- Kurczę, patrzcie - powiedział nagle Lou. - Sklep cały w
paski!
Chłopcy spojrzeli w stronę, w którą wskazywał Boo Bear.
Rzeczywiście mieścił się tam sklep o nazwie "Agua". Praktycznie
wszystko było tam w paski.
- Idź tam, kochanie - rzekł Hazza. - Wiemy, że sprawi ci to
wiele radości.
- Dzięki, wiesz, że cię kocham - cmoknął przyjaciela w
policzek i pobiegł w podskokach do sklepu.
Wrócił po mniej więcej piętnastu minutach. W ręku trzymał
torbę w paski z napisem "Agua".
- Patrzcie, co kupiłem! - krzyknął już z daleka, wyjmując z
niej bluzkę w paski.
- Cieszymy się z twojego szczęścia! - odkrzyknął Niall i
uśmiechnął się.
- Mam jeszcze breloczek w paski, trzy ręczniki w paski i
stanik w paski...
- Stanik? Po co ci stanik? - zapytał zdziwiony Liam.
- Nie wiem, był w paski, więc go kupiłem.
Cała piątka wybuchnęła śmiechem i ruszyła dalej. Harry kupił
sobie czerwone conversy, Liam koszulę w kratę, Zayn paczkę papierosów i
kapelusz, a Niall polo. Po zakupach wrócili do hotelu. Wszyscy usiedli w pokoju
blondyna. Rozmawiali na poważne, jak i bezsensowne tematy przez mniej więcej
trzy godziny. Potem poszli na kolację, a następnie każdy udał się do pokoju.
Niall poszedł do łazienki i umył się, po czym założył piżamę. Patrząc w lustro
pomyślał o Pati. Szkoda, że nie ma jej z nimi, że nie może się z nimi śmiać i
rozmawiać. Leży w tym cholernym szpitalu tylko przez to, że jej ojciec odwrócił
się w jej stronę. Ona nic nie zrobiła, to nie była jej wina, a jednak musiała
ponieść za to karę...
***
Minęły już prawie trzy tygodnie, od kiedy Pati i jej rodzice
mieli wypadek. Niall siedział z chłopakami w szpitalu praktycznie cały dzień,
ponieważ lekarze powiedzieli, że właśnie dzisiaj nastolatka powinna się
wybudzić. Blondyn był zdenerwowany, ale i szczęśliwy. Nie mógł się doczekać, aż
jego dziewczyna otworzy oczy i uśmiechnie się do niego. Chciał w końcu zobaczyć
kolor jej ślicznych oczu i poczuć smak jej ust. Popatrzył na Lou i uśmiechnął
się do niego:
- Cieszysz się, prawda? - zapytał go przyjaciel.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Domyślam się.
Siedzieli na korytarzu, ponieważ pielęgniarka zajmowała się
właśnie Pati. Kiedy kobieta wyszła z sali, Niall wstał i poszedł usiąść przy
blondynce, aby jak codziennie potrzymać ją za rękę. Koledzy z zespołu stanęli
obok łóżka. Przez kilka minut nikt się do siebie nie odzywał. Nagle Hazza
odchrząknął znacząco.
- Em... Niall... Myślę, że powinieneś to zobaczyć. -
powiedział.
Blondyn popatrzył na niego, a następnie na Patricię.
Wpatrywała się w niego z zaciekawieniem. Chwila... Ona się w niego WPATRYWAŁA,
a to znaczy, że już się wybudziła! Na twarzy chłopaka momentalnie pojawił się
uśmiech. Była to chyba jedna z najszczęśliwszych chwil w jego życiu, ale starał
się panować nad emocjami.
- Hej, kochanie... - nachylił się, aby ją pocałować.
- Chwila, chwila... - rzekła dziewczyna odpychając go od
siebie. - Ale kim ty w ogóle jesteś?
------------------------
Hah... Udało mi się wstawić 22 rozdział!!! Jestem z siebie dumna. Tak, wiem że jest trochę krótki i z góry za to przepraszam :< Dziękuję za 5 obserwatorów i wszystkie komentarze. Skomentuję na waszych blogach w niedzielę, kiedy wrócę, bo narazie trochę się spieszę ;) Ale obiecuję, że to zrobię.
Ten rozdział dedykuję Monice z mojej klasy. Kochanie, jesteś po prostu zajebista. Na obozie też było zajebiście, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pojedziemy gdzieś razem <3
Dalej prosze xD
OdpowiedzUsuń