Hej, widzę, że mnie nie lubicie, niestety trochę głupio mi wstawiać rozdziały i nie widzieć pod nimi prawie żadnych komentarzy jak już to jakieś spamy. Także zastanawiam się, czy w ogóle nie usunąć tego bloga... I chyba to zrobię. Za mniej więcej dwa tygodnie. Jakby coś można pisać do mnie i prosić o opo ( i tak wiem, że nikt nie napisze )
Pozdrawiam,
OLA
czwartek, 12 września 2013
czwartek, 25 lipca 2013
Rozdział 36
Przypomnienie:
Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.
- Tak słucham? - zapytał po odebraniu.
- Macie koncert noworoczny - rzekł bez żadnych ceregieli Cowell.
-----------------------------------------------
Oczywiście moje cudne czcionki xd Także witam po eeeemmm, długiej przerwie xd Ech nawet nwm co powiedzieć xd Przepraszam ._. Nie tak miało wyjść :d Zaraz dostaniecie brzydką mnie na pocieszenie, pozdro :3
Die In Peace .-.
Wstawiam rozdział tak na szybko, bo troszku się spieszę :) Już muszę wychodzić więc zbytnio się nie rozpiszę xd Teraz są wakacje, może wstawię coś koło 10 sierpnia ale nie obiecuję, bo jadę z przyjaciółką na domki i nwm czy tam wgl bd cywilizacja jakakolwiek :P Ale miałyśmy dzwonić do chłopaka z USA to może coś się znajdzie :D Ech, to nie jest tylko opo to jest normalnie jakiś mój pamiętnik ;_; Idem, hej <3
Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.
***
Blondyn usiadł grzecznie na jednym z krzeseł
i patrzył na swoją dziewczynę, przysłuchując się przesłuchaniu. Miał
wątpliwości, czy pan Crocket powinien być komendantem, skoro zapomniał o tym,
że sam musi złożyć pozew. Ale wiedział, że mężczyzna bardzo im pomógł i skoro
jest żółtodziobem, to jeszcze lubi swoją pracę i przejmuje się problemami
wszystkich ludzi, którzy przychodzą na policję. Chce wykonywać wszystko
perfekcyjnie, dopilnowując każdego, nawet najdrobniejszego szczegółu. Jeszcze
nie zdaje sobie sprawy, że jest to niemożliwe.
- Proszę opisać mi wszystko ze szczegółami - usłyszał głos Crocketa.
- Czy naprawdę muszę? - zapytała nastolatka drżącym głosem.
- Przykro mi, ale tak. Wiem, że to trudne, ale niech pani pomyśli, że dzięki niej Marlow nie zrobi krzywdy już żadnej kobiecie.
Blondynka pokiwała szybko głową i zaczęła mówić. Co chwila podnosiła rękę do twarzy. Chłopak przypuszczał, że ocierała łzy. Po mniej więcej piętnastu minutach skończyła zeznawać. Oboje, i dziewczyna i komendant, wstali i skierowali się do drzwi. Gdy szesnastolatka się odwróciła, Horan zobaczył czerwone i spuchnięte od płaczu oczy. Szybko wstał i wyszedł z pomieszczenia. Gdy stanął ze swoją dziewczyną twarzą w twarz, miał ochotę mocno ją przytulić i pocałować. Stał jednak, nie będąc pewny czy dostanie na to 'pozwolenie'. Pati popatrzyła mu prosto w oczy i wyszeptała.
- Przytul mnie...
Dwa krótkie słowa, a chłopak zdołał wyczuć w nich tyle smutku. Zrobił to, a ona wtuliła się w jego tors pochlipując cicho. Sam postarał się powstrzymać łzy. Nie tyle smutku, ile wściekłości. Był wściekły na Marlowa, za to, że skrzywdził Patricię. Miał ochotę pójść do aresztu i najnormalniej w świecie go udusić. Mogłoby się to zdarzyć na oczach wszystkich. Miał to gdzieś. Ważne, że ten skurwysyn nie skrzywdziłby już żadnej dziewczyny. Pewnie trafiłby za to do więzienia. Pewnie… Na pewno! Ale był pewny, że policja byłaby mu za to wdzięczna. Byłaby wdzięczna za to, że w końcu nie muszą przejmować się Marlowem. Blondynka wyswobodziła się z jego objęć i uśmiechnęła blado.
- Pójdę do łazienki - wyszeptała i zostawiła blondyna samego.
Wróciła po kilku minutach. Złapała chłopaka za rękę i razem wyszli z budynku. Postawili samochód trochę dalej niż zamierzali, ponieważ obok komisariatu był hotel i wszystkie miejsca parkingowe były zajęte. Po drodze spotkali kilka fanek, które, piszcząc, poprosiły o autografy i zdjęcia. Jedna z nich nazwała Patricię 'dziwką'.
- Nie przejmuj się nią. Znowu jakaś zazdrosna szmata - pocieszył ją Niall.
- Dzięki - uśmiechnęła się nastolatka, a on odwzajemnił gest.
Wsiedli do auta i ruszyli do domu. Gdy tylko przeszli przez próg, nastolatka gwałtownie się cofnęła. Usiadła na schodach i zaczęła się kiwać w przód i w tył, płacząc. Dostała ataku histerii.
- O co chodzi? - zapytał niebieskooki siadając obok niej.
- Zapach - wychrypiała. - Perfumy...
- Czujesz tu jego perfumy? - zdziwił się chłopak.
- Tak. On tu gdzieś jest. Na pewno.
- Nie ma go tu. Uwierz mi, proszę. On już nigdy nic ci nie zrobi.
Nastolatka przestała się kiwać i spojrzała na niego błyszczącymi od łez oczami.
- A co jeśli ci nie uwierzę?
Horan uniósł brwi i wzruszył ramionami.
- Nie wiem - powiedział. - Nic na to nie poradzę. Ale myślę, że sama sobie szkodzisz.
Wstał i poszedł do domu.
- Co za idiota kupił sobie perfumy Marlowa?! - wykrzyknął.
- Ale o co chodzi? - z pokoju wyszedł loczek razem z Lou.
- Ktoś kupił perfumy Marlowa! Kto?!
- Jakiego Mar... Ach, tego? - powiedział lokers spuszczając głowę.
- Tak, właśnie tego - Niall był coraz bardziej zdenerwowany. - To kto kupił te perfumy?!
- Tylko że my nawet nie wiemy jakich perfum on używał - rzekł Tommo.
- No to kto ostatnio kupił jakieś perfumy?
Hazza podniósł powoli rękę. Blondyn powoli wracał do siebie.
- Mógłbyś je z siebie zmyć, a potem je wyrzucić?
- Tak... Jasne - pokiwał głową zielonooki i pobiegł do łazienki.
Niall poszedł do pokoju swojego i Pati i wziął swoje perfumy. Wypsikał nimi cały dom. Kiedy skończył, lekko kręciło mu się w głowie, ale nie zwrócił na to uwagi. Otworzył drzwi i wyjrzał za Pati. Nadal siedziała w tym samym miejscu. Ręce miała złożone na kolanach, a głowę opartą o barierkę. I nałożyła kaptur.
- Chodź, już wszystko jest dobrze - powiedział wyciągając ku niej rękę.
- Na pewno? - spojrzała na niego nieufnie.
- Tak. Zaufaj mi.
Pokiwała delikatnie głową i wstała. Zdjęła kurtkę i buty i poszła do salonu.
- Zrobić coś do jedzenia? - zaproponował chłopak.
- Nie, dziękuje. Nie jestem głodna - odparła.
- Jakbyś coś chciała, wołaj. Idę pisać - oznajmił i skierował się do pokoju.
- Proszę opisać mi wszystko ze szczegółami - usłyszał głos Crocketa.
- Czy naprawdę muszę? - zapytała nastolatka drżącym głosem.
- Przykro mi, ale tak. Wiem, że to trudne, ale niech pani pomyśli, że dzięki niej Marlow nie zrobi krzywdy już żadnej kobiecie.
Blondynka pokiwała szybko głową i zaczęła mówić. Co chwila podnosiła rękę do twarzy. Chłopak przypuszczał, że ocierała łzy. Po mniej więcej piętnastu minutach skończyła zeznawać. Oboje, i dziewczyna i komendant, wstali i skierowali się do drzwi. Gdy szesnastolatka się odwróciła, Horan zobaczył czerwone i spuchnięte od płaczu oczy. Szybko wstał i wyszedł z pomieszczenia. Gdy stanął ze swoją dziewczyną twarzą w twarz, miał ochotę mocno ją przytulić i pocałować. Stał jednak, nie będąc pewny czy dostanie na to 'pozwolenie'. Pati popatrzyła mu prosto w oczy i wyszeptała.
- Przytul mnie...
Dwa krótkie słowa, a chłopak zdołał wyczuć w nich tyle smutku. Zrobił to, a ona wtuliła się w jego tors pochlipując cicho. Sam postarał się powstrzymać łzy. Nie tyle smutku, ile wściekłości. Był wściekły na Marlowa, za to, że skrzywdził Patricię. Miał ochotę pójść do aresztu i najnormalniej w świecie go udusić. Mogłoby się to zdarzyć na oczach wszystkich. Miał to gdzieś. Ważne, że ten skurwysyn nie skrzywdziłby już żadnej dziewczyny. Pewnie trafiłby za to do więzienia. Pewnie… Na pewno! Ale był pewny, że policja byłaby mu za to wdzięczna. Byłaby wdzięczna za to, że w końcu nie muszą przejmować się Marlowem. Blondynka wyswobodziła się z jego objęć i uśmiechnęła blado.
- Pójdę do łazienki - wyszeptała i zostawiła blondyna samego.
Wróciła po kilku minutach. Złapała chłopaka za rękę i razem wyszli z budynku. Postawili samochód trochę dalej niż zamierzali, ponieważ obok komisariatu był hotel i wszystkie miejsca parkingowe były zajęte. Po drodze spotkali kilka fanek, które, piszcząc, poprosiły o autografy i zdjęcia. Jedna z nich nazwała Patricię 'dziwką'.
- Nie przejmuj się nią. Znowu jakaś zazdrosna szmata - pocieszył ją Niall.
- Dzięki - uśmiechnęła się nastolatka, a on odwzajemnił gest.
Wsiedli do auta i ruszyli do domu. Gdy tylko przeszli przez próg, nastolatka gwałtownie się cofnęła. Usiadła na schodach i zaczęła się kiwać w przód i w tył, płacząc. Dostała ataku histerii.
- O co chodzi? - zapytał niebieskooki siadając obok niej.
- Zapach - wychrypiała. - Perfumy...
- Czujesz tu jego perfumy? - zdziwił się chłopak.
- Tak. On tu gdzieś jest. Na pewno.
- Nie ma go tu. Uwierz mi, proszę. On już nigdy nic ci nie zrobi.
Nastolatka przestała się kiwać i spojrzała na niego błyszczącymi od łez oczami.
- A co jeśli ci nie uwierzę?
Horan uniósł brwi i wzruszył ramionami.
- Nie wiem - powiedział. - Nic na to nie poradzę. Ale myślę, że sama sobie szkodzisz.
Wstał i poszedł do domu.
- Co za idiota kupił sobie perfumy Marlowa?! - wykrzyknął.
- Ale o co chodzi? - z pokoju wyszedł loczek razem z Lou.
- Ktoś kupił perfumy Marlowa! Kto?!
- Jakiego Mar... Ach, tego? - powiedział lokers spuszczając głowę.
- Tak, właśnie tego - Niall był coraz bardziej zdenerwowany. - To kto kupił te perfumy?!
- Tylko że my nawet nie wiemy jakich perfum on używał - rzekł Tommo.
- No to kto ostatnio kupił jakieś perfumy?
Hazza podniósł powoli rękę. Blondyn powoli wracał do siebie.
- Mógłbyś je z siebie zmyć, a potem je wyrzucić?
- Tak... Jasne - pokiwał głową zielonooki i pobiegł do łazienki.
Niall poszedł do pokoju swojego i Pati i wziął swoje perfumy. Wypsikał nimi cały dom. Kiedy skończył, lekko kręciło mu się w głowie, ale nie zwrócił na to uwagi. Otworzył drzwi i wyjrzał za Pati. Nadal siedziała w tym samym miejscu. Ręce miała złożone na kolanach, a głowę opartą o barierkę. I nałożyła kaptur.
- Chodź, już wszystko jest dobrze - powiedział wyciągając ku niej rękę.
- Na pewno? - spojrzała na niego nieufnie.
- Tak. Zaufaj mi.
Pokiwała delikatnie głową i wstała. Zdjęła kurtkę i buty i poszła do salonu.
- Zrobić coś do jedzenia? - zaproponował chłopak.
- Nie, dziękuje. Nie jestem głodna - odparła.
- Jakbyś coś chciała, wołaj. Idę pisać - oznajmił i skierował się do pokoju.
***
Niall
otworzył zeszyt i już chciał zacząć pisać, kiedy plany pokrzyżował mu
niezapowiedziany telefon. Dzwonił Simon.- Tak słucham? - zapytał po odebraniu.
- Macie koncert noworoczny - rzekł bez żadnych ceregieli Cowell.
-----------------------------------------------
Oczywiście moje cudne czcionki xd Także witam po eeeemmm, długiej przerwie xd Ech nawet nwm co powiedzieć xd Przepraszam ._. Nie tak miało wyjść :d Zaraz dostaniecie brzydką mnie na pocieszenie, pozdro :3
Die In Peace .-.
Wstawiam rozdział tak na szybko, bo troszku się spieszę :) Już muszę wychodzić więc zbytnio się nie rozpiszę xd Teraz są wakacje, może wstawię coś koło 10 sierpnia ale nie obiecuję, bo jadę z przyjaciółką na domki i nwm czy tam wgl bd cywilizacja jakakolwiek :P Ale miałyśmy dzwonić do chłopaka z USA to może coś się znajdzie :D Ech, to nie jest tylko opo to jest normalnie jakiś mój pamiętnik ;_; Idem, hej <3
czwartek, 9 maja 2013
Rozdział 35
Przypomnienie:
Odwrócił się i zobaczył grupkę dziewczyn idących w ich stronę. Wyglądały na bardzo podekscytowane. Uśmiechały się do siebie
- Możemy prosić o autograf? I zdjęcie? - zapytała najładniejsza z nich - średniego wzrostu brunetka o lekko kręconych włosach, dużych miodowych oczach i delikatnych rysach twarzy.
- Tylko JA nie chcę zdjęcia z Niall'em... - dodała wytapetowana blondynka.
Zayn spojrzał na Horana. Przez chwilę widać było, że jest bardzo smutny, jednak był to tylko ułamek sekundy. Już za chwilę znowu się uśmiechał, chociaż dało się zauważyć, że nie jest to uśmiech szczery.
- Słuchaj, dziewczynko - odezwał się Harry. - Albo masz zdjęcie ze wszystkimi, albo z żadnym z nas, zrozumiano?
- Nie to nie... - prychnęła tamta. - Właśnie straciliście fankę.
- Nie była nas warta - dodał Liam patrząc na nią z pogardą.
- Nie przesadzajcie - zabrał głos Horan.
- Nie przesadzamy - odparł Tommo. - Ona nie ma prawa cię obrażać, szczególnie kiedy cię nie zna.
- Dokładnie, Lou dobrze mówi - rzekła Pati i przybiła szatynowi piątkę.
Wytapetowana fanka jeszcze raz prychnęła i odeszła.
- I lepiej by było gdybyś była naturalna! - krzyknął jeszcze lokers. - Wyglądasz jakby kredka zgwałciła ci twarz!
Wszyscy oprócz Pati i jej chłopaka się roześmiali. Dziewczyna wtuliła się w blondyna, widocznie chcąc ukryć łzy.
- No to co? - odezwała się ta najładniejsza. - Możemy autografy i zdjęcia? Z Niall'em oczywiście też - rzuciła mu promienny uśmiech, na co on postarał się odpowiedzieć tym samym.
- Tak, pewnie - odparł Zayn i wziął od niej zwitek papieru, a następnie ustawił się do zdjęcia.
Każdy z chłopaków zrobił to samo z obiema fankami.
- Dacie mi swojego twittera? - zapytał mulat na koniec.
Tak naprawdę zależało mu tylko na twitterze ślicznej brunetki, ale nie chciał skrzywdzić tej drugiej fanki. Nastolatkom zaświeciły się oczy. Spojrzały na siebie uradowane i napisały twittery na karteczce, którą wręczył im Malik.
- My także skorzystamy - zgłosił się Lou podnosząc rękę do góry.
Fanki zachichotały i zarumieniły się lekko.
- Proszę - miodowooka wręczyła mulatowi kartkę.
- Dziękuję, i jeśli mogę zapytać... Jak masz na imię?
- Ann - odpowiedziała uśmiechając się szeroko. Miała bardzo ładne, proste zęby.
- Piękne imię.
- Dziękuję - dygnęła z wdziękiem.
- Nie ma za co. Na pewno się odezwę - posłał jej promienny uśmiech.
- Będę czekać - odwzajemniła gest i odeszła wraz ze swoją koleżanką.
- Wpadła ci w oko - mrugnął do niego Louis. - To widać.
- Chciałbym nawiązać z nią bliższy kontakt - odparł brunet patrząc w ślad za dziewczynami.
- Taa... bliższy kontakt - Tommo podkreślił dwa ostatnie wyrazy. - Chyba najbliższy z najbliższych.
Znowu wszyscy oprócz Pati i Niall'a wybuchnęli śmiechem. "Co ona musi przeżywać. Biedactwo" pomyślał Zayn widząc to.
Odwrócił się i zobaczył grupkę dziewczyn idących w ich stronę. Wyglądały na bardzo podekscytowane. Uśmiechały się do siebie
- Możemy prosić o autograf? I zdjęcie? - zapytała najładniejsza z nich - średniego wzrostu brunetka o lekko kręconych włosach, dużych miodowych oczach i delikatnych rysach twarzy.
- Tylko JA nie chcę zdjęcia z Niall'em... - dodała wytapetowana blondynka.
Zayn spojrzał na Horana. Przez chwilę widać było, że jest bardzo smutny, jednak był to tylko ułamek sekundy. Już za chwilę znowu się uśmiechał, chociaż dało się zauważyć, że nie jest to uśmiech szczery.
- Słuchaj, dziewczynko - odezwał się Harry. - Albo masz zdjęcie ze wszystkimi, albo z żadnym z nas, zrozumiano?
- Nie to nie... - prychnęła tamta. - Właśnie straciliście fankę.
- Nie była nas warta - dodał Liam patrząc na nią z pogardą.
- Nie przesadzajcie - zabrał głos Horan.
- Nie przesadzamy - odparł Tommo. - Ona nie ma prawa cię obrażać, szczególnie kiedy cię nie zna.
- Dokładnie, Lou dobrze mówi - rzekła Pati i przybiła szatynowi piątkę.
Wytapetowana fanka jeszcze raz prychnęła i odeszła.
- I lepiej by było gdybyś była naturalna! - krzyknął jeszcze lokers. - Wyglądasz jakby kredka zgwałciła ci twarz!
Wszyscy oprócz Pati i jej chłopaka się roześmiali. Dziewczyna wtuliła się w blondyna, widocznie chcąc ukryć łzy.
- No to co? - odezwała się ta najładniejsza. - Możemy autografy i zdjęcia? Z Niall'em oczywiście też - rzuciła mu promienny uśmiech, na co on postarał się odpowiedzieć tym samym.
- Tak, pewnie - odparł Zayn i wziął od niej zwitek papieru, a następnie ustawił się do zdjęcia.
Każdy z chłopaków zrobił to samo z obiema fankami.
- Dacie mi swojego twittera? - zapytał mulat na koniec.
Tak naprawdę zależało mu tylko na twitterze ślicznej brunetki, ale nie chciał skrzywdzić tej drugiej fanki. Nastolatkom zaświeciły się oczy. Spojrzały na siebie uradowane i napisały twittery na karteczce, którą wręczył im Malik.
- My także skorzystamy - zgłosił się Lou podnosząc rękę do góry.
Fanki zachichotały i zarumieniły się lekko.
- Proszę - miodowooka wręczyła mulatowi kartkę.
- Dziękuję, i jeśli mogę zapytać... Jak masz na imię?
- Ann - odpowiedziała uśmiechając się szeroko. Miała bardzo ładne, proste zęby.
- Piękne imię.
- Dziękuję - dygnęła z wdziękiem.
- Nie ma za co. Na pewno się odezwę - posłał jej promienny uśmiech.
- Będę czekać - odwzajemniła gest i odeszła wraz ze swoją koleżanką.
- Wpadła ci w oko - mrugnął do niego Louis. - To widać.
- Chciałbym nawiązać z nią bliższy kontakt - odparł brunet patrząc w ślad za dziewczynami.
- Taa... bliższy kontakt - Tommo podkreślił dwa ostatnie wyrazy. - Chyba najbliższy z najbliższych.
Znowu wszyscy oprócz Pati i Niall'a wybuchnęli śmiechem. "Co ona musi przeżywać. Biedactwo" pomyślał Zayn widząc to.
Kiedy
blondynka usłyszała słowa Lou, znowu przypomniał jej się Marlow. Spojrzała smutnym
wzrokiem na Horana, a on znowu ją objął.
- Dlaczego to musiałam być akurat ja? - wyszeptała.
Chłopak nie odpowiedział. Bardzo możliwe, że po prostu dlatego, że nie wiedział co odpowiedzieć.
- Dojdziemy kiedyś do tej kawiarni? - zapytał Li.
- Ja jakoś straciłem ochotę na cokolwiek. Chcę tylko wrócić do domu - oznajmił Niall.
- Nie przejmuj się tą lafiryndą - powiedział lokers. - W ogóle nie powinieneś jej słuchać. W jej wypowiedzi nie usłyszałem nic mądrego. I jeszcze taka wytapetowana. Pewnie myśli, że wszyscy na nią lecą. Chyba tylko osiłki bez szyi. Ona nie jest nic warta, za to ty...
Wykład loczka przerwał telefon dziewczyny.
- Halo? - odebrała.
- Dzień dobry. Tutaj ponownie komendant Crocket. Skończyliśmy przesłuchiwać Marlowa - usłyszała głęboki głos policjanta.
No tak. Zupełnie zapomniała o tym, że miała pojechać na komisariat i dowiedzieć się, jak złożyć pozew.
- Dobrze. Będę za około półgodziny - odrzekła.
- Czekamy - komendant odłożył słuchawkę.
- Nie mogę pójść do kawiarni. Muszę pojechać na komisariat - wytłumaczyła się zwięźle Pati.
- Zawiozę cię - zaoferował Horan.
- A my to co? - zapytał Louis udając oburzenie.
- Zbędny tłum - powiedziała nastolatka i zmierzwiła mu włosy.
- Dzięki - zrobił minę zbitego psiaka i odwrócił się do dziewczyny plecami.
- Skoro nas nie chcesz - włączył się Hazza. - To chyba idziemy do domu, nie?
- Czy do pub'u? - zaproponował Malik.
- Nie Zayn. Nie pójdziemy do żadnego pub'u ani klubu. A w szczególności ty.
- No weź, tak ładnie wtedy tańczył - rzekł Boo Bear i razem ze Styles'em i blondynem wybuchnęli śmiechem.
- Aha. Fajnie, że coś pamiętam - odparł mulat.
- Hmm... Może dlatego, że byłeś upity? - zapytał Liam.
- No dobra - przerwała im dziewczyna. - Ja i Niall jedziemy na komisariat, a wy jak chcecie to kłóćcie się dalej na środku ulicy. Nie zwracajcie uwagi na ludzi, którzy dziwnie na was patrzą.
- Przykro mi, taka jest moja natura - odpowiedział Tomlinson.
- W każdym bądź razie, my jedziemy. Do zobaczenia w domu - oznajmiła nastolatka i skierowała się razem z Horanem do samochodu.
- Poczekaj - powiedział Zayn. - Nie mówi się „w każdym bądź razie” tylko „w każdym razie” - pouczył ją zadowolony.
- Co się tak szczerzysz? - zapytała mulata, a potem odchrząknęła znacząco. - W każdym RAZIE, my jedziemy. Zadowolony.
- Bardzo - zaśmiał się tamten.
- Tak więc, do zobaczenia w domu.
- Pa! - krzyknęli chłopcy i wrócili do swojej sprzeczki.
Para wsiadła do samochodu. Blondyn usiadł za kierownicą i włączył silnik. Ruszyli. Chłopak kilka razy otworzył usta, ale już po chwili je zamykał. Widocznie chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział, jak sobie to wszystko ułożyć w głowie. Patricia także się nie odzywała. Miała przeczucie, że będzie musiała opowiedzieć zdarzenie jeszcze raz. Starała się je od siebie odrzucić, jednak ono co chwilę wracało ze zdwojoną siłą. W końcu Niall zatrzymał samochód. Wysiedli i weszli do budynku. Dziewczyna szła, jak na ścięcie.
Gdy wkroczyli do pokoju przesłuchań, powitał ich ten sam komendant co wcześniej.
- Dzień dobry - powiedział, a oni odpowiedzieli mu tym samym.
- Miał mi chyba pan... - zaczęła nastolatka lecz nie dane jej było skończyć.
- Tak tak... Wiem. Pomóc złożyć pozew. W sumie to powinienem zrobić to ja. I już za pierwszym razem. Ale wiecie, dopiero zaczynam i... - wydawał się trochę zdenerwowany. Zrobił się czerwony na twarzy i cały czas stał ze spuszczoną głową trzymając rękę z tyłu głowy, na szyi.
- Nie nie, wszystko w porządku. I tak pan nam bardzo pomógł. Dziękujemy - uśmiechnął się Niall, a mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.
- A więc? - zapytała dziewczyna.
Przez chwilę Crocket patrzył na nią, jakby nic nie rozumiał, ale po chwili po jego twarzy przebiegł cień zrozumienia.
- A więc... Proszę aby pani została tutaj, usiadła na krześle i wszystko jeszcze raz mi opowiedziała. Pan natomiast powinien stanąć za szybą - wskazał szklaną ścianę, za którą widać było stół i dwa krzesła.
Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.
- Dlaczego to musiałam być akurat ja? - wyszeptała.
Chłopak nie odpowiedział. Bardzo możliwe, że po prostu dlatego, że nie wiedział co odpowiedzieć.
- Dojdziemy kiedyś do tej kawiarni? - zapytał Li.
- Ja jakoś straciłem ochotę na cokolwiek. Chcę tylko wrócić do domu - oznajmił Niall.
- Nie przejmuj się tą lafiryndą - powiedział lokers. - W ogóle nie powinieneś jej słuchać. W jej wypowiedzi nie usłyszałem nic mądrego. I jeszcze taka wytapetowana. Pewnie myśli, że wszyscy na nią lecą. Chyba tylko osiłki bez szyi. Ona nie jest nic warta, za to ty...
Wykład loczka przerwał telefon dziewczyny.
- Halo? - odebrała.
- Dzień dobry. Tutaj ponownie komendant Crocket. Skończyliśmy przesłuchiwać Marlowa - usłyszała głęboki głos policjanta.
No tak. Zupełnie zapomniała o tym, że miała pojechać na komisariat i dowiedzieć się, jak złożyć pozew.
- Dobrze. Będę za około półgodziny - odrzekła.
- Czekamy - komendant odłożył słuchawkę.
- Nie mogę pójść do kawiarni. Muszę pojechać na komisariat - wytłumaczyła się zwięźle Pati.
- Zawiozę cię - zaoferował Horan.
- A my to co? - zapytał Louis udając oburzenie.
- Zbędny tłum - powiedziała nastolatka i zmierzwiła mu włosy.
- Dzięki - zrobił minę zbitego psiaka i odwrócił się do dziewczyny plecami.
- Skoro nas nie chcesz - włączył się Hazza. - To chyba idziemy do domu, nie?
- Czy do pub'u? - zaproponował Malik.
- Nie Zayn. Nie pójdziemy do żadnego pub'u ani klubu. A w szczególności ty.
- No weź, tak ładnie wtedy tańczył - rzekł Boo Bear i razem ze Styles'em i blondynem wybuchnęli śmiechem.
- Aha. Fajnie, że coś pamiętam - odparł mulat.
- Hmm... Może dlatego, że byłeś upity? - zapytał Liam.
- No dobra - przerwała im dziewczyna. - Ja i Niall jedziemy na komisariat, a wy jak chcecie to kłóćcie się dalej na środku ulicy. Nie zwracajcie uwagi na ludzi, którzy dziwnie na was patrzą.
- Przykro mi, taka jest moja natura - odpowiedział Tomlinson.
- W każdym bądź razie, my jedziemy. Do zobaczenia w domu - oznajmiła nastolatka i skierowała się razem z Horanem do samochodu.
- Poczekaj - powiedział Zayn. - Nie mówi się „w każdym bądź razie” tylko „w każdym razie” - pouczył ją zadowolony.
- Co się tak szczerzysz? - zapytała mulata, a potem odchrząknęła znacząco. - W każdym RAZIE, my jedziemy. Zadowolony.
- Bardzo - zaśmiał się tamten.
- Tak więc, do zobaczenia w domu.
- Pa! - krzyknęli chłopcy i wrócili do swojej sprzeczki.
Para wsiadła do samochodu. Blondyn usiadł za kierownicą i włączył silnik. Ruszyli. Chłopak kilka razy otworzył usta, ale już po chwili je zamykał. Widocznie chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział, jak sobie to wszystko ułożyć w głowie. Patricia także się nie odzywała. Miała przeczucie, że będzie musiała opowiedzieć zdarzenie jeszcze raz. Starała się je od siebie odrzucić, jednak ono co chwilę wracało ze zdwojoną siłą. W końcu Niall zatrzymał samochód. Wysiedli i weszli do budynku. Dziewczyna szła, jak na ścięcie.
Gdy wkroczyli do pokoju przesłuchań, powitał ich ten sam komendant co wcześniej.
- Dzień dobry - powiedział, a oni odpowiedzieli mu tym samym.
- Miał mi chyba pan... - zaczęła nastolatka lecz nie dane jej było skończyć.
- Tak tak... Wiem. Pomóc złożyć pozew. W sumie to powinienem zrobić to ja. I już za pierwszym razem. Ale wiecie, dopiero zaczynam i... - wydawał się trochę zdenerwowany. Zrobił się czerwony na twarzy i cały czas stał ze spuszczoną głową trzymając rękę z tyłu głowy, na szyi.
- Nie nie, wszystko w porządku. I tak pan nam bardzo pomógł. Dziękujemy - uśmiechnął się Niall, a mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.
- A więc? - zapytała dziewczyna.
Przez chwilę Crocket patrzył na nią, jakby nic nie rozumiał, ale po chwili po jego twarzy przebiegł cień zrozumienia.
- A więc... Proszę aby pani została tutaj, usiadła na krześle i wszystko jeszcze raz mi opowiedziała. Pan natomiast powinien stanąć za szybą - wskazał szklaną ścianę, za którą widać było stół i dwa krzesła.
Niall kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia. Pati powiodła za nim wzrokiem i dopiero kiedy ujrzała go po drugiej stronie odwróciła się i usiadła na przeciwko komendanta policji.
-------------------
Bardzo przepraszam za to, że rozdział tak późno, ale jakoś nie mogłam znaleźć na to wszystko czasu. Moja koleżanka była w szpitalu i ją odwiedzałam, byłam na wsi, gdzie nie ma internetu, miałam dużo nauki. Jeszcze raz przepraszam. Mam dzisiaj niezbyt dobry humor, więc to już koniec, do zobaczenia niedługo, postaram się was nie zawieść :)
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Rozdział 34
Przypomnienie:
Założyła brązowe koturny za kostkę i szarą kurtkę. Nie miała jeszcze prawa jazdy, więc poszła na stację metra.
Już za chwilę jednak ją puścił, ponieważ zobaczył strach w jej oczach. Szybko mu się wyrwała i odeszła jak najdalej od niego. Dopiero chwilę potem Zayn zorientował się, dlaczego to zrobiła.
- Kurcze, Pati. Przepraszam - spuścił głowę.
Ale ona juz płakała. Usiadła na schodach i schowała twarz w dłoniach.
Cały zespół usiadł obok niej i zaczął ją pocieszać. Malik natomiast stał i żałował tego, co zrobił. Zupełnie zapomniał o tym, że Pati czuje respekt przed takimi zachowaniami, że przecież wczoraj prawie została zgwałcona. To wszystko wydarzyło się tak szybko, nawet nie zdążył się nad tym zastanowić. Podszedł do niej i jeszcze raz przeprosił. Pokręciła tylko głową i wyszeptała:
- Nie masz za co...
- Jak to nie mam? Przecież właśnie przeze mnie teraz płaczesz.
- Nie płacze przez ciebie, tylko przez... - urwała. Widocznie nie czuła się na siłach, aby wypowiedzieć jego nazwisko.
Niall objął ją ramieniem i delikatnym ruchem zdjął z głowy czapkę. Dziewczyna popatrzyła na niego z wdzięcznością i wstała, ocierając łzy.
- To co? Idziemy do tej kawiarni? - zapytała, jakby chcąc odgonić niezręczną sytuację.
- Tak, chodźmy - odparł Liam i także wstał.
Reszta zespołu poszła w jego ślady. Pati oddaliła się nieco od grupy, więc Zayn do niej podbiegł.
- Ja naprawdę przepraszam - powiedział.
- Przeprosiłeś już trzy razy, a ja za pierwszym ci wybaczyłam - odrzekła blondynka.
- No tak, ale mi jest naprawdę przykro.
- Tylko że jedno szczere "przepraszam" jest lepsze niż tysiąc nieszczerych.
- Moje są jak najbardziej szczere.
- Ale myślisz że przepraszając mnie tysiąckrotnie naprawisz wszystko? Raz to zrobiłeś, wybaczyłam, więc nie ma potrzeby powtarzania tego. Trudno, stało się. Ale gdyby nie... - głos na chwilę stanął jej w gardle. - on to nie byłoby tej sytuacji. Więc to nie jest twoja wina.
- Rozumiem... Przepraszam - spuścił głowę mulat.
- Twoją wadą jest to, że za często przepraszasz, a czasem nawet bez powodu wiesz? Umówmy się, że pomiędzy nami to słowo jest tabu okey? - spojrzała mu w oczy zwalniając lekko.
- Dobrze - pokiwał powoli głową.
Zdziwiły go lekko słowa Pati, ale cenił ją za to, że otwarcie wyrażała swoje myśli. Zawsze była szczera i to było jej zaletą. Jedną z wielu oczywiście.
- One Direction?! - usłyszał nagle.
Odwrócił się i zobaczył grupkę dziewczyn idących w ich stronę. Wyglądały na bardzo podekscytowane. Uśmiechały się do siebie.
------------------------
No i jak zawsze nie dotrzymałam obietnicy mogę powiedzieć i nie wstawiłam rozdziału w poprzedni wtorek... Bardzo przepraszam, ale na mnie chyba nie można liczyć. W ogóle mam mieszane uczucia co do tego bloga... Dobra, koniec narzekania.
RESOVIA W FINALE MISTRZOSTW POLSKI!!! *q* Niestety pierwsze dwa mecze 7 i 8 kiedy ja bd w Rzymie, ale może ubłagam mamę i weźmiemy laptopa <3 No i niestety z ZAKSĄ, znów się moi chłopcy będą musieli pomęczyć :C Ale wygrają, wierzę w nich :D
Sovia jest mistrzem Polski,
Sovia najlepsza jest,
Sovię trzeba szanować,
Sovia dziś wygra mecz!
Mój kolega zaczął walić głową w szafkę, jak się dowiedział, że kupuję nieśmiertelniki Sovii i robię sb koszulkę i buty w tematyce siatkarskiej. A to mi mówią, że jestem dziwna o.O
Ech, dzisiaj dużo jarania się siatkarzami, bo muszę z kimś podzielić się tą miłością, a wolne od szkoły :P
Dobra, nie mówię, kiedy następny rozdział, żeby znowu nie było... Jeszcze raz przepraszam, za moją beznadziejność :C Ale postaram się go wstawić gdzieś w połowie tego miesiąca, może troszkę wcześniej :D
Mam nadzieję, że teraz nic się nie ekhem... zjebie ładnie mówiąc xd i będzie ładny rozdział... Jedną czcionką i akapity tam gdzie powinny być, przejrzyście. Trochę gorzej z tym, co ten tekst mówi, ale na to już nic nie poradzę. Tutaj zarzuty do mojego mózgu.
Ech, prawie bym zapomniała! Napisałam ostatnio coś w stylu opowiadanka grozy. Ma około 2 strony w Wordzie. Chciałby ktoś przeczytać? Może po powrocie z Rzymu wstawię. Zakładka bd nazywała się "Smth Else" :D
Koniec, do zobaczenia, czy jakkolwiek to tu nazwać xd Baj <3
Założyła brązowe koturny za kostkę i szarą kurtkę. Nie miała jeszcze prawa jazdy, więc poszła na stację metra.
Półgodziny
potem była już na miejscu. Weszła do wysokiego budynku koloru pomarańczowego.
- Hola, hola! - usłyszała nagle. - A pani to dokąd?
Odwróciła się. Szedł ku niej mężczyzna w średnim wieku. Miał na sobie zwykłe dżinsy i fiołkową koszulę z plakietką, na której widniał napis "Cormac Weasley".
- One Direction nagrywają tutaj płytę prawda? Jestem dziewczyną Niall'a Horana, jednego z członków zespołu.
- Wzruszające - odparł chłodno Weasley. - Wstęp jest wzbroniony.
- Pati! - rozległ się krzyk.
Dziewczyna od razu rozpoznała ten głos. To był Niall. Uśmiechnęła się szeroko do pana Cormac’a. Jego mina natomiast lekko zrzedła. Odwrócił się na pięcie i odszedł. Po chwili zza zakrętu korytarza wybiegł Horan. Miał na sobie brązowy sweterek z reniferkami i piaskowe rurki z niskim krokiem. Na nogach, oczywiście, wysokie Nike. Podbiegł do blondynki i przytulił ją mocno.
- Stęskniłem się za tobą.
- Ja za tobą też - odrzekła.
- Co tu robisz? - zapytał nie kryjąc zdziwienia.
- Postanowiłam was odwiedzić. Ten facet powiedział...
- Nie słuchaj go. To zwykły gbur. Pewnie powiedział ci, że wstęp jest wzbroniony - nastolatka pokiwała głową, a on przewrócił oczami. - Jak zwykle. Nie przejmuj się nim i chodź ze mną.
Rzuciła mu promienny uśmiech i zdjęła kurtkę. Na widok jej swetra Niall roześmiał się.
- Lou na pewno się spodoba - odparł na zdziwiony wzrok Pati.
W jej oczach pojawił się błysk zrozumienia. Podążyła za chłopakiem. Weszli do pomieszczenia, gdzie była reszta zespołu oraz Simon Cowell.
- Siostro! - wykrzyknął Tommo.
- A nie mówiłem? - mrugnął do niej blondyn, na co dziewczyna roześmiała się serdecznie.
- Dzień dobry - zwróciła się do Simon'a po przywitaniu z resztą zespołu. - Zawsze chciałam pana poznać.
- Tak, ja ciebie też. Bla bla bla... - odrzekł Cowell i machnął ręką. - Do pracy chłopcy, do pracy.
Blondynka poczuła się lekko urażona, jednak nie dawała tego po sobie poznać. Usiadła na jednym z krzeseł i skupiła wzrok na przyjaciołach. Nagrywali. Szło im bardzo dobrze, jednak Simon'owi co chwila coś nie pasowało. Niall śpiewał za nisko, Lou za wysoko, a Zayn'owi za bardzo drżał głos. Chłopcy grzecznie wykonywali jego polecenia. Bardzo się starali, aby go nie zawieść i kiedy któregoś z nich pochwalił, byli w siódmym niebie. W końcu nadeszła pora na "Moments". Nastolatka zarumieniła się lekko i poprawiła na krześle.
- No i jak sie podoba? - zapytał ją w pewnym momencie Cowell. - Słyszałem, że ty ją napisałaś.
- Jest... Bardzo ładna. W ich wykonaniu oczywiście - odparła.
- No już nie bądź taka skromna - szturchnął ją w ramię. - Jest piękna. Masz talent.
Zdziwiły ją te słowa, jednak uśmiechnęła się do jurora X-Factor z wdzięcznością.
- No dobrze, chłopcy. Wykonaliście dzisiaj kawał dobrej roboty. Czas kończyć. Wyłaźcie.
- No i jak? - zapytał Harry Pati.
- Da się przeżyć… - zrobiła kwaśną minę, na co Simon wybuchnął śmiechem.
- Czasem tak ma - wytłumaczył Lou i popukał się w czoło.
Nastolatka z trudem powstrzymała śmiech.
- Widzimy się jutro o tej samej porze - pożegnał ich Cowell trzymając się za brzuch. - O matko, dziewczyno. Polubiłem cię...
- Dziękuję - dygnęła lekko.
- Do jutra - rzekli chórem chłopcy i wyszli ze studia.
Wszyscy założyli kurtki i powiedzieli grzecznie "Do widzenia" Cormac'owi Weasley'owi. Popatrzył na nich z pogardą i odburknął coś w stylu "widzenia...". Zespół i Pati wyszli z budynku.
- To co teraz? - zapytał Liam. - Może jakaś kawiarnia?
- Jak najbardziej się na to piszę - odparła nastolatka.
Założyła kaptur, jednak po chwili poczuła, że ktoś go zdejmuje i zakłada jej czapkę. Zobaczyła kremowe frędzelki opadające jej na ramiona. Odwróciła się i zobaczyła szeroki uśmiech Lou.
- Nie musisz dziękować - rzekł.
- Tsaa... Na pewno pięknie w niej wyglądam.
- No popacz jak ładnie - powiedział Hazza i pokazał jej zdjęcie.
- Zrobiłeś mi zdjęcie?! - wykrzyknęła. - Natychmiast je usuń!
Chwyciła telefon, jednak zanim zdążyła dotknąć napis "Usuń" ktoś wyrwał jej go z ręki. Był to Niall.
- Poczekaj, tylko sobie prześlę i ustawię na tapetę - oznajmił.
Reszta chłopców wybuchła śmiechem. Nastolatka przewróciła oczami i skrzyżowała ręce na wysokości biustu.
- Ktoś tutaj się zdenerwował - powiedział Zayn.
Patricia popatrzyła na niego unosząc brwi. Już chwilę potem Malik leżał na ziemi przysypany śniegiem.
- Tak tylko trochę - odparła uśmiechając się do niego i zabierając niesforny kosmyk z policzka.
- Hola, hola! - usłyszała nagle. - A pani to dokąd?
Odwróciła się. Szedł ku niej mężczyzna w średnim wieku. Miał na sobie zwykłe dżinsy i fiołkową koszulę z plakietką, na której widniał napis "Cormac Weasley".
- One Direction nagrywają tutaj płytę prawda? Jestem dziewczyną Niall'a Horana, jednego z członków zespołu.
- Wzruszające - odparł chłodno Weasley. - Wstęp jest wzbroniony.
- Pati! - rozległ się krzyk.
Dziewczyna od razu rozpoznała ten głos. To był Niall. Uśmiechnęła się szeroko do pana Cormac’a. Jego mina natomiast lekko zrzedła. Odwrócił się na pięcie i odszedł. Po chwili zza zakrętu korytarza wybiegł Horan. Miał na sobie brązowy sweterek z reniferkami i piaskowe rurki z niskim krokiem. Na nogach, oczywiście, wysokie Nike. Podbiegł do blondynki i przytulił ją mocno.
- Stęskniłem się za tobą.
- Ja za tobą też - odrzekła.
- Co tu robisz? - zapytał nie kryjąc zdziwienia.
- Postanowiłam was odwiedzić. Ten facet powiedział...
- Nie słuchaj go. To zwykły gbur. Pewnie powiedział ci, że wstęp jest wzbroniony - nastolatka pokiwała głową, a on przewrócił oczami. - Jak zwykle. Nie przejmuj się nim i chodź ze mną.
Rzuciła mu promienny uśmiech i zdjęła kurtkę. Na widok jej swetra Niall roześmiał się.
- Lou na pewno się spodoba - odparł na zdziwiony wzrok Pati.
W jej oczach pojawił się błysk zrozumienia. Podążyła za chłopakiem. Weszli do pomieszczenia, gdzie była reszta zespołu oraz Simon Cowell.
- Siostro! - wykrzyknął Tommo.
- A nie mówiłem? - mrugnął do niej blondyn, na co dziewczyna roześmiała się serdecznie.
- Dzień dobry - zwróciła się do Simon'a po przywitaniu z resztą zespołu. - Zawsze chciałam pana poznać.
- Tak, ja ciebie też. Bla bla bla... - odrzekł Cowell i machnął ręką. - Do pracy chłopcy, do pracy.
Blondynka poczuła się lekko urażona, jednak nie dawała tego po sobie poznać. Usiadła na jednym z krzeseł i skupiła wzrok na przyjaciołach. Nagrywali. Szło im bardzo dobrze, jednak Simon'owi co chwila coś nie pasowało. Niall śpiewał za nisko, Lou za wysoko, a Zayn'owi za bardzo drżał głos. Chłopcy grzecznie wykonywali jego polecenia. Bardzo się starali, aby go nie zawieść i kiedy któregoś z nich pochwalił, byli w siódmym niebie. W końcu nadeszła pora na "Moments". Nastolatka zarumieniła się lekko i poprawiła na krześle.
- No i jak sie podoba? - zapytał ją w pewnym momencie Cowell. - Słyszałem, że ty ją napisałaś.
- Jest... Bardzo ładna. W ich wykonaniu oczywiście - odparła.
- No już nie bądź taka skromna - szturchnął ją w ramię. - Jest piękna. Masz talent.
Zdziwiły ją te słowa, jednak uśmiechnęła się do jurora X-Factor z wdzięcznością.
- No dobrze, chłopcy. Wykonaliście dzisiaj kawał dobrej roboty. Czas kończyć. Wyłaźcie.
- No i jak? - zapytał Harry Pati.
- Da się przeżyć… - zrobiła kwaśną minę, na co Simon wybuchnął śmiechem.
- Czasem tak ma - wytłumaczył Lou i popukał się w czoło.
Nastolatka z trudem powstrzymała śmiech.
- Widzimy się jutro o tej samej porze - pożegnał ich Cowell trzymając się za brzuch. - O matko, dziewczyno. Polubiłem cię...
- Dziękuję - dygnęła lekko.
- Do jutra - rzekli chórem chłopcy i wyszli ze studia.
Wszyscy założyli kurtki i powiedzieli grzecznie "Do widzenia" Cormac'owi Weasley'owi. Popatrzył na nich z pogardą i odburknął coś w stylu "widzenia...". Zespół i Pati wyszli z budynku.
- To co teraz? - zapytał Liam. - Może jakaś kawiarnia?
- Jak najbardziej się na to piszę - odparła nastolatka.
Założyła kaptur, jednak po chwili poczuła, że ktoś go zdejmuje i zakłada jej czapkę. Zobaczyła kremowe frędzelki opadające jej na ramiona. Odwróciła się i zobaczyła szeroki uśmiech Lou.
- Nie musisz dziękować - rzekł.
- Tsaa... Na pewno pięknie w niej wyglądam.
- No popacz jak ładnie - powiedział Hazza i pokazał jej zdjęcie.
- Zrobiłeś mi zdjęcie?! - wykrzyknęła. - Natychmiast je usuń!
Chwyciła telefon, jednak zanim zdążyła dotknąć napis "Usuń" ktoś wyrwał jej go z ręki. Był to Niall.
- Poczekaj, tylko sobie prześlę i ustawię na tapetę - oznajmił.
Reszta chłopców wybuchła śmiechem. Nastolatka przewróciła oczami i skrzyżowała ręce na wysokości biustu.
- Ktoś tutaj się zdenerwował - powiedział Zayn.
Patricia popatrzyła na niego unosząc brwi. Już chwilę potem Malik leżał na ziemi przysypany śniegiem.
- Tak tylko trochę - odparła uśmiechając się do niego i zabierając niesforny kosmyk z policzka.
***
- Zobaczymy
co powiesz na to - mulat wstał i złapał ją za nadgarstki, przyciskając do
ściany.Już za chwilę jednak ją puścił, ponieważ zobaczył strach w jej oczach. Szybko mu się wyrwała i odeszła jak najdalej od niego. Dopiero chwilę potem Zayn zorientował się, dlaczego to zrobiła.
- Kurcze, Pati. Przepraszam - spuścił głowę.
Ale ona juz płakała. Usiadła na schodach i schowała twarz w dłoniach.
Cały zespół usiadł obok niej i zaczął ją pocieszać. Malik natomiast stał i żałował tego, co zrobił. Zupełnie zapomniał o tym, że Pati czuje respekt przed takimi zachowaniami, że przecież wczoraj prawie została zgwałcona. To wszystko wydarzyło się tak szybko, nawet nie zdążył się nad tym zastanowić. Podszedł do niej i jeszcze raz przeprosił. Pokręciła tylko głową i wyszeptała:
- Nie masz za co...
- Jak to nie mam? Przecież właśnie przeze mnie teraz płaczesz.
- Nie płacze przez ciebie, tylko przez... - urwała. Widocznie nie czuła się na siłach, aby wypowiedzieć jego nazwisko.
Niall objął ją ramieniem i delikatnym ruchem zdjął z głowy czapkę. Dziewczyna popatrzyła na niego z wdzięcznością i wstała, ocierając łzy.
- To co? Idziemy do tej kawiarni? - zapytała, jakby chcąc odgonić niezręczną sytuację.
- Tak, chodźmy - odparł Liam i także wstał.
Reszta zespołu poszła w jego ślady. Pati oddaliła się nieco od grupy, więc Zayn do niej podbiegł.
- Ja naprawdę przepraszam - powiedział.
- Przeprosiłeś już trzy razy, a ja za pierwszym ci wybaczyłam - odrzekła blondynka.
- No tak, ale mi jest naprawdę przykro.
- Tylko że jedno szczere "przepraszam" jest lepsze niż tysiąc nieszczerych.
- Moje są jak najbardziej szczere.
- Ale myślisz że przepraszając mnie tysiąckrotnie naprawisz wszystko? Raz to zrobiłeś, wybaczyłam, więc nie ma potrzeby powtarzania tego. Trudno, stało się. Ale gdyby nie... - głos na chwilę stanął jej w gardle. - on to nie byłoby tej sytuacji. Więc to nie jest twoja wina.
- Rozumiem... Przepraszam - spuścił głowę mulat.
- Twoją wadą jest to, że za często przepraszasz, a czasem nawet bez powodu wiesz? Umówmy się, że pomiędzy nami to słowo jest tabu okey? - spojrzała mu w oczy zwalniając lekko.
- Dobrze - pokiwał powoli głową.
Zdziwiły go lekko słowa Pati, ale cenił ją za to, że otwarcie wyrażała swoje myśli. Zawsze była szczera i to było jej zaletą. Jedną z wielu oczywiście.
- One Direction?! - usłyszał nagle.
Odwrócił się i zobaczył grupkę dziewczyn idących w ich stronę. Wyglądały na bardzo podekscytowane. Uśmiechały się do siebie.
------------------------
No i jak zawsze nie dotrzymałam obietnicy mogę powiedzieć i nie wstawiłam rozdziału w poprzedni wtorek... Bardzo przepraszam, ale na mnie chyba nie można liczyć. W ogóle mam mieszane uczucia co do tego bloga... Dobra, koniec narzekania.
RESOVIA W FINALE MISTRZOSTW POLSKI!!! *q* Niestety pierwsze dwa mecze 7 i 8 kiedy ja bd w Rzymie, ale może ubłagam mamę i weźmiemy laptopa <3 No i niestety z ZAKSĄ, znów się moi chłopcy będą musieli pomęczyć :C Ale wygrają, wierzę w nich :D
Sovia jest mistrzem Polski,
Sovia najlepsza jest,
Sovię trzeba szanować,
Sovia dziś wygra mecz!
Mój kolega zaczął walić głową w szafkę, jak się dowiedział, że kupuję nieśmiertelniki Sovii i robię sb koszulkę i buty w tematyce siatkarskiej. A to mi mówią, że jestem dziwna o.O
Ech, dzisiaj dużo jarania się siatkarzami, bo muszę z kimś podzielić się tą miłością, a wolne od szkoły :P
Dobra, nie mówię, kiedy następny rozdział, żeby znowu nie było... Jeszcze raz przepraszam, za moją beznadziejność :C Ale postaram się go wstawić gdzieś w połowie tego miesiąca, może troszkę wcześniej :D
Mam nadzieję, że teraz nic się nie ekhem... zjebie ładnie mówiąc xd i będzie ładny rozdział... Jedną czcionką i akapity tam gdzie powinny być, przejrzyście. Trochę gorzej z tym, co ten tekst mówi, ale na to już nic nie poradzę. Tutaj zarzuty do mojego mózgu.
Ech, prawie bym zapomniała! Napisałam ostatnio coś w stylu opowiadanka grozy. Ma około 2 strony w Wordzie. Chciałby ktoś przeczytać? Może po powrocie z Rzymu wstawię. Zakładka bd nazywała się "Smth Else" :D
Koniec, do zobaczenia, czy jakkolwiek to tu nazwać xd Baj <3
wtorek, 12 marca 2013
Rozdział 33
Przypomnienie:
- Yhym.. - odpowiedziała bez entuzjazmu Pati i zaczęła zakładać buty.
***
- Chyba podziękuję - uśmiechnęła się gorzko do słuchawki.
Nie miała ochoty mieć już jakiegokolwiek kontaktu z panem "korepetytorem". Wiedziała, że zobaczy go na rozprawie i tylko na to da radę się zdobyć. Nie wiedziała jak zareaguje na jego widok. Czy znowu sie popłacze, zemdleje, czy może poczuje niekontrolowaną złość i zapragnie go zabić, skrzywdzić? Jak na razie było to tajemnicą nawet dla niej. - A jeśli chodzi o pozew... - kontynuował rozmowę mężczyzna. - No właśnie, nie za bardzo się w tym orientuję - przyznała nastolatka. - Zadzwonimy do pani po przesłuchaniu Marlowa. Wtedy pani przyjedzie i wszystko wytłumaczymy. - Dobrze, a ile mniej więcej będzie to trwało? -Samo przesłuchanie jedną do dwóch godzin, ale sprawca jeszcze nie przyjechał. - Dobrze. Dziękuję bardzo - powiedziała wzdychając. - Nie ma za co, od tego jesteśmy. Do widzenia. - Do widzenia - odrzekła Patricia i rozłączyła się. Zrezygnowała z telefonu do Dan. Chciała pójść do studia i zobaczyć się z Niall'em. Zjadła posiłek, umyła zęby i skierowała się do wyjścia. Założyła brązowe koturny za kostkę i szarą kurtkę. Nie miała jeszcze prawa jazdy, więc poszła na stację metra.
--------------------
Ja i moje umiejętności. Połowa rozdziału jest jedną, a druga połowa inną czcionką xd Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza :D
Więc tak... Rozdział nr 33 chyba trońkę dłuższy niż zwykle ;) Przynajmniej taki miałam zamiar xd
Chciałam przeprosić za moją niewiedzę jeśli chodzi o policję itede. Niby moja mama jest prawnikiem, ale ja ogarniam tylko służebność xd Mam nadzieję, że mi wybaczycie, przecież nie chcę sprzedawać tej książki w Empiku ;P
Bosz, nie mam pojęcia co pisaaać, mogę się tylko pojarać, bo Resovia wczoraj wygrała z Delectą *q*
Dobra, mam totalny brak weny, piszcie w komentach co myślicie o moim blogu. No i jeszcze bardzo dziękuję za ponad 10 000 wejść, mam nadzieję, że wam się tu podoba. Baaaaaj ;* Następny rozdział za jakieś 2 tygodnie :D
- Yhym.. - odpowiedziała bez entuzjazmu Pati i zaczęła zakładać buty.
***
Niall także
się ubrał. Wyszli na dwór. Wiał przenikliwy wiatr i padał puszysty śnieg.
Wsiedli do samochodu i ruszyli. Dotarli na miejsce bez przeszkód.
- Dzień dobry, jestem Patricia Walker. Miałam pomóc w zrobieniu portretu sprawcy - rzekła do mężczyzny, który przyglądał jej się od kiedy weszła.
- Chodzi o gwałt? - zapytał.
Przytaknęła i gwałtownym ruchem otarła samotną łzę z policzka.
- Proszę za mną.
- Przepraszam, czy ja też mogę tam wejść? - zapytał Niall.
- Jest pan rodziną ofiary?
- Jestem jej chłopakiem.
- W takim razie chodźcie obydwoje - westchnął mężczyzna i ruszył wąskim korytarzem.
Para szła za nim nie odzywając się do siebie. Na końcu korytarza skręcili w prawo i weszli po schodach na trzecie piętro. Tam weszli w pierwsze drzwi po lewej - pokoju numer 211.
- Pani Patricia Walker, w sprawie gwałtu. Chodzi o portret sprawcy jeśli się nie mylę - oznajmił portier.
- Dzień dobry - rzekła dziewczyna.
- Dzień dobry - odpowiedzieli uprzejmie policjanci. - A pan to kto? - zwrócili się do Niall'a.
- Niall Horan, chłopak Patricii - przedstawił się blondyn.
- Dobrze. A więc... Proszę usiąść i powiedzieć mi jak wyglądał sprawca.
Nastolatka grzecznie usiadła i zaczęła tłumaczyć. Kiedy skończyła, komendant Crocket rzekł:
- Teraz pokażę portret, a pani będzie musiała podać bardziej szczegółowe informacje à propos kształtu twarzy, oczu i tak dalej.
Dziewczyna przytaknęła. Mężczyzna odwrócił monitor w jej stronę, a ona zaczęła opisywać gwałciciela bardziej szczegółowo. Widać było, że nie jest to dla niej łatwe i z trudem powstrzymuje się od łez.
- Miał bardziej... oczy w kształcie migdałów i... trochę bardziej wydłużoną twarz - mówiła.
Po mniej więcej półgodzinie portret był już gotowy.
- Dobrze, a teraz wyszukamy go w systemie - oznajmił policjant.
- Jest - powiedział po chwili. - Leslie Marlow. Był oskarżony o handel twardymi narkotykami, ale wypuścili go, bo wkopał pięciu swoich współpracowników. W 2002 dostał sześć miesięcy za napad z bronią w ręku i postrzelenie pracownika banku. Potem siedział przez dwa lata za gwałt piętnastoletniej dziewczyny, która następnie zaszła w ciąże. Wyszedł w 2007 i przeprowadził się tutaj, do Londynu, gdzie rozpoczął coś w stylu nowego życia. W sumie nie było nowe, bo nadal przemycał narkotyki i gwałcił. W 2008 ponownie zatrzymali go za sprzedawanie narkotyków, ale znowu wypuścili z niewiadomych nam przyczyn. Niedługo potem musiał zapłacić karę grzywny za pobicie nocnego stróża. No... Trochę tego jest. Dobrze, że pani z tym do nas przyszła. Złapiemy go i ponownie zamkniemy. Chyba stęsknił się za swoimi przyjaciółmi z celi.
- Dziękuję bardzo - dziewczyna uścisnęła mężczyźnie rękę.
- Nie ma za co dziękować - uśmiechnął się do niej ciepło, na co odpowiedziała tym samym.
- Rozumiem, że będę musiała się jeszcze stawić na rozprawę?
- Myślę, że tak, ale najpierw musimy go złapać. Nie jest nigdzie zameldowany. To chyba nie będzie takie łatwe. Jeśli go znajdziemy, skontaktujemy się z panią i wtedy ustalimy, co dalej.
- Dobrze, jeszcze raz dziękuję.
- Dziękujemy - rzekł Niall uśmiechając się do komendanta.
Wyszli z pokoju, a następnie z budynku. Wrócili do domu. Kiedy tylko przekroczyli próg, rozpoczęły się pytania.
- No i co? Mają go? Wsadzą go? - zapytał Lou.
- To nie takie łatwe - odparła dziewczyna. - Najpierw muszą go znaleźć. Ale obiecali, że kiedy im się uda, skontaktują się ze mną.
- Opowiedz jak było - poprosił Hazza przypatrując jej się z zaciekawieniem.
- Na pewno weszli do wielkiego budynku i porozmawiali z portierem. Obiecał zaprowadzić ich we wskazane miejsce. Jednak zamiast tego, zaprowadził ich do ciemnej komórki i wyciągnął nóż. Próbował ich zadźgać, ale jakoś uciekli - odpowiedziała za przyjaciółkę Dan.
- A tak naprawdę? - parsknął zielonooki.
- Dajcie dziewczynie spokój. Niech pójdzie spać i opowie nam, kiedy już ochłonie - zaprotestowała Peazer.
- Nie przesadzaj Dan, jakoś dam radę. Ale dzięki za troskę - rzekła Pati i ułożyła dłonie w serduszko. Brunetka odpowiedziała jej tym samym.
- Ojej, jakie to słodkie - jęknął lokers. - A teraz opowiadaj.
Blondynka spełniła prośbę loczka i opowiedziała wszystko.
- Wow... Trochę mu się tego nazbierało - oznajmił Zayn, kiedy skończyła.
- Seriously? - Pati spojrzała na niego unosząc brwi.
- W każdym razie - wtrąciła Dan. - miejmy nadzieję, że już niedługo go złapią i zamkną na jak najdłużej.
- Tak, miejmy nadzieję - powtórzyła jej przyjaciółka. - Zmęczyłam się, pójdę już spać.
- Dobrze kochanie. Dobranoc - odparł blondyn i przytulił ją, pamiętając, że jeszcze nie jest gotowa na więcej.
- Dobranoc - powiedziała reszta chórem.
- Branoc - odpowiedziała blondynka ziewając i poszła do pokoju.
- No to co? Rozchodzimy się? - zaproponował Li. - Jest już trochę późno...
- A która godzina? - zapytał Niall.
- Pierwsza w nocy.
- Należałoby. O dziewiątej mamy przecież próbę.
- Prawda - przytaknął Louis. - To co, kochanie? Idziemy? - zwrócił się do Harry'ego.
- Oczywiście. Żegnam wszystkich czule. Dobranoc.
- Oj dobra, bez gadek. Chodź już - Tommo pociągnął go niecierpliwie za rękę co wywołało salwę śmiechu.
Horan, Payne, Zayn i Dan jeszcze chwilę zostali i porozmawiali, jednak niedługo potem rozeszli się do swoich pokoi.
- Czemu to musiało się stać akurat Pati? - Myślał Niall, kiedy stał pod prysznicem. - Mam nadzieję, że szybko go złapią.
Zakręcił wodę i wyszedł na zimne kafelki. Wytarł się do sucha, umył zęby, nałożył spodnie od piżamy i poszedł do łóżka. Jego dziewczyna już spała, więc tylko spojrzał na nią czule i zamknął oczy. Prawie natychmiast zasnął.
- Dzień dobry, jestem Patricia Walker. Miałam pomóc w zrobieniu portretu sprawcy - rzekła do mężczyzny, który przyglądał jej się od kiedy weszła.
- Chodzi o gwałt? - zapytał.
Przytaknęła i gwałtownym ruchem otarła samotną łzę z policzka.
- Proszę za mną.
- Przepraszam, czy ja też mogę tam wejść? - zapytał Niall.
- Jest pan rodziną ofiary?
- Jestem jej chłopakiem.
- W takim razie chodźcie obydwoje - westchnął mężczyzna i ruszył wąskim korytarzem.
Para szła za nim nie odzywając się do siebie. Na końcu korytarza skręcili w prawo i weszli po schodach na trzecie piętro. Tam weszli w pierwsze drzwi po lewej - pokoju numer 211.
- Pani Patricia Walker, w sprawie gwałtu. Chodzi o portret sprawcy jeśli się nie mylę - oznajmił portier.
- Dzień dobry - rzekła dziewczyna.
- Dzień dobry - odpowiedzieli uprzejmie policjanci. - A pan to kto? - zwrócili się do Niall'a.
- Niall Horan, chłopak Patricii - przedstawił się blondyn.
- Dobrze. A więc... Proszę usiąść i powiedzieć mi jak wyglądał sprawca.
Nastolatka grzecznie usiadła i zaczęła tłumaczyć. Kiedy skończyła, komendant Crocket rzekł:
- Teraz pokażę portret, a pani będzie musiała podać bardziej szczegółowe informacje à propos kształtu twarzy, oczu i tak dalej.
Dziewczyna przytaknęła. Mężczyzna odwrócił monitor w jej stronę, a ona zaczęła opisywać gwałciciela bardziej szczegółowo. Widać było, że nie jest to dla niej łatwe i z trudem powstrzymuje się od łez.
- Miał bardziej... oczy w kształcie migdałów i... trochę bardziej wydłużoną twarz - mówiła.
Po mniej więcej półgodzinie portret był już gotowy.
- Dobrze, a teraz wyszukamy go w systemie - oznajmił policjant.
- Jest - powiedział po chwili. - Leslie Marlow. Był oskarżony o handel twardymi narkotykami, ale wypuścili go, bo wkopał pięciu swoich współpracowników. W 2002 dostał sześć miesięcy za napad z bronią w ręku i postrzelenie pracownika banku. Potem siedział przez dwa lata za gwałt piętnastoletniej dziewczyny, która następnie zaszła w ciąże. Wyszedł w 2007 i przeprowadził się tutaj, do Londynu, gdzie rozpoczął coś w stylu nowego życia. W sumie nie było nowe, bo nadal przemycał narkotyki i gwałcił. W 2008 ponownie zatrzymali go za sprzedawanie narkotyków, ale znowu wypuścili z niewiadomych nam przyczyn. Niedługo potem musiał zapłacić karę grzywny za pobicie nocnego stróża. No... Trochę tego jest. Dobrze, że pani z tym do nas przyszła. Złapiemy go i ponownie zamkniemy. Chyba stęsknił się za swoimi przyjaciółmi z celi.
- Dziękuję bardzo - dziewczyna uścisnęła mężczyźnie rękę.
- Nie ma za co dziękować - uśmiechnął się do niej ciepło, na co odpowiedziała tym samym.
- Rozumiem, że będę musiała się jeszcze stawić na rozprawę?
- Myślę, że tak, ale najpierw musimy go złapać. Nie jest nigdzie zameldowany. To chyba nie będzie takie łatwe. Jeśli go znajdziemy, skontaktujemy się z panią i wtedy ustalimy, co dalej.
- Dobrze, jeszcze raz dziękuję.
- Dziękujemy - rzekł Niall uśmiechając się do komendanta.
Wyszli z pokoju, a następnie z budynku. Wrócili do domu. Kiedy tylko przekroczyli próg, rozpoczęły się pytania.
- No i co? Mają go? Wsadzą go? - zapytał Lou.
- To nie takie łatwe - odparła dziewczyna. - Najpierw muszą go znaleźć. Ale obiecali, że kiedy im się uda, skontaktują się ze mną.
- Opowiedz jak było - poprosił Hazza przypatrując jej się z zaciekawieniem.
- Na pewno weszli do wielkiego budynku i porozmawiali z portierem. Obiecał zaprowadzić ich we wskazane miejsce. Jednak zamiast tego, zaprowadził ich do ciemnej komórki i wyciągnął nóż. Próbował ich zadźgać, ale jakoś uciekli - odpowiedziała za przyjaciółkę Dan.
- A tak naprawdę? - parsknął zielonooki.
- Dajcie dziewczynie spokój. Niech pójdzie spać i opowie nam, kiedy już ochłonie - zaprotestowała Peazer.
- Nie przesadzaj Dan, jakoś dam radę. Ale dzięki za troskę - rzekła Pati i ułożyła dłonie w serduszko. Brunetka odpowiedziała jej tym samym.
- Ojej, jakie to słodkie - jęknął lokers. - A teraz opowiadaj.
Blondynka spełniła prośbę loczka i opowiedziała wszystko.
- Wow... Trochę mu się tego nazbierało - oznajmił Zayn, kiedy skończyła.
- Seriously? - Pati spojrzała na niego unosząc brwi.
- W każdym razie - wtrąciła Dan. - miejmy nadzieję, że już niedługo go złapią i zamkną na jak najdłużej.
- Tak, miejmy nadzieję - powtórzyła jej przyjaciółka. - Zmęczyłam się, pójdę już spać.
- Dobrze kochanie. Dobranoc - odparł blondyn i przytulił ją, pamiętając, że jeszcze nie jest gotowa na więcej.
- Dobranoc - powiedziała reszta chórem.
- Branoc - odpowiedziała blondynka ziewając i poszła do pokoju.
- No to co? Rozchodzimy się? - zaproponował Li. - Jest już trochę późno...
- A która godzina? - zapytał Niall.
- Pierwsza w nocy.
- Należałoby. O dziewiątej mamy przecież próbę.
- Prawda - przytaknął Louis. - To co, kochanie? Idziemy? - zwrócił się do Harry'ego.
- Oczywiście. Żegnam wszystkich czule. Dobranoc.
- Oj dobra, bez gadek. Chodź już - Tommo pociągnął go niecierpliwie za rękę co wywołało salwę śmiechu.
Horan, Payne, Zayn i Dan jeszcze chwilę zostali i porozmawiali, jednak niedługo potem rozeszli się do swoich pokoi.
- Czemu to musiało się stać akurat Pati? - Myślał Niall, kiedy stał pod prysznicem. - Mam nadzieję, że szybko go złapią.
Zakręcił wodę i wyszedł na zimne kafelki. Wytarł się do sucha, umył zęby, nałożył spodnie od piżamy i poszedł do łóżka. Jego dziewczyna już spała, więc tylko spojrzał na nią czule i zamknął oczy. Prawie natychmiast zasnął.
***
Pati obudziły promienie słońca
wpadające przez okno pokoju. Otworzyła niechętnie oczy. Na biurku nadal leżała
książka od biologii. Czyli to jednak nie był sen. Niestety. To wszystko
wydarzyło się naprawdę. Tyle by dała, żeby to był tylko zwykły koszmar. Czemu
to musiało się przytrafić akurat jej? Czemu to ona ma takiego cholernego pecha?
Dobrze, że przynajmniej jest Niall. Wstała i poszła się ubrać. Założyła
szary sweter w kremowe paski, sięgający do połowy ud i kremowe rurki.
Skierowała się do kuchni aby przygotować śniadanie. Zrobiła sobie naleśniki z
czekoladą. Postanowiła także zadzwonić do Danielle i się z nią spotkać. Nie
miała ochoty nudzić się w domu. Wolała spędzić czas z przyjaciółka. Jej plany
pokrzyżował jednak niezapowiedziany telefon. - Tak? - zapytała po odebraniu. - Dzień dobry, czy rozmawiam z panią
Patricią Walker? - Tak, o co chodzi? - wiedziała, że
już wcześniej słyszała ten głos, ale nie miała pojęcia do kogo należy. - Nazywam się Larry Crocket, jestem
komendantem policji. Wczoraj była u nas pani, aby sporządzić portret sprawcy - przedstawił się mężczyzna. - Tak, pamiętam - pokiwała głową
dziewczyna. - No więc, znaleźliśmy go. Już jedzie
na przesłuchanie. Był sto kilometrów od Londynu, w jakiejś małej miejscowości.
Prawdopodobnie rodzinnej. - Rozumiem. Także mam przyjechać? -
zapytała, mając nadzieję, że nie. - Jeśli pani chce.- Chyba podziękuję - uśmiechnęła się gorzko do słuchawki.
Nie miała ochoty mieć już jakiegokolwiek kontaktu z panem "korepetytorem". Wiedziała, że zobaczy go na rozprawie i tylko na to da radę się zdobyć. Nie wiedziała jak zareaguje na jego widok. Czy znowu sie popłacze, zemdleje, czy może poczuje niekontrolowaną złość i zapragnie go zabić, skrzywdzić? Jak na razie było to tajemnicą nawet dla niej. - A jeśli chodzi o pozew... - kontynuował rozmowę mężczyzna. - No właśnie, nie za bardzo się w tym orientuję - przyznała nastolatka. - Zadzwonimy do pani po przesłuchaniu Marlowa. Wtedy pani przyjedzie i wszystko wytłumaczymy. - Dobrze, a ile mniej więcej będzie to trwało? -Samo przesłuchanie jedną do dwóch godzin, ale sprawca jeszcze nie przyjechał. - Dobrze. Dziękuję bardzo - powiedziała wzdychając. - Nie ma za co, od tego jesteśmy. Do widzenia. - Do widzenia - odrzekła Patricia i rozłączyła się. Zrezygnowała z telefonu do Dan. Chciała pójść do studia i zobaczyć się z Niall'em. Zjadła posiłek, umyła zęby i skierowała się do wyjścia. Założyła brązowe koturny za kostkę i szarą kurtkę. Nie miała jeszcze prawa jazdy, więc poszła na stację metra.
--------------------
Ja i moje umiejętności. Połowa rozdziału jest jedną, a druga połowa inną czcionką xd Mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza :D
Więc tak... Rozdział nr 33 chyba trońkę dłuższy niż zwykle ;) Przynajmniej taki miałam zamiar xd
Chciałam przeprosić za moją niewiedzę jeśli chodzi o policję itede. Niby moja mama jest prawnikiem, ale ja ogarniam tylko służebność xd Mam nadzieję, że mi wybaczycie, przecież nie chcę sprzedawać tej książki w Empiku ;P
Bosz, nie mam pojęcia co pisaaać, mogę się tylko pojarać, bo Resovia wczoraj wygrała z Delectą *q*
Dobra, mam totalny brak weny, piszcie w komentach co myślicie o moim blogu. No i jeszcze bardzo dziękuję za ponad 10 000 wejść, mam nadzieję, że wam się tu podoba. Baaaaaj ;* Następny rozdział za jakieś 2 tygodnie :D
piątek, 1 marca 2013
Rozdział 32
Przypomnienie:
Nagle usłyszała głos. Ten głęboki głos. Głos, którego tak bardzo nienawidziła.
- Zostawiłem tutaj coś swojego, możesz mnie na chwilę wpuścić słonko?
***
- Kto przyszedł? - zapytał Horan wychodząc z kuchni.
Zobaczył tylko dziewczynę leżącą na podłodze. Zemdlała. Szybko do niej podbiegł i wziął na ręce. Położył ją na łóżku w ich pokoju. Pod nogi podłożył poduszki i pobiegł do łazienki, aby przygotować okład. Tymczasem niezapowiedziany gość cały czas walił w drzwi. Kiedy Niall zajął się dziewczyną wystarczająco dobrze, podszedł do nich i spojrzał przez wizjer. Ujrzał faceta, który prawie zgwałcił jego dziewczynę. Od razu wezbrała się w nim złość, jakiej jeszcze nigdy nie czuł.
- Wypierdalaj... - wysyczał przez zęby, jednak na tyle głośno, aby mężczyzna stojący na korytarzu mógł go usłyszeć.
- Na pierwszy rzut oka nie wydawałeś się taki niegrzeczny - odparł tamten. - Rodzice cię niedostatecznie wychowali?
- Odejdź, albo wezwę policję! - zagroził blondyn.
- Ja tylko przyszedłem po torbę. Nic złego nie zrobiłem - mężczyzna uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął się kpiąco.
- Oprócz tego, że prawie zgwałciłeś moją dziewczynę - odrzekł chłopak z pogardą.
- Jak taka ładna dupa to trudno się oprzeć.
- Wypierdalaj! - wrzasnął blondyn.
- Już, już... Jak tylko dasz mi moją torbę - roześmiał się tamten.
- Będzie na dole - odparł Niall.
- Dobrze, czekam.
Kiedy Horan usłyszał oddalające się kroki, poszedł do swojego pokoju i znalazł torbę. Wziął ją do ręki i otworzył okno. Wyrzucił przedmiot. Patrzył, jak rozpada się, po uderzeniu w chodnik.
- Ty sukinsynu! - wykrzyknął mężczyzna podnosząc ją. - Wiesz ile ona kosztowała?!
- Nie, i szczerze?! Mam to w dupie! - odkrzyknął i zamknął okno.
Odwrócił się w stronę łóżka. Pati podpierała się na jednym łokciu i trzymała za głowę.
- Co się stało? - zapytała spoglądając na chłopaka.
- Zemdlałaś, więc cię tu zaniosłem i... - odparł, jednak przerwał widząc, że blondynka płacze.
Szybko usiadł obok niej i objął ramieniem. Znowu się wzdrygnęła i nawet lekko odsunęła, ale nie zdjęła jego reki. Uśmiechnął się w duchu. Każdy postęp się liczy. Miał nadzieję, że dziewczyna szybko wróci do siebie, choć wiedział, że nie będzie to łatwe.
- Nie bój się, już go nie ma. I nie wróci - uspokajał ją.
- To samo mówiłeś przed jego przyjściem - załkała nastolatka.
- Ale teraz nie ma już po co wrócić.
- A wtedy miał? - popatrzyła na niego dużymi, zielonymi oczami, które tak kochał.
- Tak. Chodziło o jego torbę. Teraz zostawi nas już w spokoju.
- Ja... Ja... Chcę to zgłosić na policję - oznajmiła cicho dziewczyna.
Chłopak kiwnął głową i pocałował ją w czubek głowy.
- Dobrze kochanie - odparł.
- I...
- Tak? - zapytał.
- Przepraszam, ale moglibyśmy na razie zostać przy przytulaniu? Myślę, że jeszcze nie jestem gotowa na więcej.
- Tak, przepraszam - spuścił głowę.
- Nie musisz przepraszać, po prostu...
- Rozumiem - uciął rozmowę.
Uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła komórkę.
- Co robisz? - spytał chłopak.
- Dzwonię na policję.
- Dobrze.
Wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając dziewczynę samą. Po chwili ktoś szarpnął za klamkę.
Horan spojrzał niespokojnie na drzwi i powoli do nich podszedł.
- Co jest? Zawsze były otwarte... - usłyszał głos Zayn'a.
Odetchnął z ulgą i przekręcił kluczyk w zamku. Do mieszkania weszli chłopcy.
- Czemu drzwi były zamknięte? - zapytał mulat.
- Bo "korepetytor" - blondyn nakreślił cudzysłów w powietrzu - Pati wrócił po swoje rzeczy.
- Rozumiem. Jak się czuje?
- Kto? - Niall był lekko zdezorientowany.
- Jak to kto? - do rozmowy włączył się Harry. - Pati!
- Och... - chłopak poczuł się trochę głupio. - Jest nawet dobrze, chociaż kiedy go zobaczyła, zemdlała.
- Uuu... - jęknął Louis.
- Teraz dzwoni na policję. Nie chcemy żeby skrzywdził następną dziewczynę.
- Racja - przytaknął Liam.
- Gdzie Dan? - zapytał Horan.
- Dzwoniliśmy już do niej. Wie o wszystkim. Zaraz powinna przyjść.
Właśnie w tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Li poszedł otworzyć. Przywitał się z Dan.
- Chyba nie będziemy tak stali w przejściu hmm...? - powiedział w pewnym momencie Lou. - Chodźmy do salonu.
Wszyscy skierowali się przed telewizor. Usiedli na kanapie i rozmawiali. Po tym, jak Danielle dowiedziała się o wszystkim ze szczegółami, starali się już nie poruszać tego tematu. Po mniej więcej piętnastu minutach dołączyła do nich Patricia. Usiadła obok Niall'a, który objął ją w pasie.
- Obiecali, że go złapią - zaczęła rozmowę - Ale używał fałszywego nazwiska, więc muszę pojechać na komisariat. Pomogę im w zrobieniu portretu.
- Zawiozę cię - zaoferował Horan.
- Wszyscy pojedziemy - powiedziała Dan, na co reszta zespołu przytaknęła.
- Nie, to bez sensu. Zostańcie tutaj. Wrócimy niedługo - odparła blondynka wstając i kierując się do drzwi.
- No dobra, jak chcesz. Ale potem będziesz nam musiała opowiedzieć wszystko ze szczegółami - mrugnęła do niej przyjaciółka.
- Yhym... - odpowiedziała bez entuzjazmu Pati i zaczęła zakładać buty.
----------------------
Taki tam nudny rozdział nr 32. Serio, nie jestem z niego zadowolona ._. Jest taki... nijaki :c No ale trudno, na więcej mn jakoś nie stać, a przecież nie jestem Stephen King :D
Heheheh... Jakby ktoś nie zauważył, mam nowe zdj profilowe, mógłby ktoś wyrazić opinię? ;P Nikt mn nie kocha i przeżywam hahahah xd
Już niedługo bd miała cały pokój obwieszony plakatami siatkarzy *q* kocham mojego kolegę ! <3 Niedługo zacznę mu płacić za te obrazki :)
O czym by tutaj jeszcze? Ach, miałam dać link do fejbusia :D http://www.facebook.com/aleksandra.skowronska.125 Proszę, taka tam pszytka ja ;_;
Ei, a wiecie, mam tak normalną przyjaciółkę, że ostatnio poszłyśmy na sesyję na cmentarz xd Wgl, to plz zreblogujcie jej foty jak macie tumblra, jeden klik, a cieszy :D http://mellkephotography.tumblr.com/
To chyba wszystko, oglądajcie jutro mecz Sovia vs SKRA :D Niech wygra lepszy (czyt. Sovia xd)
Bajooooo ;***
Nagle usłyszała głos. Ten głęboki głos. Głos, którego tak bardzo nienawidziła.
- Zostawiłem tutaj coś swojego, możesz mnie na chwilę wpuścić słonko?
***
- Kto przyszedł? - zapytał Horan wychodząc z kuchni.
Zobaczył tylko dziewczynę leżącą na podłodze. Zemdlała. Szybko do niej podbiegł i wziął na ręce. Położył ją na łóżku w ich pokoju. Pod nogi podłożył poduszki i pobiegł do łazienki, aby przygotować okład. Tymczasem niezapowiedziany gość cały czas walił w drzwi. Kiedy Niall zajął się dziewczyną wystarczająco dobrze, podszedł do nich i spojrzał przez wizjer. Ujrzał faceta, który prawie zgwałcił jego dziewczynę. Od razu wezbrała się w nim złość, jakiej jeszcze nigdy nie czuł.
- Wypierdalaj... - wysyczał przez zęby, jednak na tyle głośno, aby mężczyzna stojący na korytarzu mógł go usłyszeć.
- Na pierwszy rzut oka nie wydawałeś się taki niegrzeczny - odparł tamten. - Rodzice cię niedostatecznie wychowali?
- Odejdź, albo wezwę policję! - zagroził blondyn.
- Ja tylko przyszedłem po torbę. Nic złego nie zrobiłem - mężczyzna uniósł ręce w obronnym geście i uśmiechnął się kpiąco.
- Oprócz tego, że prawie zgwałciłeś moją dziewczynę - odrzekł chłopak z pogardą.
- Jak taka ładna dupa to trudno się oprzeć.
- Wypierdalaj! - wrzasnął blondyn.
- Już, już... Jak tylko dasz mi moją torbę - roześmiał się tamten.
- Będzie na dole - odparł Niall.
- Dobrze, czekam.
Kiedy Horan usłyszał oddalające się kroki, poszedł do swojego pokoju i znalazł torbę. Wziął ją do ręki i otworzył okno. Wyrzucił przedmiot. Patrzył, jak rozpada się, po uderzeniu w chodnik.
- Ty sukinsynu! - wykrzyknął mężczyzna podnosząc ją. - Wiesz ile ona kosztowała?!
- Nie, i szczerze?! Mam to w dupie! - odkrzyknął i zamknął okno.
Odwrócił się w stronę łóżka. Pati podpierała się na jednym łokciu i trzymała za głowę.
- Co się stało? - zapytała spoglądając na chłopaka.
- Zemdlałaś, więc cię tu zaniosłem i... - odparł, jednak przerwał widząc, że blondynka płacze.
Szybko usiadł obok niej i objął ramieniem. Znowu się wzdrygnęła i nawet lekko odsunęła, ale nie zdjęła jego reki. Uśmiechnął się w duchu. Każdy postęp się liczy. Miał nadzieję, że dziewczyna szybko wróci do siebie, choć wiedział, że nie będzie to łatwe.
- Nie bój się, już go nie ma. I nie wróci - uspokajał ją.
- To samo mówiłeś przed jego przyjściem - załkała nastolatka.
- Ale teraz nie ma już po co wrócić.
- A wtedy miał? - popatrzyła na niego dużymi, zielonymi oczami, które tak kochał.
- Tak. Chodziło o jego torbę. Teraz zostawi nas już w spokoju.
- Ja... Ja... Chcę to zgłosić na policję - oznajmiła cicho dziewczyna.
Chłopak kiwnął głową i pocałował ją w czubek głowy.
- Dobrze kochanie - odparł.
- I...
- Tak? - zapytał.
- Przepraszam, ale moglibyśmy na razie zostać przy przytulaniu? Myślę, że jeszcze nie jestem gotowa na więcej.
- Tak, przepraszam - spuścił głowę.
- Nie musisz przepraszać, po prostu...
- Rozumiem - uciął rozmowę.
Uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła komórkę.
- Co robisz? - spytał chłopak.
- Dzwonię na policję.
- Dobrze.
Wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając dziewczynę samą. Po chwili ktoś szarpnął za klamkę.
Horan spojrzał niespokojnie na drzwi i powoli do nich podszedł.
- Co jest? Zawsze były otwarte... - usłyszał głos Zayn'a.
Odetchnął z ulgą i przekręcił kluczyk w zamku. Do mieszkania weszli chłopcy.
- Czemu drzwi były zamknięte? - zapytał mulat.
- Bo "korepetytor" - blondyn nakreślił cudzysłów w powietrzu - Pati wrócił po swoje rzeczy.
- Rozumiem. Jak się czuje?
- Kto? - Niall był lekko zdezorientowany.
- Jak to kto? - do rozmowy włączył się Harry. - Pati!
- Och... - chłopak poczuł się trochę głupio. - Jest nawet dobrze, chociaż kiedy go zobaczyła, zemdlała.
- Uuu... - jęknął Louis.
- Teraz dzwoni na policję. Nie chcemy żeby skrzywdził następną dziewczynę.
- Racja - przytaknął Liam.
- Gdzie Dan? - zapytał Horan.
- Dzwoniliśmy już do niej. Wie o wszystkim. Zaraz powinna przyjść.
Właśnie w tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Li poszedł otworzyć. Przywitał się z Dan.
- Chyba nie będziemy tak stali w przejściu hmm...? - powiedział w pewnym momencie Lou. - Chodźmy do salonu.
Wszyscy skierowali się przed telewizor. Usiedli na kanapie i rozmawiali. Po tym, jak Danielle dowiedziała się o wszystkim ze szczegółami, starali się już nie poruszać tego tematu. Po mniej więcej piętnastu minutach dołączyła do nich Patricia. Usiadła obok Niall'a, który objął ją w pasie.
- Obiecali, że go złapią - zaczęła rozmowę - Ale używał fałszywego nazwiska, więc muszę pojechać na komisariat. Pomogę im w zrobieniu portretu.
- Zawiozę cię - zaoferował Horan.
- Wszyscy pojedziemy - powiedziała Dan, na co reszta zespołu przytaknęła.
- Nie, to bez sensu. Zostańcie tutaj. Wrócimy niedługo - odparła blondynka wstając i kierując się do drzwi.
- No dobra, jak chcesz. Ale potem będziesz nam musiała opowiedzieć wszystko ze szczegółami - mrugnęła do niej przyjaciółka.
- Yhym... - odpowiedziała bez entuzjazmu Pati i zaczęła zakładać buty.
----------------------
Taki tam nudny rozdział nr 32. Serio, nie jestem z niego zadowolona ._. Jest taki... nijaki :c No ale trudno, na więcej mn jakoś nie stać, a przecież nie jestem Stephen King :D
Heheheh... Jakby ktoś nie zauważył, mam nowe zdj profilowe, mógłby ktoś wyrazić opinię? ;P Nikt mn nie kocha i przeżywam hahahah xd
Już niedługo bd miała cały pokój obwieszony plakatami siatkarzy *q* kocham mojego kolegę ! <3 Niedługo zacznę mu płacić za te obrazki :)
O czym by tutaj jeszcze? Ach, miałam dać link do fejbusia :D http://www.facebook.com/aleksandra.skowronska.125 Proszę, taka tam pszytka ja ;_;
Ei, a wiecie, mam tak normalną przyjaciółkę, że ostatnio poszłyśmy na sesyję na cmentarz xd Wgl, to plz zreblogujcie jej foty jak macie tumblra, jeden klik, a cieszy :D http://mellkephotography.tumblr.com/
To chyba wszystko, oglądajcie jutro mecz Sovia vs SKRA :D Niech wygra lepszy (czyt. Sovia xd)
Bajooooo ;***
wtorek, 12 lutego 2013
Rozdział 31
Przypomnienie:
Kopnęła go z całej siły, ale to jeszcze bardziej go rozwściekliło.
- Tak ze mną pogrywasz?! - wykrzyknął.
Kopnęła go z całej siły, ale to jeszcze bardziej go rozwściekliło.
- Tak ze mną pogrywasz?! - wykrzyknął.
Nagle drzwi od pokoju się otworzyły. Dziewczyna nie widziała kto w nich stał. Jednak ten Ktoś
złapał nauczyciela w pół i wręcz wywlókł z pokoju, a następnie pewnie z domu.
Nastolatka szybko wstała i zaczęła zapinać spodnie i koszulę. Ręce jej się
trzęsły. Guziki wyślizgiwały jej się z rąk. Usłyszała dźwięk rozchylanych
drzwi. Spojrzała tam. Widziała jak przez mgłę, jednak rozpoznała Zayn'a.
- Co ty tu robisz? - zapytała pociągając nosem.
- Zapomniałem jednej rzeczy. Co ten gnój ci zrobił? - odparł mulat i pomógł jej zapiąć koszulę.
Blondynka wybuchła płaczem. Usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Zayn usiadł obok niej i ją przytulił. Zaczął nimi lekko kołysać aby uspokoić dziewczynę. Udało mu się to dopiero po półgodzinie. Wtedy wstał i podał rękę Pati. Ona chwyciła ją i także stanęła na nogi.
- Dziękuję - wyszeptała i musnęła jego policzek ustami.
- Nie ma za co - uśmiechnął się do niej ciepło.
Nagle zadzwoniła jego komórka.
- Co ty tu robisz? - zapytała pociągając nosem.
- Zapomniałem jednej rzeczy. Co ten gnój ci zrobił? - odparł mulat i pomógł jej zapiąć koszulę.
Blondynka wybuchła płaczem. Usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Zayn usiadł obok niej i ją przytulił. Zaczął nimi lekko kołysać aby uspokoić dziewczynę. Udało mu się to dopiero po półgodzinie. Wtedy wstał i podał rękę Pati. Ona chwyciła ją i także stanęła na nogi.
- Dziękuję - wyszeptała i musnęła jego policzek ustami.
- Nie ma za co - uśmiechnął się do niej ciepło.
Nagle zadzwoniła jego komórka.
***
Zayn wcisnął
zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha.
- Tak? - zapytał.
- Gdzie ty, do cholery jasnej, jesteś? - usłyszał głos Simona.
- Próba musi być odwołana - oznajmił chłopak.
- To niemożliwe.
- Ale chodzi o Pati. To bardzo ważne - wytłumaczył mulat.
- Wiedziałem, że z tą dziewczyną będą same problemy.
- Prawie została zgwałcona.
- Co?! - po drugiej stronie słuchawki rozległ się krzyk Niall'a.
Najwyraźniej Cowell włączył tryb głośnomówiący.
- Horan?! - wykrzyknął mężczyzna. - Horan! Gdzie ty, kurwa, biegniesz?!
- Tak? - zapytał.
- Gdzie ty, do cholery jasnej, jesteś? - usłyszał głos Simona.
- Próba musi być odwołana - oznajmił chłopak.
- To niemożliwe.
- Ale chodzi o Pati. To bardzo ważne - wytłumaczył mulat.
- Wiedziałem, że z tą dziewczyną będą same problemy.
- Prawie została zgwałcona.
- Co?! - po drugiej stronie słuchawki rozległ się krzyk Niall'a.
Najwyraźniej Cowell włączył tryb głośnomówiący.
- Horan?! - wykrzyknął mężczyzna. - Horan! Gdzie ty, kurwa, biegniesz?!
***
Blondyn nie
odpowiedział. Wybiegł ze studia i złapał najbliższą taksówkę. Podał adres.
- Jak najszybciej. Bardzo pana proszę.
Przez całą drogę bardzo martwił się o Pati. Miał nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało.
( Jak mogło się nie stać nic poważnego, jak prawie została zgwałcona, mózgu?!)
Mężczyzna w końcu zaparkował pod domem zespołu.
- Bez reszty - rzekł chłopak, dając mu trzy funty.
- Dziękuję bardzo - odparł taksówkarz i skinął głową.
Niall szybko wbiegł do domu i od razu pobiegł do pokoju swojego i Pati. Siedziała z Zayn'em na łóżku. Mulat przytulał ją. Blondyn odchrząknął cicho. Przyjaciel spojrzał na niego i kiwnął głową. Wstał i wyszedł z pokoju.
- Wszystko okey? - zapytał chłopak siadając obok blondynki.
(No jasne, wszystko okey, tylko mnie prawie zgwałcił jakiś psychopata! Myśl zanim coś powiesz!)
Dotknął lekko jej ręki. Ona wzdrygnęła się i odsunęła od chłopaka powstrzymując łzy.
- Wszystko jest już dobrze. Jego już nie ma. I nigdy nic ci nie zrobi - uspokajał ją.
- Zostaw mnie samą - wyszeptała dziewczyna.
- Ale...
- Chce zostać sama - powtórzyła już bardziej stanowczo.
- Jakbyś coś chciała, jestem w kuchni - rzekł smutno i wyszedł z pokoju.
- Jak najszybciej. Bardzo pana proszę.
Przez całą drogę bardzo martwił się o Pati. Miał nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało.
( Jak mogło się nie stać nic poważnego, jak prawie została zgwałcona, mózgu?!)
Mężczyzna w końcu zaparkował pod domem zespołu.
- Bez reszty - rzekł chłopak, dając mu trzy funty.
- Dziękuję bardzo - odparł taksówkarz i skinął głową.
Niall szybko wbiegł do domu i od razu pobiegł do pokoju swojego i Pati. Siedziała z Zayn'em na łóżku. Mulat przytulał ją. Blondyn odchrząknął cicho. Przyjaciel spojrzał na niego i kiwnął głową. Wstał i wyszedł z pokoju.
- Wszystko okey? - zapytał chłopak siadając obok blondynki.
(No jasne, wszystko okey, tylko mnie prawie zgwałcił jakiś psychopata! Myśl zanim coś powiesz!)
Dotknął lekko jej ręki. Ona wzdrygnęła się i odsunęła od chłopaka powstrzymując łzy.
- Wszystko jest już dobrze. Jego już nie ma. I nigdy nic ci nie zrobi - uspokajał ją.
- Zostaw mnie samą - wyszeptała dziewczyna.
- Ale...
- Chce zostać sama - powtórzyła już bardziej stanowczo.
- Jakbyś coś chciała, jestem w kuchni - rzekł smutno i wyszedł z pokoju.
***
Blondynka
popatrzyła smutnym wzrokiem w ślad za swoim chłopakiem. Zastanawiała się,
czemu, kiedy Zayn ją przytulał, wszystko było dobrze, a kiedy tylko Niall
dotknął jej ręki, znów poczuła niebezpieczeństwo. Nie potrafiła sobie tego
wytłumaczyć. Jedynym powodem jaki przychodził jej do głowy było to, że to Malik
ją uratował. Czuła wobec niego dług wdzięczności. Gdyby nie on, zostałaby
pewnie zgwałcona. Kiedy tylko o tym pomyślała, znów wybuchła płaczem. To, co
zrobił jej ten facet, było okropne. Wiedziała, że przez długi okres będzie
czuła uprzedzenie do jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Wszystko będzie jej
się wtedy przypominało. Miała nadzieję, że Niall to zrozumie i pomoże jej przez
to przejść. Otarła łzy i poszła do kuchni, aby z nim porozmawiać.
- Słuchaj... ja... przepraszam... że tak wyszło... - rzekła na wstępie.
- Nie masz za co przepraszać, kotku. Rozumiem to i postaram się pomóc ci w trudnych chwilach. Będę przy tobie zawsze, kiedy będziesz tego potrzebowała - odparł jakby czytając jej w myślach, odczuwając jej strach przed tym, że ją zostawi.
Uśmiechnęła się do niego niepewnie. On odwzajemnił uśmiech i wrócił do robienia sobie kanapki.
- Kocham cię - powiedziała cicho dziewczyna.
Było to najszczersze "Kocham cię" jakie kiedykolwiek wypowiedziała. Naprawdę go kochała, była mu wdzięczna za to, że jest przy niej i zaoferował pomoc w trudnych chwilach. Czuła, że może na niego liczyć.
- Ja ciebie bardziej - odrzekł blondyn odwracając się w jej stronę. Uśmiechnął się do niej szeroko.
- Jeśli to w ogóle możliwe - odwzajemniła uśmiech nastolatka.
Niall wyglądał jakby chciał ją przytulić. Już zrobił jeden krok w jej stronę, jednak po chwili się cofnął. Pati zebrała się w sobie i kiwnęła głową.
- Na pewno? - zapytał blondyn.
Dziewczyna powtórzyła gest, a wtedy on podszedł do niej i przytulił ją mocno. Wzdrygnęła się lekko, jednak także go objęła.
- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła - wyszeptała w jego tors.
Stali tak przez chwilę nie odzywając się do siebie. Ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Nastolatka poczuła niepokój. Bała się czegoś, jednak nie wiedziała dokładnie czego.
- Otworzę - powiedziała i skierowała się w stronę drzwi.
Zawsze spoglądała przez wizjer, ale tym razem tego nie zrobiła. Odsunęła zasuwkę i otworzyła drzwi. To, co zobaczyła, praktycznie zwaliło ją z nóg. Szybko zatrzasnęła drzwi i przekręciła klucz w zamku. Nagle usłyszała głos. Ten głęboki głos. Głos, którego tak bardzo nienawidziła.
- Zostawiłem tutaj coś swojego, możesz mnie na chwilę wpuścić słonko?
- Słuchaj... ja... przepraszam... że tak wyszło... - rzekła na wstępie.
- Nie masz za co przepraszać, kotku. Rozumiem to i postaram się pomóc ci w trudnych chwilach. Będę przy tobie zawsze, kiedy będziesz tego potrzebowała - odparł jakby czytając jej w myślach, odczuwając jej strach przed tym, że ją zostawi.
Uśmiechnęła się do niego niepewnie. On odwzajemnił uśmiech i wrócił do robienia sobie kanapki.
- Kocham cię - powiedziała cicho dziewczyna.
Było to najszczersze "Kocham cię" jakie kiedykolwiek wypowiedziała. Naprawdę go kochała, była mu wdzięczna za to, że jest przy niej i zaoferował pomoc w trudnych chwilach. Czuła, że może na niego liczyć.
- Ja ciebie bardziej - odrzekł blondyn odwracając się w jej stronę. Uśmiechnął się do niej szeroko.
- Jeśli to w ogóle możliwe - odwzajemniła uśmiech nastolatka.
Niall wyglądał jakby chciał ją przytulić. Już zrobił jeden krok w jej stronę, jednak po chwili się cofnął. Pati zebrała się w sobie i kiwnęła głową.
- Na pewno? - zapytał blondyn.
Dziewczyna powtórzyła gest, a wtedy on podszedł do niej i przytulił ją mocno. Wzdrygnęła się lekko, jednak także go objęła.
- Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła - wyszeptała w jego tors.
Stali tak przez chwilę nie odzywając się do siebie. Ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Nastolatka poczuła niepokój. Bała się czegoś, jednak nie wiedziała dokładnie czego.
- Otworzę - powiedziała i skierowała się w stronę drzwi.
Zawsze spoglądała przez wizjer, ale tym razem tego nie zrobiła. Odsunęła zasuwkę i otworzyła drzwi. To, co zobaczyła, praktycznie zwaliło ją z nóg. Szybko zatrzasnęła drzwi i przekręciła klucz w zamku. Nagle usłyszała głos. Ten głęboki głos. Głos, którego tak bardzo nienawidziła.
- Zostawiłem tutaj coś swojego, możesz mnie na chwilę wpuścić słonko?
------------------------
Już od tygodnia zbierałam się, żeby wstawić ten rozdział, ale cały czas coś nie wychodziło xd W końcu dzisiaj znalazłam czas, chociaż mam jutro pk z ang i dużo homłorka T^T
Ktoś oglądał przecudny mecz Arkas Izmir - ZAKSA Kędzierzyn? Och... Ufielbiam *.* Rouzier po prostu mn powala. Kocham go soł macz xD
Więc pkt jarania się siatkarzami pod każdym rozdziałem mamy już zaliczony ;p Co tam jeszcze...? Ooo, już fjem :)
Sorkam, ale strasznie nie chce mi się brać udziału w tym konkursie Liebster Awards ccwts... Nie chce mi się wymyślać pytań i pisać komentarzy na tych wszystkich nominowanych blogach xd Gupia jestem fjem ;D
Co tam jeszcze? Och... Chcecie mojego przecudnego fejsbuczka? Dam fam linka przy następnym rozdziale mosze co? ^^
Dobra, That's all I think so... See ya ! Heh... Mój szpan angielskim :D
Do zobaaaaaa <3
środa, 30 stycznia 2013
Rozdział 30
Przypomnienie:
Wtedy Niall odetchnął głęboko i objął Patricię. Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech i pocałował ją w czubek głowy. "Idealna para" pomyślał lokers kręcąc głową.
***
W końcu nadeszła zima. Biały puch spowił cały Londyn.
Ludzie na ulicach trzęśli się z zimna, a miejscami ich spotkań coraz częściej
były ciepłe kawiarnie. Pati i Niall'owi układało się wręcz wspaniale. Co
prawda, to prawda - pokłócili się kilka razy. Jednak nie były to kłótnie duże,
raczej sprzeczki. Po kilku godzinach, najwyżej jednym dniu, przepraszali się i
wszystko wracało do normy. Harry już zupełnie zapomniał o Ashley, a kiedy tylko
ktoś coś o niej mówił, ucinał temat. Chłopcy zajęli trzecie miejsce w X Factor. Mieli
coraz więcej fanek i coraz częściej wyjeżdżali na koncerty. Wtedy Patricia
zostawała razem z Danielle. Bardzo się do siebie zbliżyły, były najlepszymi
przyjaciółkami. Mimo iż znały się dopiero cztery miesiące, ufały sobie,
powierzając tajemnice i prosząc o rady. Gdy Dan sprzeczała się z Liam'em, Pati
pomagała im się pogodzić i odwrotnie. Wszystko układało się po ich myśli i było
w jak najlepszym porządku. Była
środa. Chłopcy nagrywali nową płytę pod czujnym okiem Simon'a. Piosenka ułożona
przez blondynkę wszystkim przypadła do gustu. Niall dopisał jeszcze jedną
zwrotkę, a Cowell załatwił muzykę. Miało to być coś w stylu ballady. Tylko to
wiedziała na razie nastolatka. Reszta była "ściśle tajna", jak
mawiali chłopcy. Dan poszła na spotkanie z koleżankami, natomiast Patricia
została w domu i czekała na swojego prywatnego nauczyciela. Był to bardzo miły
mężczyzna w wieku około trzydziestu siedmiu lat. Miał ciemne włosy i duże,
szaro błękitne oczy. Dziewczynie czasami wydawało się, że jest aż za uprzejmy.
Czasem przyłapywała go także na tym iż patrzył za nisko, niż powinien. Kiedy
raz powiedziała o tym przyjaciołom, Louis poradził jej kupić bluzkę z napisem
„Oczy mam wyżej” albo coś w tym rodzaju, ale ona nie uważała tego za śmieszne.
Tego samego wieczoru, kiedy już zasypiali, Niall powiedział, że mogą zwolnić
nauczyciela.- Boję się o ciebie - przyznał bawiąc się kosmykiem jej włosów.
- Nie przejmuj się. Dam sobie radę - odparła i pocałowała go.
Dzisiaj miała biologię i geografię. Nie za bardzo lubiła te przedmioty, jednak uczyła się pilnie, bo chciała dobrze zdać maturę i dostać się na dobre studia, a nie skończyć w MacDonaldzie sprzedając frytki.
Kiedy rozległ się dzwonek, powlokła się do drzwi i je otworzyła. Mężczyzna powitał ją ciepłym uśmiechem, który postarała się odwzajemnić.
- Coś nie w humorze hmm...? - zapytał ją.
- Po prostu nie za bardzo lubię biologię - odparła unosząc lekko ramiona.
Pan Dickens, bo tak nazywał się nauczyciel, zaniósł się gromkim śmiechem, który rozbrzmiał w całym domu.
- No to zabierajmy się do pracy. Uwiniemy się z tym jak najszybciej okey? - położył jej rękę na ramieniu.
Blondynka poczuła się dziwnie, jednak nie dawała tego po sobie poznać. Kiwnęła tylko głową i ruszyła w stronę swojego pokoju. Miała wrażenie, że mężczyzna podążając za nią, patrzy na jej tyłek. "Ogarnij się" zganiła się w duchu. Westchnęła i usiadła przy biurku rozkładając książki.
- Od czego zaczynamy dzisiaj? - zapytała lekko zrezygnowana.
- Jak wolisz - uśmiechnął się do niej przyjaźnie, ukazując rządek nieskazitelnie białych zębów.
- Obojętnie mi - wzruszyła ramionami. - Może być biologia.
- Jak sobie szanowna pani życzy - skłonił się, a ona zmusiła się do słabego uśmiechu.
Otworzyła książkę na stronie, której kazał i rozpoczęła się "lekcja". Niby lekcja jak lekcja, jednak w połowie stało się coś bardzo dziwnego, wręcz niepokojącego.
- Ładna jesteś - rzekł mężczyzna dotykając jej twarzy.
Dziewczyna poczuła się nieswojo.
- No więc... homeostaza to... - zacinała się lekko.
- Wręcz piękna - dodał przejeżdżając dłonią po jej szyi.
- Proszę przestać - powiedziała przytrzymując jego rękę.
- Ale przecież uczymy się biologii. Możemy pouczyć się w praktyce, nie uważasz? - zapytał zbliżając swoją twarz do jej.
- Nie! Proszę stąd natychmiast wyjść!- wykrzyknęła dziewczyna.
- Nie puszczę cię tak łatwo - zdenerwował się nagle.
Przytrzymał ją za ręce, a następnie siłą rzucił na łóżko. Pochylił się nad nią i zaczął całować po szyi. Jednocześnie rozpinał jej spodnie. Nastolatka wyrywała się, ale nie była wystarczająco silna. Zaczęła płakać i wzywać pomoc.
- Wrzeszcz sobie wrzeszcz - rzekł zaczynając rozpinać jej koszulę. - I tak nikt cię nie usłyszy. Kopnęła go z całej siły, ale to jeszcze bardziej go rozwściekliło.
- Tak ze mną pogrywasz?! - wykrzyknął.
---------------------------
I stuknęła nam kolejna dziesiątka. Już trzydzieści rozdziałów, a u mnie w głowie jeszcze tysiące pomysłów... :D To już ostatni rozdział w czasie moich ferii. Nie chcę was rozpieszczać, a zresztą w poniedziałek już do szkoły :c
Pochwalę się xD Byłam w ten weekend na Finale Pucharu Polski w siatkówce mężczyzn w Częstochowie. I jak tak sobie siedziałam w drugim rzędzie i patrzyłam na mojego mensza Kovacevica, jak się rozgrzewał, to on się chyba na mnie popatrzył i się do mnie uśmiechnął *.* Ma taki piękny uśmiech <3 A mój drugi monsz Bartman przebiegł dwa metry ode mnie *.* Jaram się tym! xD Dobra, koniec :D
Wiecie co? Jestem trochę zmartwiona tym, że wchodzi was coraz mniej? Nie podoba wam się tutaj? T.T
To tyle z mojej strony, dzisiaj dość krótki dopisek, bo idę oglądać Niekrytego Krytyka *.*
środa, 23 stycznia 2013
Rozdział 29
Przypomnienie:
- Na pewno nie. Nie będzie z czego - odparł chłopak i wziął zeszyt do ręki.
Otworzył na pierwszej lepszej stronie i zaczął czytać na głos...
Po skończeniu popatrzył zdziwiony na dziewczynę.
- Okropne wiem - rzekła i spuściła głowę.
- Nie, to jest... piękne.
- Naprawdę? - uniosła głowę. W jej oczach dostrzegł iskierki nadziei.
Pokiwał głową, a za chwilę dostał od niej soczystego buziaka w policzek. Uśmiechnęli się do siebie przyjaźnie.
- Masz talent. Jeśliby dopisać jeszcze jedną zwrotkę i przejście, i dołożyć muzykę wyszłaby świetna piosenka. Niall jest dobry w pisaniu tekstów, a o muzykę możemy zapytać Simona.
- No już bez przesady. Chcecie mieć moją rymowankę na piosenkę?
- Ja tak. Myślę, że chłopakom też się bardzo spodoba. Zapytam ich, kiedy przyjdą.
***
Dziewczyna ponownie uśmiechnęła się do przyjaciela. Na zewnątrz była spokojna, lecz w środku skakała z radości. Nigdy nie myślała, że jej wierszyki, które pozwoliła sobie nazywać piosenkami, wyjdą na światło dzienne, i że jakiś zespół - w ogóle ktokolwiek - będzie chciał je zaśpiewać, wydać. A jednak. Nie, nie mogła w to uwierzyć. To chyba był sen. - Uszczypnij mnie - powiedziała, a za chwilę poczuła ból w ramieniu. - Auć... Ale nie tak mocno! - wykrzyknęła śmiejąc się. - No to cię boli, czy się śmiejesz? - zapytał lokers, uśmiechając się szeroko. - Zawsze im bardziej mnie boli, tym bardziej się śmieję - odparła Patricia.
- Idziemy na spacer? - zaproponował loczek, kiedy blondynka już się uspokoiła.
- Bardzo chętnie. Mojemu mózgowi przyda się przewietrzenie.
Założyli kurtki i wyszli z domu. Jak to zwykle bywa w Anglii, padało. Dziewczyna poczuła dreszcz zimna przechodzący przez jej ciało. Wzdrygnęła się lekko.
- Nie jest za zimno? - zapytał troskliwie Styles.
- Nie, jest dobrze, chodźmy - odparła.
Chłopak rozłożył parasol i wziął nastolatkę pod ramię. Ruszyli w stronę parku. Dziewczynie było zimno, ale nic nie mówiła i starała się jak najmniej szczękać zębami. Jednak z każdą chwilą ramię, które nie zmieściło się pod parasolem coraz bardziej mokło, a jej było coraz zimniej. Ten spacer stawał się coraz mniej przyjemny, mimo iż u boku przyjaciela.
- Wiesz co? - odezwała się w pewnym momencie. - Jest mi jednak zimno, i to bardzo.
- Wracamy? - zapytał lokers.
- Nie... Może pójdziemy do jakiejś kawiarni czy coś? - zaproponowała szczerząc się w szerokim uśmiechu.
- Świetny pomysł - uśmiechnął się ciepło.
Sprawdził, czy jeszcze pada, a gdy okazało się, że nie, złożył parasolkę. Objął Pati ramieniem, aby nie było jej zimno. Ona uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Skierowali się do najbliższej kawiarni. Usiedli przy stoliku i zamówili gorące czekolady. Rozmawiali, śmiali się, śpiewali na całą kawiarnię... Jednymi słowy - czekolada chyba nie podziałała na nich dobrze. Ludzie patrzyli na ich jak na idiotów, a moherowe babcie skarżyły się kelnerom. Kilka razy poproszono ich o wyjście, jednak oni nic sobie z tego nie robili. Półgodziny później kelnerka przyniosła im rachunek.
- Przepraszam bardzo - powiedziała. - Czy wy przypadkiem nie jesteście Patricia Walker i Harry Styles?
- Tak, coś się stało? - odparł lekko zbity z tropu chłopak.
- No bo... Ja myślałam, że Patricia jest z Niall'em.
- Czy już nawet nie można pójść do kawiarni z przyjacielem?! - wybuchła nastolatka. - Od razu biorą was za parę?!
- Przepraszam... - przestraszyła się lekko dziewczyna.
- Nie, to ja przepraszam - odparła blondynka kręcąc głową. - Po prostu tego nie rozumiem.
- Ale czego? - zapytała kelnerka.
- Jeśli wyskoczysz z przyjacielem do kawiarni, to biorą was za parę. Czemu? Bo się śmiejemy, bo spędzamy dobrze czas. Masz chłopaka?
- No mam, a co to ma do rzeczy?
- Spędzasz z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę? - zapytała Pati pomijając pytanie dziewczyny.
- No... Nie - spuściła głowę dziewczyna.
- A masz przyjaciela, który jest chłopakiem?
- Mam.
- Spotykasz się z nim czasami? Idziecie gdzieś razem bez twojego chłopaka?
- No tak.
- Ale to nie znaczy, że jesteście parą prawda? Nie znaczy to, że zdradzasz swojego chłopaka. Znaczy to tylko, że dbasz o swoich przyjaciół i spędzasz z nimi czas. Dziękuję, do widzenia - rzekła blondynka dając jej pięć funtów.
- Do widzenia - odparła bardzo zdziwiona kelnerka.
