niedziela, 23 września 2012
Rozdział 24
Przypomnienie:
- Brakowało mi ciebie... - rzekł i pocałował dziewczynę.
Kiedy się od siebie oderwali, wstał, pomachał jej i wyszedł z sali.
***
Pati leżała w łóżku szpitalnym i myślała o tym, co się zdarzyło. Nie tylko przed chwilą, ale też o tym, co zdarzyło się po wyjściu z kina. Próbowała sobie przypomnieć, co się wtedy działo. Pamiętała, że rozmawiała z rodzicami o ich rozwodzie, tata się do niej odwrócił, zobaczyła, że zbliżają się do drzewa, a kiedy mrugnęła poczuła, że jest na czymś wieziona... Dalej pustka. Czarna dziura. Nie pamiętała już nic. Czuła się, jakby była po dobrym śnie. Myślała, że obudziła się następnego dnia, a tymczasem minął już miesiąc. Ale ważne jest to, że w końcu się wybudziła i znowu ujrzała Niall'a. Te jego niebieskie oczy i śliczna blond czupryna... Mimo że dla niej ten "sen" trwał krótko, zdążyła się za nim stęsknić. Brakowało jej go przez ten czas. Teraz jednak uśmiechała się szeroko. Czuła się świetnie, a w dodatku w końcu zobaczyła Li, Lou, Hazze i Zayn'a na żywo.
Nagle usłyszała donośny, monotonny dźwięk i szybkie kroki na korytarzu.
- Poproszę respirator - powiedział lekarz. Jego głos dochodził z sąsiedniej sali.
- Proszę się nią zająć - dało się słyszeć po mniej więcej pięciu minutach.
Chwilę potem mężczyzna wszedł do sali.
- Jessy Walker to pani krewna? - zwrócił się do blondynki.
- Tak... Coś się stało? - zapytała dziewczyna.
Podświadomie czuła, że lekarz odpowie "tak" i nie będzie to dobra wiadomość. Jej obawy się potwierdziły.
- Tak - odrzekł wyraźnie zdenerwowany. - Bo widzisz... ona nie żyje.
- Co?! - wykrzyknęła.
Mimo że nie darzyła swojej matki zbytnią sympatią -czasami nawet mówiła, że jej nienawidzi-, poczuła łzy napływające jej do oczu. Pozwoliła im swobodnie popłynąć po swoich policzkach. Czuła ich słony smak i widziała, jak spadają na pościel.
- Może mnie pan przytulić? - zapytała w pewnym momencie lekarza.
Czuła, że potrzebuje tego bardziej niż kiedykolwiek. Chciała poczuć czyjeś ciepło, znaleźć się w czyiś ramionach... Mężczyzna podszedł do niej i objął ją. Dziewczyna nie poczuła się lepiej, jednak wyszeptała:
- Dziękuję.
***
***
- Hej kotku... - przywitał się z dziewczyną blondyn.
Ona odpowiedziała mu całując go czule. Uśmiechnęli się do siebie, a nastolatka zapytała:
- I jak tam próba?
- Dobrze... - odrzekł chłopak i dodał. - Były już trzy odcinki live, a my jeszcze nie odpadliśmy.
- Szkoda, że nie mogłam was oglądać. Ale na pewno wypadliście świetnie.
- Jeśli by polegać na pisku tych wszystkich dziewczyn, to jesteśmy wręcz boscy - zaśmiał się chłopak, a Pati mu zawtórowała.
- Fajnie jest być sławnym? - zapytała przyglądając mu się uważnie.
- No nie przesadzajmy z tą sławnością. Paparazzi jeszcze za mną nie biegają...
- Jeszcze? - blondynka uniosła jedną brew.
Chłopak tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.
- No hej! - do sali wbiegł nagle Louis.
- Hej - dziewczyna od razu rozpromieniła się na jego widok.
Boo Bear przytulił przyjaciółkę.
- Niall, kochanie, nie wiem jak, ale pod szpitalem znalazły się nagle jakieś fanki i chcą nasze autografy.
- No to im je dajcie.
- Ale one bardzo chcą cię zobaczyć.
- A skąd wiedzą, że ja tu jestem?
- Magia! - wykrzyknął Lou, a Patricia wybuchnęła śmiechem.
- Powiedziałeś im? - zapytał zrezygnowany blondyn.
- A czemu mam okłamywać kogoś, kto mnie kocha?
