcie! - krzyknął od razu Hazza. 
   Dziewczyna dała mu kuksańca w bok i szepnęła:
   - Na razie ani słowa o piosence.
   Mina chłopaka lekko zrzedła, ale kiwnął głową.
   - Co się stało? - zapytał Liam.
   - Mnie i Pati wzięli przed chwilą za parę.
   - Że co?! - usłyszeli krzyk Horana. 
   Chwilę potem zobaczyli go wybiegającego z kuchni z surowym kurczakiem w ręku. Blondynka nie mogła powstrzymać śmiechu na jego widok. Popatrzył na nią zdziwiony, jednak kiedy jego wzrok spoczął na kurczaku, także się roześmiał. Już za chwilę spoważniał i powtórzył swoje pytanie:
   - Co? Kto was wziął za parę? W ogóle... o co chodzi?
   Dziewczyna opowiedziała mu wszystko.
   - To co wy tam robiliście, że pomyślała, że jesteście razem? - spytał marszcząc czoło.
   - Nic - powiedział szybko Harry. - Byliśmy po prostu na kawie.
   - Czekoladzie - poprawiła go Pati uśmiechając się.
   - Coś musieliście robić - nie dawał na wygraną Horan.
   - Musisz nam uwierzyć, kochanie. Nic nie robiliśmy. Nie jesteśmy parą. To był tylko przyjacielski spacer. Kocham tylko ciebie. Nie zamieniłabym cię nigdy na nikogo innego. Nigdy. - rzekła nastolatka podchodząc do chłopaka i dając mu buziaka w policzek.
   - A ja nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił - dodał loczek.
   - Na pewno? - upewnił się blondyn.
   - Na pewno - przytaknęli wspólnie przyjaciele.
   Wtedy Niall odetchnął głęboko i objął Patricię. Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech, po czym pocałował ją w czubek głowy. "Idealna para" pomyślał lokers kręcąc głową.

----------------------------------
No i jak guyz? Podobało się...? Mam nadzieję, że tak. Na początku chciałabym podkreślić, że kiedy Pati mówi "Jogurtowom..." mówi tak naprawdę z "om..." na końcu. Nie jestem analfabetką i znam zasady ortografii ;*
Po drugie przepraszam, że tyle nie dodawałam ;) Znowu musicie wybaczyć. Teraz mam już ferie i może jeszcze dodam w ciągu tych dwóch tygodni jeden lub dwa rozdziały :3 Happy? ;*
Po trzecie dzięki za komentarze pod ostatnim postem i tyle wejść.
Po czwarte zapraszam do mnie na aska, bo zawiewa nudą http://ask.fm/Bartmanowa321 (jakby ktoś pytał, to ja na profilowym to ta po lewej xD)
Po piąte kocham was wiecie? ;*
Po szóste muszę kończyć, bo idem na mecz Aseco Resovia vs cośtam cośtam xD Ważne, że znowu mój Bartman <3

Loffki Loffki, do zobaczenia niedługo ;***

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 28

Przypomnienie:Wyjrzał przez okno autobusu na skąpany w deszczu Londyn i pogrążył się w swoich własnych, nieszczęśliwych myślach.


***
- Idziemy do restauracji coś zjeść - powiedział Liam, biorąc swoją bluzę. - Ktoś jeszcze się zgłasza?
- Ja nie - rzekł Harry od razu.
Od kilku tygodni był załamany. Dlaczego? Bo Ashley z nim zerwała. To prawda, nie byli ze sobą długo, ale to nie zmienia faktu, że on naprawdę ją kochał. Jednak nie była to miłość obustronna. Po zaledwie trzech miesiącach ona zostawiła go dla innego. Bardzo to przeżył. Nadal nie mógł o niej zapomnieć. Cały czas chodził smutny i mało się uśmiechał. Przyjaciele pocieszali go słowami typu "Ten typek nie dorasta ci do pięt." albo "Ash nie wie co traci". Wcale mu to nie pomagało, jednak mimo to był im wdzięczny.
- Ja też - oznajmiła nagle Pati, jakby na jej decyzję wpłynęły ostatnie słowa loczka.
- A ty Niall? - Zayn zwrócił się to blondaska.
Chłopak popatrzył na swoją dziewczynę pytającym wzrokiem.
- Mogę? - zapytał.
- No pewnie. Nawet mnie nie pytaj. Bawcie się dobrze - odparła i musnęła jego usta swoimi.
- A ja mogę kochanie? - spytał Lou.
- Tak... Oczywiście - powiedział Harry ze smutną miną.
- Nie smutaj, mogę ci coś przynieść na rozweselenie...
- Dobrze wiesz, że to nie pomoże - westchnął lokers.
- Przepraszam, chciałem tylko pomóc - mina niebieskookiego lekko zrzedła.
- Chodźmy już - zarządził Liam. - Umieram z głodu.
Chłopcy wyszli zostawiając Pati i loczka samych. Chłopak skierował się do swojego pokoju. Chciał pobyć sam. Miał wrażenie, że blondynka została razem z nim, ponieważ chciała zmusić go do zwierzenia się. Wiedział, że obiecał jej to w szpitalu, jednak nie miał zamiaru dotrzymywać tej obietnicy. Nie chciał jej mówić nic, nie chciał dzielić się z nią swoimi smutkami. Podzielił się nimi z resztą zespołu i wcale mu to nie pomogło. Kiedy już był przy drzwiach i trzymał klamkę, usłyszał głos dziewczyny:
- Harry?
Lokers przymknął oczy i westchnął cicho.
- Tak? - odparł odwracając się w stronę nastolatki.
- Możemy porozmawiać?
- Ale o czym? - zapytał chociaż dobrze znał odpowiedź.
- O tym, o czym nie chciałeś powiedzieć mi w szpitalu.
- To i tak nie ma sensu.
Chciał się odwrócić lecz ona przytrzymała go za ramiona i zmusiła aby stał do niej przodem.
- Słuchaj, Harry... Kocham cię jak brata, nie wiem, czy ty mnie też...
Chłopakowi przebiegło przez głowę "Nie kocham cię jak brata, ale jak siostrę" jednak nie wypowiedział tego na głos. Nie miał nastroju do żartów. Nawet nie był pewny, czy  zalicza się do żartów. Dziewczyna natomiast ciągnęła dalej:
- Jesteśmy przyjaciółmi, więc myślę, że powinieneś mi o tym powiedzieć. Na pewno ci wtedy ulży.
- Jakoś mówiłem o tym już czterem osobom i mi nie ulżyło - rzekł trochę za bardzo oschłym tonem.
Pati zdawała się tego nie zauważać.
- Może przy piątej ci ulży? - zapytała.
- Wątpię - odparł loczek wzruszając ramionami.
- Posłuchaj...
- Dziewczyna ze mną zerwała! Czuję się strasznie! Od tych trzech tygodni czuję się strasznie! Ja ją naprawdę kochałem! A ona zostawiła mnie dla innego! - wykrzyknął nagle chłopak. Sam był zdziwiony swoimi słowami, ale po wypowiedzeniu tych kilku zdań rzeczywiście mu ulżyło.
- Więc o to chodzi... - pokiwała głową nastolatka.
- Tak - spuścił głowę lokers. Było mu wstyd przed blondynką.
- Przykro mi - rzekła Pati kładąc mu rękę na ramieniu.
- Nie mów, że ci przykro, bo wiem, że nie jest - odparł Harry zdejmując jej dłoń.
- A skąd to możesz wiedzieć? - zapytała obruszona.
- Po prostu to wiem - wzruszył ramionami.
- To wiedz, że się mylisz. Ja kocham swoich przyjaciół. Kiedy są smutni, jestem smutna razem z nimi; kiedy płaczą, też nie mogę powstrzymać łez.
- Nie musisz mnie okłamywać.
- Nie okłamuję cię. Powiedziałam najszczerszą prawdę. Ale skoro do ciebie to nie dociera, to zostawię cię samego, abyś mógł to sobie spokojnie przemyśleć. Sam na sam ze swoimi myślami.
Odwróciła się i poszła do pokoju swojego i Niall'a. Hazza usłyszał tylko trzask głośno zamykanych drzwi.
***
Pati weszła do pokoju i trzasnęła drzwiami. Usiadła zdenerwowana na łóżku. Była zła na Harry'ego. Nie lubiła, kiedy ktoś uważał, że wie lepiej co ona myśli; czy jest jej przykro, czy nie. Uciekła, ponieważ bała się wybuchu. Wiedziała, że za chwilę mogło dojść do ostrej kłótni. Zapobiegła jej zamykając się w pokoju. Postanowiła poczekać tu do przyjścia chłopaków. Wtedy albo ona, albo Styles będą musieli powiedzieć dlaczego się pokłócili. Znając loczka, on nic nie powie, więc to ona musi przygotować sobie przemowę na ten temat. Usiadła przy biurku i wzięła do ręki swój zeszyt z piosenkami. Nikomu ich nie pokazywała, nie wiedział o nich nawet Niall. Dziewczyna kochała pisać, jednak nie wierzyła w swoje możliwości. Uważała, że wszystko co naskrobie jest denne i nudne. Otworzyła go na pustej stronie i zaczęła pisać.
***
Harry stał przed drzwiami do pokoju Pati i Horan'a. Zastanawiał się czy zapukać. Kiedy już uniósł rękę, rozmyślił się. Opuścił ją i ze smutną miną skierował się do salonu. Usiadł na kanapie i włączył telewizor. Akurat leciała powtórka 'X Factor'. Uśmiechnął się bezwiednie. Chwilę później jednak jego mina spoważniała. Wyłączył telewizor i pogrążył się w swoich myślach. Żałował tego, że pokłócił się z Patricią. Była przyjaciółką, której nie chciał stracić, kochał ją jak własną siostrę. Postanowił ją przeprosić. Wstał i ponownie podszedł do drzwi. Zapukał cicho, a kiedy nie usłyszał odpowiedzi, ponowił czynność, jednak zrobił to trochę głośniej. Drzwi otworzyły się i stanęła przed nim blondynka. Widać było, że płakała.
- Słuchaj, ja... przepraszam - spuścił głowę lokers.
- Ja też - odparła nastolatka i pociągnęła nosem.
- Ja... po prostu... trochę mi trudno po tym rozstaniu.
- Rozumiem cię. Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się do niej ciepło.
Dziewczyna wtuliła się w jego tors i jeszcze raz pociągnęła nosem. On także ją objął. Zauważył, że na biurku w jej pokoju leży otwarty zeszyt, a obok niego długopis.
- Co robisz? - zapytał.
- Coś nie tak? - odparła i popatrzyła na niego.
- Nie, nie o to chodzi. Bardziej o ten zeszyt na biurku.
- Aaa... to? Nic ciekawego. Tak sobie czasami piszę... - zarumieniła się lekko.
- Co? - zaciekawił się zielonooki.
- Takie tam... piosenki.
- Mógłbym przeczytać? - wszedł do pokoju i sięgnął po notes.
- Nie! - krzyknęła dziewczyna.
- Przepraszam - uniósł ręce w obronnym geście.
- Chodzi o to, że ja ich nigdy nikomu nie pokazywałam. Uważam, że są denne.
- Ok. No to będę, takim jakby, testerem dobra?
- Jeśli bardzo chcesz... Tylko proszę, nie śmiej się.
- Na pewno nie. Nie będzie z czego - odparł chłopak i wziął zeszyt do ręki.
Otworzył na pierwszej lepszej stronie i zaczął czytać na głos...

-----------------------
No i jak? Przepraszam, że tyle nie pisałam, ale wena mnie opuściła na długo, prawie dwa miesiące nie pisałam :c Wróciła dopiero wczoraj i przez nią się nie wyspałam xD A zresztą wyjeżdżałam na święta, byłam w Białymstoku i nie miałam komputera, bo mój brat po kilku dniach go zepsuł xD Potem byłam w Szczytnie (takie tam... Małe pod Olsztynem) i tam też nie miałam kompa i potem do Gdańska na urodziny pojechałam i tam był płatny internet, a zresztą nie miałam jak przerzucić opo z komórki :) Więc... Jeszcze raz przepraszam i proszę o wybaczenie :3 Teraz muszę już lecieć, bo idę na mecz siatkówki (Jastrzębski Węgiel-SKRA Bełchatów, jak ktoś się tym interesuje)... :> Co prawda to nie jest Aseco Resovia z moim kochanym Bartmanem,ale cóż... ;)
Tak więc, do zobaczenia :)
PS... Dzięki za komenty :*