Patricia i Harry założyli swoje kurtki i wyszli z kawiarni.
- No to jej powiedziałaś - powiedział chłopak, kiedy byli już na ulicy.
- A nie uważasz, że to bez sensu myśleć, że jesteśmy parą, kiedy my tylko poszliśmy razem na kawę?
- Czekoladę - poprawił ją chłopak, ale ona tylko zbyła tą wypowiedź machnięciem ręki.
- Nie ważne... Ale, nie uważasz?
- Uważam. Miałaś rację co do tego, ale już mogę sobie wyobrazić artykuł w jakiejś taniej gazecie plotkarskiej. Patricia Walker i Harry Styles nakryci! Czyżby dziewczyna zdradzała swojego chłopaka?.
Nastolatka wybuchła śmiechem, a chwilę potem chłopak do niej dołączył.
***
Chłopak był wdzięczny blondynce. Wprawiła go w dobry nastrój i dzięki niej choć na chwilę mógł zapomnieć o Ash. Może rzeczywiście nie była go warta? Przecież to bez sensu zamęczać się myśleniem o kimś, kto nie myśli o tobie w ogóle. Pewnie od tamtego czasu zdążyła przelecieć pół Londynu... Aż sam zdziwił się swoimi myślami. Od kiedy dziewczyna go zostawiła, nie myślał o niej źle. Cały czas przeżywał rozstanie, ale nigdy nie przezwał jej w myślach ani na głos. Chyba Patricia go wyleczyła.
Zatrzymał się, a jego przyjaciółka po kilku krokach powtórzyła czynność i popatrzyła na niego zdziwiona. Przyciągnął ją do siebie i przytulił jak najmocniej umiał.
- Auć... Zgnieciesz mnie siłaczu - zaśmiała się.
- Dziękuję - wyszeptał nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa blondynki.
- Ale za co? -popatrzyła mu w oczy.
- Dzięki tobie się wyleczyłem - uśmiechnął się.
- Z czego? Możesz mi łaskawie powiedzieć o co ci chodzi?
- Dzięki tobie zapomniałem o Ash! - wykrzyknął szczęśliwy.
- Ach... To o to chodzi - pokiwała głową ze zrozumieniem. - Nie ma sprawy, nie musisz robić nic w zamian. Może być czekolada - ukazała swoje białe, proste ząbki.
- Jaką sobie pani życzy?
- Jogurtowom... - dziewczyna przygryzła dolną wagę, a chłopak wybuchnął śmiechem.
Ruszyli w dalszą drogę powrotną. Kilka minut później stali już pod drzwiami do apartamentu chłopców. Weszli i zaczęli zdejmować kurtki. Słyszeli głosy dochodzące z kuchni.
- Ludzie, słuchajcie! - krzyknął od razu Hazza.
Dziewczyna dała mu kuksańca w bok i szepnęła:
- Na razie ani słowa o piosence.
Mina chłopaka lekko zrzedła, ale kiwnął głową.
- Co się stało? - zapytał Liam.
- Mnie i Pati wzięli przed chwilą za parę.
- Że co?! - usłyszeli krzyk Horana.
Chwilę potem zobaczyli go wybiegającego z kuchni z surowym kurczakiem w ręku. Blondynka nie mogła powstrzymać śmiechu na jego widok. Popatrzył na nią zdziwiony, jednak kiedy jego wzrok spoczął na kurczaku, także się roześmiał. Już za chwilę spoważniał i powtórzył swoje pytanie:
- Co? Kto was wziął za parę? W ogóle... o co chodzi?
Dziewczyna opowiedziała mu wszystko.
- To co wy tam robiliście, że pomyślała, że jesteście razem? - spytał marszcząc czoło.
- Nic - powiedział szybko Harry. - Byliśmy po prostu na kawie.
- Czekoladzie - poprawiła go Pati uśmiechając się.
- Coś musieliście robić - nie dawał na wygraną Horan.
- Musisz nam uwierzyć, kochanie. Nic nie robiliśmy. Nie jesteśmy parą. To był tylko przyjacielski spacer. Kocham tylko ciebie. Nie zamieniłabym cię nigdy na nikogo innego. Nigdy. - rzekła nastolatka podchodząc do chłopaka i dając mu buziaka w policzek.
- A ja nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił - dodał loczek.
- Na pewno? - upewnił się blondyn.
- Na pewno - przytaknęli wspólnie przyjaciele.
Wtedy Niall odetchnął głęboko i objął Patricię. Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech, po czym pocałował ją w czubek głowy. "Idealna para" pomyślał lokers kręcąc głową.
----------------------------------
No i jak guyz? Podobało się...? Mam nadzieję, że tak. Na początku chciałabym podkreślić, że kiedy Pati mówi "Jogurtowom..." mówi tak naprawdę z "om..." na końcu. Nie jestem analfabetką i znam zasady ortografii ;*
Po drugie przepraszam, że tyle nie dodawałam ;) Znowu musicie wybaczyć. Teraz mam już ferie i może jeszcze dodam w ciągu tych dwóch tygodni jeden lub dwa rozdziały :3 Happy? ;*
Po trzecie dzięki za komentarze pod ostatnim postem i tyle wejść.
Po czwarte zapraszam do mnie na aska, bo zawiewa nudą http://ask.fm/Bartmanowa321 (jakby ktoś pytał, to ja na profilowym to ta po lewej xD)
Po piąte kocham was wiecie? ;*
Po szóste muszę kończyć, bo idem na mecz Aseco Resovia vs cośtam cośtam xD Ważne, że znowu mój Bartman <3
Loffki Loffki, do zobaczenia niedługo ;***
- Na pewno nie. Nie będzie z czego - odparł chłopak i wziął zeszyt do ręki.
Otworzył na pierwszej lepszej stronie i zaczął czytać na głos...
MOMENTS
Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today
Po skończeniu popatrzył zdziwiony na dziewczynę.
- Okropne wiem - rzekła i spuściła głowę.
- Nie, to jest... piękne.
- Naprawdę? - uniosła głowę. W jej oczach dostrzegł iskierki nadziei.
Pokiwał głową, a za chwilę dostał od niej soczystego buziaka w policzek. Uśmiechnęli się do siebie przyjaźnie.
- Masz talent. Jeśliby dopisać jeszcze jedną zwrotkę i przejście, i dołożyć muzykę wyszłaby świetna piosenka. Niall jest dobry w pisaniu tekstów, a o muzykę możemy zapytać Simona.
- No już bez przesady. Chcecie mieć moją rymowankę na piosenkę?
- Ja tak. Myślę, że chłopakom też się bardzo spodoba. Zapytam ich, kiedy przyjdą.
***
Dziewczyna ponownie uśmiechnęła się do przyjaciela. Na zewnątrz była spokojna, lecz w środku skakała z radości. Nigdy nie myślała, że jej wierszyki, które pozwoliła sobie nazywać piosenkami, wyjdą na światło dzienne, i że jakiś zespół - w ogóle ktokolwiek - będzie chciał je zaśpiewać, wydać. A jednak. Nie, nie mogła w to uwierzyć. To chyba był sen. - Uszczypnij mnie - powiedziała, a za chwilę poczuła ból w ramieniu. - Auć... Ale nie tak mocno! - wykrzyknęła śmiejąc się. - No to cię boli, czy się śmiejesz? - zapytał lokers, uśmiechając się szeroko. - Zawsze im bardziej mnie boli, tym bardziej się śmieję - odparła Patricia.
- Idziemy na spacer? - zaproponował loczek, kiedy blondynka już się uspokoiła.
- Bardzo chętnie. Mojemu mózgowi przyda się przewietrzenie.
Założyli kurtki i wyszli z domu. Jak to zwykle bywa w Anglii, padało. Dziewczyna poczuła dreszcz zimna przechodzący przez jej ciało. Wzdrygnęła się lekko.
- Nie jest za zimno? - zapytał troskliwie Styles.
- Nie, jest dobrze, chodźmy - odparła.
Chłopak rozłożył parasol i wziął nastolatkę pod ramię. Ruszyli w stronę parku. Dziewczynie było zimno, ale nic nie mówiła i starała się jak najmniej szczękać zębami. Jednak z każdą chwilą ramię, które nie zmieściło się pod parasolem coraz bardziej mokło, a jej było coraz zimniej. Ten spacer stawał się coraz mniej przyjemny, mimo iż u boku przyjaciela.
- Wiesz co? - odezwała się w pewnym momencie. - Jest mi jednak zimno, i to bardzo.
- Wracamy? - zapytał lokers.
- Nie... Może pójdziemy do jakiejś kawiarni czy coś? - zaproponowała szczerząc się w szerokim uśmiechu.
- Świetny pomysł - uśmiechnął się ciepło.
Sprawdził, czy jeszcze pada, a gdy okazało się, że nie, złożył parasolkę. Objął Pati ramieniem, aby nie było jej zimno. Ona uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Skierowali się do najbliższej kawiarni. Usiedli przy stoliku i zamówili gorące czekolady. Rozmawiali, śmiali się, śpiewali na całą kawiarnię... Jednymi słowy - czekolada chyba nie podziałała na nich dobrze. Ludzie patrzyli na ich jak na idiotów, a moherowe babcie skarżyły się kelnerom. Kilka razy poproszono ich o wyjście, jednak oni nic sobie z tego nie robili. Półgodziny później kelnerka przyniosła im rachunek.
- Przepraszam bardzo - powiedziała. - Czy wy przypadkiem nie jesteście Patricia Walker i Harry Styles?
- Tak, coś się stało? - odparł lekko zbity z tropu chłopak.
- No bo... Ja myślałam, że Patricia jest z Niall'em.
- Czy już nawet nie można pójść do kawiarni z przyjacielem?! - wybuchła nastolatka. - Od razu biorą was za parę?!
- Przepraszam... - przestraszyła się lekko dziewczyna.
- Nie, to ja przepraszam - odparła blondynka kręcąc głową. - Po prostu tego nie rozumiem.
- Ale czego? - zapytała kelnerka.
- Jeśli wyskoczysz z przyjacielem do kawiarni, to biorą was za parę. Czemu? Bo się śmiejemy, bo spędzamy dobrze czas. Masz chłopaka?
- No mam, a co to ma do rzeczy?
- Spędzasz z nim dwadzieścia cztery godziny na dobę? - zapytała Pati pomijając pytanie dziewczyny.
- No... Nie - spuściła głowę dziewczyna.
- A masz przyjaciela, który jest chłopakiem?
- Mam.
- Spotykasz się z nim czasami? Idziecie gdzieś razem bez twojego chłopaka?
- No tak.
- Ale to nie znaczy, że jesteście parą prawda? Nie znaczy to, że zdradzasz swojego chłopaka. Znaczy to tylko, że dbasz o swoich przyjaciół i spędzasz z nimi czas. Dziękuję, do widzenia - rzekła blondynka dając jej pięć funtów.
- Do widzenia - odparła bardzo zdziwiona kelnerka.
Patricia i Harry założyli swoje kurtki i wyszli z kawiarni.
- No to jej powiedziałaś - powiedział chłopak, kiedy byli już na ulicy.
- A nie uważasz, że to bez sensu myśleć, że jesteśmy parą, kiedy my tylko poszliśmy razem na kawę?
- Czekoladę - poprawił ją chłopak, ale ona tylko zbyła tą wypowiedź machnięciem ręki.
- Nie ważne... Ale, nie uważasz?
- Uważam. Miałaś rację co do tego, ale już mogę sobie wyobrazić artykuł w jakiejś taniej gazecie plotkarskiej. Patricia Walker i Harry Styles nakryci! Czyżby dziewczyna zdradzała swojego chłopaka?.
Nastolatka wybuchła śmiechem, a chwilę potem chłopak do niej dołączył.
***
Chłopak był wdzięczny blondynce. Wprawiła go w dobry nastrój i dzięki niej choć na chwilę mógł zapomnieć o Ash. Może rzeczywiście nie była go warta? Przecież to bez sensu zamęczać się myśleniem o kimś, kto nie myśli o tobie w ogóle. Pewnie od tamtego czasu zdążyła przelecieć pół Londynu... Aż sam zdziwił się swoimi myślami. Od kiedy dziewczyna go zostawiła, nie myślał o niej źle. Cały czas przeżywał rozstanie, ale nigdy nie przezwał jej w myślach ani na głos. Chyba Patricia go wyleczyła.
Zatrzymał się, a jego przyjaciółka po kilku krokach powtórzyła czynność i popatrzyła na niego zdziwiona. Przyciągnął ją do siebie i przytulił jak najmocniej umiał.
- Auć... Zgnieciesz mnie siłaczu - zaśmiała się.
- Dziękuję - wyszeptał nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa blondynki.
- Ale za co? -popatrzyła mu w oczy.
- Dzięki tobie się wyleczyłem - uśmiechnął się.
- Z czego? Możesz mi łaskawie powiedzieć o co ci chodzi?
- Dzięki tobie zapomniałem o Ash! - wykrzyknął szczęśliwy.
- Ach... To o to chodzi - pokiwała głową ze zrozumieniem. - Nie ma sprawy, nie musisz robić nic w zamian. Może być czekolada - ukazała swoje białe, proste ząbki.
- Jaką sobie pani życzy?
- Jogurtowom... - dziewczyna przygryzła dolną wagę, a chłopak wybuchnął śmiechem.
Ruszyli w dalszą drogę powrotną. Kilka minut później stali już pod drzwiami do apartamentu chłopców. Weszli i zaczęli zdejmować kurtki. Słyszeli głosy dochodzące z kuchni.
- Ludzie, słuchajcie! - krzyknął od razu Hazza.
Dziewczyna dała mu kuksańca w bok i szepnęła:
- Na razie ani słowa o piosence.
Mina chłopaka lekko zrzedła, ale kiwnął głową.
- Co się stało? - zapytał Liam.
- Mnie i Pati wzięli przed chwilą za parę.
- Że co?! - usłyszeli krzyk Horana.
Chwilę potem zobaczyli go wybiegającego z kuchni z surowym kurczakiem w ręku. Blondynka nie mogła powstrzymać śmiechu na jego widok. Popatrzył na nią zdziwiony, jednak kiedy jego wzrok spoczął na kurczaku, także się roześmiał. Już za chwilę spoważniał i powtórzył swoje pytanie:
- Co? Kto was wziął za parę? W ogóle... o co chodzi?
Dziewczyna opowiedziała mu wszystko.
- To co wy tam robiliście, że pomyślała, że jesteście razem? - spytał marszcząc czoło.
- Nic - powiedział szybko Harry. - Byliśmy po prostu na kawie.
- Czekoladzie - poprawiła go Pati uśmiechając się.
- Coś musieliście robić - nie dawał na wygraną Horan.
- Musisz nam uwierzyć, kochanie. Nic nie robiliśmy. Nie jesteśmy parą. To był tylko przyjacielski spacer. Kocham tylko ciebie. Nie zamieniłabym cię nigdy na nikogo innego. Nigdy. - rzekła nastolatka podchodząc do chłopaka i dając mu buziaka w policzek.
- A ja nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił - dodał loczek.
- Na pewno? - upewnił się blondyn.
- Na pewno - przytaknęli wspólnie przyjaciele.
Wtedy Niall odetchnął głęboko i objął Patricię. Uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech, po czym pocałował ją w czubek głowy. "Idealna para" pomyślał lokers kręcąc głową.
----------------------------------
No i jak guyz? Podobało się...? Mam nadzieję, że tak. Na początku chciałabym podkreślić, że kiedy Pati mówi "Jogurtowom..." mówi tak naprawdę z "om..." na końcu. Nie jestem analfabetką i znam zasady ortografii ;*
Po drugie przepraszam, że tyle nie dodawałam ;) Znowu musicie wybaczyć. Teraz mam już ferie i może jeszcze dodam w ciągu tych dwóch tygodni jeden lub dwa rozdziały :3 Happy? ;*
Po trzecie dzięki za komentarze pod ostatnim postem i tyle wejść.
Po czwarte zapraszam do mnie na aska, bo zawiewa nudą http://ask.fm/Bartmanowa321 (jakby ktoś pytał, to ja na profilowym to ta po lewej xD)
Po piąte kocham was wiecie? ;*
Po szóste muszę kończyć, bo idem na mecz Aseco Resovia vs cośtam cośtam xD Ważne, że znowu mój Bartman <3
Loffki Loffki, do zobaczenia niedługo ;***
Subskrybuj:
Posty (Atom)