- Powiedz im, że poszedłem do łazienki.
- One na pewno poczekają.
- No to powiedz, że poślizgnąłem się z łazience i złamałem miednicę...
- Dlaczego akurat miednicę? - zdziwił się Lou.
- Bo to się najdłużej zrasta.
- To wtedy by przyszły cię odwiedzić i stracił byś wierne fanki, bo nie chciałeś im dać autografu. Wiesz, jak one by się wtedy poczuły? Zrób to dla mnie.
- I dla mnie - dołączyła się dziewczyna.
- Zrób to dla nas - podsumował Boo Bear przybliżając swoją twarz do twarzy nastolatki.
Oboje uśmiechnęli się szeroko. Niall zaśmiał się i powiedział:
- Dobrze, niech wam już będzie.
Patricia cmoknęła blondyna w policzek, a Lou wziął go za rękę i wyprowadził przed szpital. Chłopak zdziwił się widząc reakcję tych kilku dziewczyn stojących na ulicy. Zaczęły piszczeć i w błyskawicznym tempie znalazły się przy nich. Porobili sobie kilka zdjęć i dali kilka autografów. Potem chłopcy, już w piątkę, wrócili do sali, w której leżała Patricia.
***
Dziewczyna przywitała się z pozostałą trójką. Kiedy rozmawiali, Harry był cichy, jakby przybity. Nie odzywał się. Od czasu do czasu tylko odpowiadał na pytania. Jednak były to krótkie, bezbarwne odpowiedzi. Nie było w nich tego entuzjazmu jak zawsze. Nie bił pozytywną energią. Nie śmiał się. Nawet nie pozwolił sobie na jakikolwiek uśmiech. Kiedy Niall, Li, Lou i Zayn pogrążeni byli w rozmowie, Pati dotknęła lekko ręki Hazzy. On odwrócił się od okna i popatrzył na nią pytającym wzrokiem.
- Co jest? - zapytała zatroskana dziewczyna.
- Ale o co ci chodzi?
- Dokładnie wiesz o co mi chodzi. Od kiedy przyszedłeś, ani razu się nie uśmiechnąłeś. To nie jest już ten dawny Hazza...
- Przepraszam, - rzekł chłopak - ale nie chcę teraz o tym rozmawiać.
- Rozumiem, ale jakby coś się działo to wiedz, że możesz na mnie liczyć - zmierzwiła mu włosy nastolatka.
- Dzięki - odrzekł Harry i w końcu się uśmiechnął.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech nie puszczając jego ręki. Chłopak usiadł przy niej na krześle.
- Pati - do sali wszedł Zayn. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że wcześniej wyszedł.
- Tak? - zapytała odwracając się w jego stronę.
- Lekarz powiedział, że możesz już wyjść ze szpitala.
- Super - uscieszyła się nastolatka. - Ale najpierw muszą mi wyjąć te wszystkie rurki.
- Zaraz przyjdzie do ciebie pielęgniarka. I tak przy okazji, współczuję.
- Ale czego? - zapytała zdziwiona nastolatka.
- No, z powodu twojej mamy... Naprawdę mi przykro.
- Zayn! - wykrzyknął Lou.
Dziewczyna poczuła łzy napływające jej do oczu. Nadal nie mogła się pogodzić z jej śmiercią. Na szczęście, byli chłopcy. Oni zawsze poprawiali jej humor w dobrym momencie. Szkoda tylko, że nie było ich, kiedy się o tym dowiedziała. Ale... Było - minęło. Nie chciała mieć do nich o to pretensji. Poradziła sobie bez nich. Czasami trzeba dać sobie radę samemu...
Popatrzyła zaszklonymi oczami na Niall'a. On po prostu przytulił ją bez słowa.
------------------------------------
Taki tam beznadziejny rozdział xD Chociaż w sumie, jakby popatrzeć na poprzednie, to w tym przynajmniej coś się stało... W każdym bądź razie wena do mnie wróciła. Mam pomysły na dalsze części, ale one są dosyć odległe i nie wiem co napisać pomiędzy nimi. I to jest właśnie mój problem xD
Ten rozdział dedykuję Oli... Poznałyśmy się na kolonii i mieszkamy strasznie daleko od siebie. Soł sad :( No ale od czego jest fb :P Chcę tylko żebyś wiedziała, że za tobą tęsknię kochanie <3 No i może jeszcze, że jesteś zajebista :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz