środa, 29 sierpnia 2012

Dzisiaj są urodziny Liam'a, więc (mimo że tego nie czyta xD) chciałabym złożyć mu życzenia ;)
Wszystkiego najlepszego i szczęścia z Dan <3

Rozdział 14

***
- Co za zdzira! - to była reakcja Lou na wieść o ostatnim incydencie Niall'a z matką Pati.
Blondyn uśmiechnął się.
- Jeszcze tego nie odkryłeś? - zapytał, a jego przyjaciel się zaśmiał.
- A czemu jesteś taki szczęśliwy? Przecież nie możesz spotykać się ze swoją dziewczyną...
- Przecież ona nie będzie spała z Patricią w jednym łóżku. Co najwyżej przypilnuje jej do "zaśnięcia" - tutaj blondyn pokazał palcami cudzysłów. - Potem ona przyjdzie do mnie... - wzruszył ramionami i uśmiechnął się, jakby to było oczywiste.
- Chyba się zmieniłeś - pokręcił głową Louis. - Jesteś pewny siebie.
- To chyba dobrze nie?
- Tak, nawet bardzo dobrze - uśmiechnął się serdecznie.
***
- Mamo... Jest już 22. Chciałabym pójść spać - narzekała nastolatka.
- Dobrze. Połóż się, a ja poczekam aż zaśniesz.
- Och... Ok - westchnęła dziewczyna i grzecznie weszła pod kołdrę.
- Dobranoc - rzekła pani Walker. Podeszła do córki i nachyliła się, aby ją pocałować. Ta jednak zakryła twarz dłońmi i odwróciła się. Nadal była wściekła na matkę.
- Dobranoc - powiedziała tylko.
Zamknęła oczy i starała się oddychać równomiernie. W końcu jej matka się nabrała. Westchnęła cicho i wyszła z pokoju. Wtedy nastolatka wstała, otworzyła ostrożnie drzwi i wyjrzała na korytarz. Nikogo na nim nie było, więc wyszła, zamknęła drzwi na klucz i skierowała się pod pokój swojego chłopaka. Szła najciszej jak mogła, jednak cały czas wydawało jej się, że kroki słychać w całym hotelu. W końcu dotarła pod drzwi z numerem 13. Zapukała cicho. Czekała chwilę, jednak nikt jej nie otworzył. Pomyślała, że Niall może już spać i odwróciła się, aby wrócić do siebie. Nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi.
***
Niall otworzył drzwi i ujrzał swoją dziewczynę, stojącą do niego tyłem.
- Patricia? - powiedział.
Ona odwróciła się i uśmiechnęła szeroko.
- Mogę wejść? - zapytała.
- Tak... Pewnie - potrząsnął głową, aby się rozbudzić.
- Cześć - rzekła, kiedy już przekroczyła próg.
- Hej, kochanie - odrzekł i pocałował ją, jednocześnie zamykając drzwi.
- Teraz możemy się widywać tylko nocami - wyjaśniła.
- Może i lepiej? - zapytał unosząc brwi, a ona zaśmiała się słodko.
- Bardzo możliwe. Ale oczywiście nie wiem, co będziemy robić.
- Czy w Budapeszcie nocą jest zimno?
- Na pewno nie tak ciepło, żebym ja wyszła w krótkich spodenkach, a ty bez koszulki.
- Ja w każdej chwili mogę założyć jakiś T-shirt, trochę gorzej z tobą...
- Myślę, że nikt nie zauważy, jeśli wrócę na chwilę do pokoju. Zaraz wracam.
- Ok. Ja się w tym czasie przebiorę - uśmiechnął się blondyn.
Dziewczyna wyszła. Niall podszedł do torby i wygrzebał z niej kilka ciuchów. Zastanawiał się przez chwilę, co założyć. Zdecydował się na białe polo, granatowy sweterek, brązowe rurki z niskim krokiem i granatowe, niskie conversy. Kiedy już się przebrał, usiadł na łóżku i poczekał na swoją dziewczynę. Przyszła chwilę potem. Miała na sobie jasne, przetarte jeansy, czarne, wysokie conversy i luźną, białą bluzkę na krótki rękaw.
- Ślicznie wyglądasz - skomplementował ją blondyn. Naprawdę podobał mu się ten zestaw.
- Och... Dziękuję - odrzekła dziewczyna uśmiechając się czarująco.
- To co? Idziemy - dodała, a chłopak kiwnął głową.
Wyszli z pokoju, Niall zamknął drzwi na klucz i opuścili budynek. Było chłodno, ale nie zimno. Skręcili w lewo.
- Myślałam, że idziemy do parku - rzekła zdziwiona Patricia.
- Idziemy nad rzekę - odrzekł blondyn obejmując ją. Ona położyła mu głowę na ramieniu.
- Jak doszło do tego, że połączyli was w jeden zespół? - zapytała w pewnym momencie.
- Powiedzieli nam, że nie możemy przejść dalej jako soliści. Ale Nicole wpadła na pomysł, aby połączyć nas w jeden zespół. Zaśpiewaliśmy coś razem i wyszło całkiem nieźle - wytłumaczył Niall.
- Zaśpiewaj coś - poprosiła.

------------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze jakie pojawiły się na moim blogu. Na pewno zajrzę na blogi komentujących i także skomentuję ;)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 13

***
Gdy tylko nastolatka zamknęła drzwi, te główne się otworzyły i wkroczyła jej matka. Omiotła pokój takim spojrzeniem, jakby wszystko ją brzydziło i zapytała:
- Nie widziałeś może mojej córki?
- Nie, proszę pani - odpowiedział uprzejmie, mimo że w środku się w nim gotowało.
- Rozumiem. W takim razie nie będę ci przeszkadzać - powiedziała i opuściła pokój.
Kilka chwil potem, Patricia wyszła z szafy.
- Mało brakowało - rzekła i usiadła z powrotem na łóżku. - Na czym my to...? A, no tak - uśmiechnęła się i pocałowała blondyna.
Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. Stała w nich matka nastolatki. Widać było, że jest wściekła.
- Wiedziałam! - wykrzyknęła. - Patricio Walker, masz zakaz spotykania się z tym chłopakiem do końca naszego wyjazdu. A ty - podeszła do Niall'a tak blisko, że prawie stykali się nosami - jak śmiałeś mnie okłamać?!
Chłopak wpatrywał się w nią nienawistnym spojrzeniem, a Patricia wykrzyknęła:
- Mamo...! Nie możesz zakazać mi się z nim spotykać!
Nagle zalała się łzami. Jej matka momentalnie znalazła się przy niej, jednak ta ją odepchnęła. Podeszła do blondyna i przytuliła go mocno. Potem ujęła w dłonie jego twarz i pocałowała go czule. Pani Jessy musiała ją od niego odciągnąć. Dziewczyna zdołała jej się wyrwać, jednak nie wróciła już do swojego chłopaka. Popatrzyła tylko na niego smutno i wyszła za matką.
***
Kiedy opuściły pokój blondyna Patricia wycedziła przez zęby:
- Nienawidzę cię.
Jessy zatrzymała się zdziwiona, a ona pobiegła do pokoju i zamknęła się na klucz. Kobieta stała przez chwilę w bezruchu. Zaraz jednak opamiętała się i poszła do swojego pokoju. Chciała omówić to wszystko ze swoim mężem.
- Cześć... - powiedziała na wejściu.
- Cześć. Coś się stało?
- A coś taki podejrzliwy? - zapytała opryskliwie.
- Przepraszam, - odrzekł lekko urażony - ale słyszałem jakieś krzyki. Myślałem, że znowu pokłóciłaś się z Pati.
- No bo tak było.
- Co tym razem? - westchnął James.
- Co?! - wybuchła nagle Jessy. Na samo wspomnienie o tym, wściekała się. - A to, że ten dzieciak śmiał mnie okłamać!
- Pati czy Niall? - zapytał jej mąż, chociaż doskonale znał odpowiedź.
- Oczywiście, że ten tleniony blondasek...
- Posłuchaj mnie - przerwał jej. - Nie obrażaj go.
- A co?! Postanowiłeś trzymać jego stronę?! Nagle stał się ważniejszy ode mnie?!
- Nie, - bronił się James - ale to jest bardzo niegrzeczne. Wychodzisz na osobę niewychowaną.
- Po pierwsze: nie będziesz mi mówił czy jestem dobrze wychowana, czy nie; a po drugie: wolę być niewychowana niż widzieć go codziennie na oczy.
- Dobrze, zrozumiałem. Ale... Naprawdę lepiej by było gdybyś go jednak zaakceptowała. Wtedy nie kłóciłabyś się tak często ze mną i Patricią.
- Nie kłóciłabym się tak często z tobą, gdybyś nie trzymał jego strony...
- A czy to jakiś grzech, że go lubię?! - teraz zdenerwował się także James - Nie wiem... Może się jeszcze przez to rozwiedziemy?!
- To bardzo możliwe - rzekła kobieta, a jej mąż aż zaniemówił ze zdziwienia - Jeśli dalej będziemy się tak codziennie kłócić, to prędzej czy później, złożę pozew o rozwód.
- A pomyślałaś może o naszej córce? Co ona będzie wtedy czuła?
- Przecież ja chcę dla niej jak najlepiej. Jak narazie, załatwiłam jej zakaz spotykania się z tym chłopakiem. A jeśli my się rozwiedziemy, to znowu będzie tak jak dawniej.
- Mówisz tak, jakby to nie była moja córka. Przecież nie będzie tak jak dawniej. Mnie nie będzie.
- A no tak - teraz Jessy chciała już naprawdę dopiec mężowi. - Ale skoro ciebie nie będzie, to będzie nawet lepiej...
- W takim razie złożę pozew o rozwód tego samego dnia, którego wrócimy do Irlandii, ok?
- Świetnie - odwróciła się do niego plecami. - A teraz nie chcę cię tu widzieć.
- To wyjdź - rzekł James.
Jej serce zaczęło bić szybciej ze zdenerwowania. Miała ochotę uderzyć swojego męża, ale na szczęście zrezygnowała. Zamiast tego po prostu opuściła pokój.

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 12


Znowu się popłakała. Jak codziennie zresztą. Teraz była już pewna. Kiedy tylko skończy 18 lat, wyprowadza się. Najlepiej do Londynu. Chyba, że będzie jeszcze z Niall'em. Wtedy może zamieszkaliby razem. Jednak w tej chwili wydawało jej się to mało prawdopodobne. Z tymi myślami wbiegła do swojego pokoju. Nie zauważyła nawet, że drzwi były otwarte. Rzuciła się na łóżko i zaczęła szlochać.
- Kochanie. Co się stało? - usłyszała głos obok głowy. Odwróciła głowę w tamtą stronę. Był to jej ojciec. Najwyraźniej niechcący pomyliła pokoje. Teraz już nie miała wyjścia. Musiała powiedzieć tacie, co się wydarzyło na spacerze.
- Chodzi o mamę... - zaczęła.
- Jakby trudno się było domyślić - przerwał jej pan Walker. Na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu, jednak za chwilę zpoważniała i ciągnęła dalej:
- Ona naprawdę nienawidzi Niall'a. Mówiła mi cały czas jak jej się nie podoba. Ale ja zawsze znajdowałam coś, co pokazywało jej, że nie ma racji. Jednak na końcu powiedziała coś, czego już nie wytrzymałam... - tutaj jej głos lekko się załamał. Popatrzyła na ojca. Widziała go jakby przez mgłę, jednak zauważyła, że przypatruje jej się uważnie.
- Tak? Co mianowicie - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Że nosi spodnie tak, jakby mu miały spaść z tego Irlandzkiego tyłka...
- Naprawdę?
- Tak. Tak dosłownie powiedziała.
- Tutaj się z tobą zgodzę, że to już była gruba przesada. Ostatnio też dużo się z nią kłócę, ale jeszcze nigdy nie powiedziała mi niczego aż tak niemiłego.
- Jest szansa na rozwód? - zapytała Patricia z nadzieją w oczach. Postanowiła "walnąć prosto z mostu".
- Szansa zawsze jest. Jednak ostatnio chyba się od siebie oddalamy i procenty rosną. Jezu...! Przecież ja ci się zwierzam! - wykrzyknął kręcąc głową.
- A... Kiedy byście się już rozwiedli, albo przynajmniej gdybyś chciał się wyprowadzić... Mogłabym pojechać z tobą?
- Oczywiście córeczko. Ale musiałabyś ją od czasu do czasu odwiedzić - rzekł pan James. Nastolatka w odpowiedzi wzniosła oczy ku niebu i westchnęła. Oboje się zaśmiali.
- Czasami dobrze jest się komuś wyżalić - powiedziała i przytuliła tatę.
- Tak, to prawda. Dlatego zawsze chętnie cię wysłucham.
- Dziękuję. Kocham cię - posłała mu szeroki uśmiech i wstała z łóżka.
- Ja ciebie też.
Uśmiechnęła się jeszcze raz i wyszła z pokoju rodziców.

***
Minęły 3 dni od kiedy Niall powiedział Patricii co do niej czuje. Dziewczyna właśnie wróciła z długiej wycieczki, którą zafundowała jej mama. Postanowiła pójść do swojego chłopaka, ponieważ bardzo się za nim stęskniła. Podeszła do drzwi od jego pokoju i zapukała. Rozległo się "proszę". Nacisnęła na klamkę i weszła. Blondyn siedział na łóżku i czytał książkę. Gdy zobaczył nastolatkę, odłożył ją i uśmiechnął się szeroko.
- Cześć kocie - powiedział. - Nie widziałem cię od śniadania. Gdzie byłaś?
- Mama uparła się, żeby pojechać na całodniową wycieczkę - westchnęła blondynka i usiadła obok niego. - Padam z nóg. Od kiedy dowiedziała się, że jesteśmy parą, stara się tak zapełniać mi czas, abyśmy nie mogli się spotykać.
- Nie smutaj - rzekł Niall, a ona uśmiechnęła się. - Jakoś sobie poradzimy.
Pocałował ją. Jak zwykle, kiedy to robił, dziewczyna zapomniała o wszystkim. Przepełniło ją szczęście. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Oderwali się od siebie, a chłopak zapytał:
- Kto tam?
- Tu pani Walker. Możesz mnie na chwilę wpuścić? - jej głos był sympatyczniejszy niż zwykle.
Patricia popatrzyła na niego przerażona.
- Jeśli mnie tu zobaczy, zabije na miejscu - szepnęła. - Mogę się schować do szafy?
- Pewnie - odszepnął blondyn.
Dziewczyna uśmiechnęła się i weszła do szafy.

----------------
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym też jakieś się znajdą ;)

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 11


***
James poczekał na „proszę” i wszedł do pokoju Niall’a.
- Cześć – powiedział i uśmiechnął się.
- Dzień dobry, proszę pana – odrzekł uprzejmie chłopak.
- James… Mów mi James.
- Dobrze – pokiwał głową na znak, że rozumie i uśmiechnął się blado. Chyba nie czuł się pewnie.
- Chciałem zapytać, czy jest tutaj Patricia. Szukamy jej z Jessy już od kilkunastu minut. Ale widzę, że jest – posłał uśmiech swojej córce. Ona wykrzywiła lekko wargi.
- Jestem wam do czegoś potrzebna? – zapytała unosząc brwi.
- Mi osobiście nie, ale mama chciała z tobą o czymś porozmawiać.
Dziewczyna westchnęła cicho. Na pożegnanie cmoknęła swojego chłopaka w policzek. Wyszła z pokoju.
- Do zobaczenia – rzekł James do Niall’a. Chłopak tylko pomachał lekko ręką.

***
Niall pomachał panu Walkerowi. Wiedział, że nie da rady być z nim na "ty". Jednak teraz nie chciał o tym myśleć. Postanowił porozmawiać z Harry'm. Chciał komuś powiedzieć o tym, jak matka Patricii się na nim wyżywa. Po prostu się komuś wyżalić. Włączył komputer i zadzwonił do Styles'a. Już chwilę później na ekranie pojawiła się głowa chłopaka.
- Hej - przywitał się uśmiechając się promiennie.
- Cześć - odpowiedział blondyn.
- Coś taki smutny? - najwidoczniej zauważył zatroskanie chłopaka - Nie układa ci się z nową dziewczyną? - zakpił.
- Akurat z Patricią mi się układa. Gorzej z jej matką.
- Rozumiem. Wyżal mi się - Harry doskonale wiedział, o co chodziło Niall'owi.
- Ona mnie naprawdę nienawidzi. Nic jej we mnie nie pasuje. Jak nie ubranie, to źle ułożone włosy. Zawsze jak skomplementuję Patricię, to krzywi się z niesmakiem.
- Nie przesadzaj. Na pewno nie jest aż tak źle.
- Patricia może to potwierdzić. A jeśli nie, to nagram ci kiedyś naszą rozmowę.
- No dobra. Może rzeczywiście jest okropna. Ale to nie znaczy, że masz rezygnować z Pati...
- Nawet nie miałem zamiaru - przerwał mu stanowczo blondyn. - Chciałem ci się po prostu wyżalić. Nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym, żeby z nią zerwać, albo, kiedy jeszcze nie byliśmy parą, zrezygnować z niej. Kocham ją i jej matka nam nie przeszkodzi.
- Ok. Uspokój się.
- Przepraszam. Ale ile razy myślę o tej kobiecie, strasznie się denerwuje.
- Nie dziwię ci się. Nie... W sumie to ci się dziwię. Czemu się jej jeszcze nie postawiłeś?
- Stawiałem jej się. Ale ona za każdym razem mówiła "Nie pozwalaj sobie" albo coś w tym rodzaju...
Styles spojrzał na zegarek. Jego oczy rozszerzyły się.
- Rozumiem. Przepraszam, ale muszę już kończyć. Umówiłem się z jedną dziewczyną.
- Ok. Nie ma sprawy - Niall machnął ręką i uśmiechnął się do przyjaciela. - Do zobaczenia.
- Pa - powiedział Harry.
Chłopak wyłączył komputer i położył się na łóżku. Leżał przez chwilę bezczynnie. Postanowił poczytać. Wziął do ręki książkę i oparł się o ścianę.
***
- O co chodzi tym razem? - zapytała zirytowana nastolatka.
- Chciałam się z tobą przespacerować i porozmawiać.
- To znaczy, że same? Bez taty?
- Tak, bez taty - potwierdziła kobieta.
- Dopiero teraz się o tym dowiedziałem, ale skoro tak, to... Do zobaczenia - wtrącił się jej mąż.
- Cześć - odpowiedziały razem. Popatrzyły na siebie, jednak nie uśmiechnęły się. Pan Walker westchnął pod nosem i poszedł do pokoju.
- Więc... - zaczęła nastolatka - o czym chciałaś ze mną porozmawiać, skoro nawet tata nie może z nami iść?
- O Niall'u.
- Dobrze - dziewczyna zgodziła się, bo chciała wygarnąć matce. Na twarzy kobiety pojawiło się chwilowe zdziwienie. Za chwilę jednak opanowała się i powiedziała:
- On mi się nie podoba...
- Nie musi ci się podobać. Ważne, że ja go kocham, bo przecież jest moim chłopakiem, prawda?
- Nie chodzi tutaj o wygląd, ale o zachowanie. W ogóle cię nie komplementuje...
- Nie spędzasz z nami całego czasu. Nie jesteś razem z nami w pokoju. A zresztą ja nie potrzebuję komplementów na każdym kroku. Wystarzczy, że czasami mnie skomplementuje, ale z serca, a nie po to, żeby mi się przypodobać.
- Wziął dzisiaj dość drogie danie... - nie dawała za wygraną pani Jessy.
- Może dlatego, że tata powiedział "Chłopcze, nie patrz na ceny. Bierz co chcesz"? - Patricia za wszelką cenę chciała udowodnić matce, że nie ma racji. Jednak pani Walker była typem takiej kobiety, która kiedy nawet wie, że nie ma racji, nie przyznaje się do tego. Brnie natomiast dalej, aż całkowicie się zakopie.
- Jak on nosi te spodnie. Wyglądają, jakby za chwilę miały mu się zsunąć z tego Irlandzkiego tyłka.
- Nie waż się tak wyrażać o Niall'u! - wybuchła nastolatka - Jak można być tak nietolerancyjnym?! Nie łatwiej byłoby go po prostu zaakceptować?! Nie, bo ty zawsze musisz postawić na swoim! Zrozum, że ty go nie zmienisz! I dobrze, bo ja kocham go takiego, jakim jest!
Pobegła do hotelu, zostawiając zdziwioną, ale także wśkiekłą matkę na środku ulicy.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 10


***
Blondynka położyła się na łóżku. Jej nogi zwisały swobodnie. Zamknęła na chwilę oczy. Kiedy je otworzyła, zamiast sufitu, zobaczyła twarz Niall'a. Uśmiechnęli się do siebie. Pocałował ją czule i położył się obok. Odwrócił głowę tak, aby widzieć dziewczynę.
- To co będziemy teraz robić? - zapytał.
- No nie wiem - odrzekła także na niego spoglądając.
-Zawsze tak jest. Kiedy byliśmy przyjaciółmi zawsze było co robić - dodała.
- Nie smutaj - czarujący uśmiech - Znajdziemy coś do roboty. I nie bądź taką pesymistką - pouczył ją jednak dziewczyny to nie uraziło.
- Ok. Już przestaje - powiedziała i wstała z łóżka.
Chłopak zrobił to samo.
- Co powiesz na kino? - zapytał nagle.  Tak samo nagle jak ten pomysł wpadł do jego głowy - Ja stawiam. Przecież nie można kazać płacić takiej ładnej dziewczynie.
- Teraz już nie muszę się wahać. Mogę ci bez ogródek powiedzieć, że jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego w życiu poznałam - rzekła i pocałowała go w policzek. On zarumienił się lekko i odrzekł:
- A ja mogę ci powiedzieć, że nigdy nie widziałem śliczniejszej dziewczyny. Cały tydzień zastanawiałem się czy cię nie pocałować. Codziennie. To jak się uśmiechasz i jak się zachowujesz...
- Ja miałam i dentycznie - przerwała mu Pati. - Też cały czas o tym myślałam i kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam od razu wiedziałam, że sie zakochałam. Te twoje włosy - potargała je lekko uśmiechając się - i oczy...
- Naprawdę cię kocham - powiedział Niall.
- Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo - odrzekła blondynka i przytuliła się do chłopaka.
Stali tak przez chwilę. Nagle zadzwoniła komórka nastolatki. Popatrzyła na ekran i przewróciła oczami.
- To moja mama - powiedziała. - Lepszego momentu nie mogła wybrać. Przepraszam, ale muszę odebrać.
- Nie ma sprawy - odpowiedział Niall i uśmiechnął się słodko.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Kochanie - rozległ się głos. Brzmiał dość przymilnie jak na panią Jessy - Znalazłam tutaj dla ciebie śliczną sukienkę. Jakbyś przyszła to mogę ci ją kupić.
- No ok. Ale... Gdzie jesteście?
- Jak wyjdziesz z hotelu to skręć w prawo. Idź cały czas prosto. Znajdziesz nas.
- Ok - powtórzyła blondynka - A możesz mi powiedzieć jak nazywa się ten sklep?
- Cropp.
- Super. Niedługo przyjdę - powiedziała Pati - I będę z Niallem - dodała po chwili.
- Ale... - zaczęła kobieta.
- Przyjdę z Niallem i koniec. Nie obchodzi mnie co o tym pomyślisz.
- No dobrze. Jeśli musisz.
- Tak muszę. Mamo... Zaakceptuj go w końcu. Tak to będziemy się tylko kłócić.
- Niestety, ale nic na siłę - powiedziała pani Walker, a w nastolatce się zagotowało.
- Proszę. Nawet mnie nie denerwuj.
- Posłuchaj. To ja jestem matką. Nie masz prawa tak do mnie mówić.
- A czy ja powiedziałam coś złego? - obruszyła się nastolatka.
- Może według ciebie nie, ale mnie to uraziło.
- Dobrze - Patricia wzruszyła ramionami - Przepraszam.
- Dziękuję bardzo. Oczekuje cię... was za 15 minut.
- Dobrze. Przyjdziemy - dziewczyna rozłączyła się.
- O co chodzi? - zapytał chłopak.
- Mama chce mi kupić sukienkę. Powiedziałam jej, że będziemy... - tutaj zawahała się na chwilę. No tak. Przecież nawet nie zapytała swojego chłopaka o to, czy chce z nią iść...
- Tak - Niall zrozumiał o co jej chodziło. - Pójdę z tobą.
- Dobrze. Więc powiedziała mi, że oczekuje nas za 15 minut.
- Ok. To chyba musimy się już zbierać.
- Tak. Chyba tak.
- To chodźmy. Ale najpierw... - rzekła. Podeszła do blondyna i pocałowała go. Potem przygryzła lekko dolną wargę. On uśmiechnął się szeroko i wyciągnął do niej rękę. Złapała ją. Wyszli z pokoju, chłopak zamknął drzwi i wyszli z budynku. Tak jak mówiła pani Jessy, skręcili w prawo. Już po kilku minutach zobaczyli małżeństwo stojące pod sklepem. Podeszli do nich. Niall grzecznie się przywitał. Podał panu Jamesowi rękę uśmiechając się. Jednak kiedy odwrócił się, aby powiedzieć chociażby "Dzień dobry" matce swojej dziewczyny, ta odwróciła się i udawała, że czyta szyld po drugiej stronie ulicy. Chłopak nieznacznie wzruszył ramionami i popatrzył na Patricię. Ona tylko machnęła ręką i wskazała głową drzwi sklepu.
- Mamo - powiedziała. - Nie wiem jak ty, ale ja idę do sklepu.
Kobieta odwróciła się gwałtownie. Na jej twarzy malowało się udawane zdziwienie. Nie umknęło to uwadze nastolatki. Zdenerwowała się jednak wolała nic nie mówić. Weszła do Croppa, a Niall poszedł za nią.
- To ta sukienka? - zapytała dziewczyna ojca. Wskazywała na śliczną sukienkę. Top był w paski; dół był czarny, a pasek niebieski.
- Tak. Ładna prawda?
- Śliczna. Skoczę ją przymierzyć.
- Ok - odrzekli jednocześnie pan James i Niall. Popatrzyli na siebie i wymienili uśmiechy.
***
"Ważne, że chociaż pan James mnie lubi" pomyślał chłopak. Przez chwilę nikt się do siebie nie odzywał. Dopóki Pati nie wyszła z przymierzalni... Niall otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, a ojciec dziewczyny wykrzyknął:
- Wyglądasz przecudownie!
- Dziękuję - odrzekła blondynka.
- A ty co o tym myślisz Niall? - rozległ się głos za plecami blondyna. Matka nastolatki patrzyła na niego.
- Wyglądasz ślicznie - powiedział zwracając się do nastolatki. Starał się panować nad emocjami, ponieważ w środku się w nim zagotowało. Wiedział, że pani Jessy zrobiła to po to, aby potem go skrytykować. - Jak zwykle zresztą - dodał.
Patricia uśmiechęła się szeroko, podeszła do niego i cmoknęła go w policzek. Pani Walker wzniosła oczy ku niebu. Chłopak udawał, że tego nie zauważył. Kiedy dziewczyna weszła z powrotem do przymierzalni, kobieta powiedziała do niego:
- Jeśli mam cię zaakceptować, to musisz być miły dla mojej córki. Powinieneś prawić jej więcej komplementów.
- Przykro mi, ale będę robił to, co uważam za stosowne - odrzekł patrząc jej prosto w oczy. - I myślę, że to nam wyjdzie na dobre.
- Nie pozwalaj sobie.
- Jessy... - wtrącił się mąż kobiety. - Może pójdziemy do jakiejś kawiarni. Ja dam Niall'owi pieniądze na sukienkę.
- Tak... To chyba dobry pomysł - odpowiedziała kiwając lekko głową i wyszła ze sklepu.
Kilka minut później z przymierzalni wyszła Patricia. Zapłacili za sukienkę i udali się w drogę powrotną do hotelu.
- Przepraszam cię... - zaczęła dziewczyna.
- Ale za co? - zapytał zdziwiony.
- Za moją mamę. Jest okropna.
- Nie przesadzaj. Jest całkiem fajna.
- Nawet nie próbuj mi wmawiać, że jest fajna, bo jestem twoją dziewczyną i nie chcesz mnie urazić. Ja sama uważam, że jest straszna i-naprawdę-podziwiam się za to, że wytrzymałam z nią te 16 lat.
- W sumie, jeśli mam być szczery to ja też cię podziwiam - odrzekł chłopak obejmując ją.
- Wiesz... Mam ochotę porozmawiać z Lou - zmieniła nagle temat. Chłopak poczuł ukłucie zazdrości. Za chwilę jednak powiedział sobie, że nie ma o co być zazdrosnym i grzecznie zapytał:
- Dlaczego?
- Sama nie wiem. Jakoś tak. Czasami mam takie nagłe zachcianki. Jak moja mama...
- Nawet tak nie mów – popatrzył na nią, a ona roześmiała się słodko.
Weszli do hotelu, wjechali windą i poszli do pokoju blondyna.
- To co? Zadzwonić do Lou? – upewnił się Niall.
- Jakby się głębiej zastanowić, to chyba mi się odechciało – wzruszyła lekko ramionami w przepraszającym geście – Sorki.
- Nie ma za co – podszedł do niej i ją pocałował. Ona wtuliła się w niego. Stali tak przez chwilę.
- Nawet nie wiem , kiedy wyjeżdżasz - rzekł nagle chłopak.
- Chyba 20 sierpnia.
- To znaczy, że mamy tylko tydzień.
- A co potem?
- I tu jest właśnie problem. Ja będę miał X Factor, a ty szkołę. A kiedy program się skończy to ja też będę musiał tam wrócić. Przecież mieszkamy w różnych częściach kraju… Prawda? – nagle zorientował się, że nawet nie wie, gdzie mieszka jego dziewczyna.
- Nie. Nie mieszkamy aż tak daleko od siebie. Jakaś godzina drogi – widać nie miała mu tego za złe. Uśmiechnęli się do siebie.
- W takim razie będę przyjeżdżał co tydzień w weekendy. Moja mama na pewno się zgodzi.
- Ale… Gdzie będziesz spał? Przecież moja matka cię nienawidzi.
- Znajdzie się jakiś hostel czy coś…
- I tak co tydzień? Nie zgodzę się na to… Raz na miesiąc, ok. Ale w każdy weekend? To już lekka przesada. To może ja będę przyjeżdżać do ciebie? Oczywiście jeśli twoi rodzice się zgodzą. - popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Myślę, że się zgodzą. Ale nie co tydzień… Możemy się –tak jakby- wymieniać. W jednym tygodniu ja przyjadę do ciebie, a potem ty do mnie. Może być?
- Tak. To chyba najlepszy pomysł – odrzekła i uśmiechnęła się do niego blado.
- Nie widzę entuzjazmu – zasmucił się teatralnie.
- Naprawdę się cieszę – tym razem uśmiech był szerszy. Pocałowała blondyna. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

-------------------------------------
Jeśli czytasz, proszę, zostaw komentarz ;) Może być nawet negatywny, bo krytyka też jest tu dobrze widziana ;) Wtedy przynajmniej będę wiedziała, jakie popełniam błędy i co mam poprawić. :)

środa, 22 sierpnia 2012

;)

To takie smutne, kiedy patrzę na statystyki i widzę, że jest mało wejść na bloga ;< Staram się wysyłać linki jak największej liczbie osób, ale i tak nie jest tego dużo. Proszę, pomóżcie mi. Jeśli podoba wam się moje opowiadanie, roześlijcie je do większej ilości osób. Jeśli nie macie konta na bloggerze, możecie napisać co myślicie o moim blogu w wiadomości na fb. Tutaj link do mojego profilu ------> http://www.facebook.com/aleksandra.skowronska.125.
Z góry dziękuję ;>

Rozdział 9


Kiedy para weszła do lokum, blondyn zapytał:
- Może pogadamy z chłopakami?
Nastolatka od razu zorientowała się, o co mu chodzi. Kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Chłopak włączył komputer i usiadł na łóżku. Pati przysiadła obok niego. Kiedy głowa Lou pojawiła się na ekranie, Niall przywitał się z nim, a potem powiedział:
- Mam nowinę.
- Co się stało?
Do brązowowłosego dosiadła się reszta zepołu.
- Ja i Patricia jesteśmy parą - oznajmił blondyn uśmiechając się.
- Niall i Pati? - Lou udawał niedowierzanie - Nie spodziewaliśmy się tego po was, co nie chłopaki?
Wszyscy pokiwali głowami.
- Daj spokój, przecież pamiętam, że mówił coś, że ją kocha - wtrącił się Harry. - Raz...
- Albo dwa...
- Dzisiaj rano...
- Od kiedy się poznali...
- Hahaha... - Niall zrobił minę naburmuszonego dziecka. Wszyscy-łącznie z dziewczyną-zaśmiali się.
- Oo... Słyszę, że jest z tobą twoja dziewczyna - powiedział Liam - Patricio? Możemy cię tutaj prosić?
Dziewczyna przysunęła się bliżej blondyna, a on objął ją w pasie.
- Przez komputer dość trudno dać ci prezent, więc zaśpiewamy ci piosenkę.
- Naprawdę, nie trzeba - rzekła nieco nieśmiało blondynka. Nie lubiła, kiedy ktoś śpiewał jej "Sto lat". Czuła się wtedy niezręcznie.
- Ależ owszem, trzeba. Uczcijmy ten, jakże ważny dla ciebie dzień.
Nastolatka zaśmiała się i dała za wygraną. Chłopacy, natomiast, zaczęli śpiewać. Było to zwykłe "Sto lat" jednak w ich wykonaniu brzmiało wspaniale. Zaśpiewali na cztery głosy, a Lou zagrał na pianinie. Kiedy skończyli, dziewczyna powiedziała:
- Dziękuje wam. Jesteście wspaniali.
- Nie musisz dziękować. Kiedy się spotkamy, dostaniesz jeszcze prezent...
- Nie no, to już jest przesada. A zresztą, jeszcze długo zanim się spotkamy. Jeśli w ogóle się spotkamy.
- Jak możesz tak mówić? Oczywiście, że się spotkamy. A prezent nie jedzenie, nie zepsuje się. A jeśli już mowa o jedzeniu, Niall jest okropnym żarłokiem - Louis przyłożył rękę do ust w teatralnym geście - Jeśli by mógł, ożeniłby się z jedzeniem.
Patricia zaśmiała się. Blondyn popatrzył na nią i też zaczął się śmiać. Po chwili cała szóstka zaniosła się śmiechem.
- No dobra - powiedział w końcu Harry - Czas chyba kończyć, bo czasami naprawdę działacie na mnie jak jakiś narkotyk. Chcociaż, gdyby się głębiej zastanowić, Lou działa na mnie gorzej.
- Och... To był najlepszy komplement jaki w życiu słyszałem, kochanie - Boo Bear uśmiechnął się promiennie do przyjaciela.
- Za chwilę pewnie odbędzie się bardzo intymna rozmowa w sypialni - rzekł Niall - więc może nie będziemy wam już przeszkadzać.
- No to pa - powiedział Zayn.
***
Zayn wyłączył komputer i zapytał:
- Jak myślicie, Niall dobrze wybrał?
- Oczywiście - powiedział Louis - I wszystko dobrze rozegrał. W końcu, to ja mu doradzałem.
- No tak. Przecież ty jesteś w tym mistrzem - rzekł Harry uśmiechając się.
- A nie?
- Kochanie, nie śmiałbym wątpić. I też myślę, że wybrał dobrze. Jest ładna, inteligentna i też jest patriotką. Widzieliście jej bransoletkę.
- Akurat bransoletka to prezent na urodziny od Niallusia.
- No dobra... Ale miała zielone spodenki i paznokcie, prawda? A zresztą - machnął ręką - Nawet gdyby nie była patriotką to i tak do pasują do siebie idealnie.
- Co prawda nie je chyba zbyt dużo, a nasz Pan Always Hungry wspominał coś o tym, że chciałby aby jego dziewczyna jadła tyle co on.
- Ale on ma szybki metabolizm. Jakby trafił na dziewczynę, która nie ma takiego szczęścia, a także kocha nandosy?
Wszyscy zaśmiali się i wrócili do codziennych czynności. Zayn poszedł przeglądać się w lustrze, Liam robić Twitcam, a Hazza i Lou zamknęli się razem w pokoju.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 8

Na początek chcę podziękować za to, że wczoraj było 85 wejść na mojego bloga <3


***
Kobieta spojrzała na nią zdziwiona. Chcąc nie chcąc, musiała przytaknąć. Przecież to były jej urodziny. Nie chciała ich zepsuć. Wiedziała, że dla Pati będzie to wspaniały dzień. Dla niej chyba wręcz odwrotnie. Nie lubiła Niall'a. Nie wiedziała dlaczego. Nie miała powodów. Jednak nic jej się w nim nie podobało.
- Chodźmy na śniadanie - powiedział jej mąż.
- My z Niall'em już jedliśmy - odrzekła Pati, a w Jessy się zagotowało.
- No dobrze córeczko. To może teraz się umówimy, o której pojedziemy na obiad?
- Myślę, że o 15 będzie dobrze.
- OK. O 15 będziemy na was czekać przed hotelem - spojrzał pytająco na swoją żonę, a ona przytaknęła.
- Dobrze. To do zobaczenia.
Wyszli z pokoju i poszli na śniadanie.
- Kochanie, Pati ma rację.
- Z czym?
- Nie zepsuj jej urodzin, szczególnie, że spędza je z ważną dla niej osobą.
- Dla mnie to jest... - zaczęła lecz James jej przerwał.
- Nie obchodzi mnie to, co o nim myślisz, chociaż i tak już dużo mi tego naopowiadałaś. Dla naszej córki jest on kimś wyjątkowym. Ona go przecież kocha.
- Dobrze już, dobrze - kobieta znowu dała za wygraną. - Nie zrobię dzisiaj nic głupiego.
- Jeśli naprawdę tak będzie, to myślę, że Pati ci podziękuje.
***
Niall siedział w pokoju i myślał o tym, jak powiedzieć Patricii, co do niej czuje. Miał już kilka sposobów, lecz żaden nie był wystarczająco dobry. W końcu zdenerwował się i postanowił, że będzie improwizował.
***
Patricia leżała na łóżku i czytała książkę. Nagle zadzwoniła jej komórka. To była babcia. Dziewczyna lubiła z nią rozmawiać, więc odebrała:
- Halo? Cześć babciu.
- Dzień dobry, kochanie. Chciałam ci życzyć wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, złotko. Żebyś była zdrowa, żebyś dostawała dobre oceny w szkole i, chyba przede wszystkim, żebyś znalazła miłość.
- Dziękuję bardzo. I jeśli chodzi o miłość, to chyba znalazłam...
- Naprawdę? Chętnie wysłucham.
Dziewczyna opowiedziała babci o wszystkim, a na koniec dodała:
- Babciu... Myślisz, że on też może do mnie czuć to samo?
- Myślę, że tak. Ale z twojej opowieści wynika, że jest dość nieśmiały. Pewnie sam sobie się dziwił, kiedy do ciebie zagadał - nastolatka zaśmiała się. - No dobrze. Niestety, muszę już kończyć, bo za 20 minut rozpoczynam zabiegi.
- Dobrze, babciu. Trzymaj się. Pa.
- Pa, kochanie - powiedziała kobieta i rozłączyła się.
Dziewczyna schowała telefon do kieszeni i wróciła do lektury.Nie przeczytała jednak dużo, ponieważ rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyła je i zobaczyła Niall'a.
- Co powiesz na mały spacer po parku? - zaproponował uśmiechając się lekko.
- Powiem, że bardzo chętnie - odrzekła dziewczyna i wyszła z pokoju. Zamknęła drzwi na klucz, wzięła chłopaka pod ramię i wyszli z budynku. Poszli do parku. Tam usiedli na ławce i rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali... Dziewczyna uznała, że to był najlepszy spacer w jej życiu. Może dlatego, że była na nim z osobą, którą kocha. Kiedy było wpółdo trzeciej, wstali i wrócili do hotelu. Usiedli na fotelach w holu i czekali na rodziców dziewczyny. W końcu się pojawili. Wszyscy razem wsiedli do samochodu. Patricia i Niall nie odzywali się do siebie całą drogę. Od czasu do czasu patrzyli tylko na siebie i uśmiechali się.
- Oto nasz przystanek - powiedział pan Walker i zaparkował pod ekskluzywną restauracją. Wysiadł z samochodu i otworzył swojej córce drzwi. Ona wysiadła i dygnęła lekko.
***
Niall wysiadł z auta i popatrzył na Patricię. Wyglądała tak ślicznie, kiedy się uśmiechała... Tego dnia już kilka razy się wahał. Teraz jednak był już pewny, że powie jej, co czuje. Nie mógł dłużej dusić tego w sobie.
- Niall, chodź! - usłyszał głos Pati.
Poszedł za nią i jej rodzicami. Usiedli przy stoliku w kącie. Podeszła kelnerka i rozdała menu. Każdy sobie coś zamówił.
***
Rodzice nastolatki znowu zaczęli rozmawiać o pracy. Nagle dziewczyna poczuła rękę Niall'a na swoim kolanie. Spojrzała na niego. Pokazał na drzwi restauracji. Zrozumiała, że chce, aby z nim wyszła. Kiwnęła głową i wstała. Chłopak zrobił to samo.
- Gdzie idziecie? - zapytała nieufnie pani Jessy.
- Wyjdziemy na chwilę przed restaurację - odrzekła.
Matka rzuciła Niall'owi mordercze spojrzenie, ale powstrzymała się od komentarza. Patricia chwyciła blondyna za nadgarstek i pociągnęła w kierunku wyjścia. Kiedy byli już na zewnątrz, zapytała:
- O co chodzi?
***
Niall był bardzo zdenerwowany.
- Muszę powiedzieć ci coś ważnego - zaczął niepewnie. Jeszcze nic, co miał powiedzieć dziewczynie, nie było aż tak ważne.
- Tak? - oczy blondynki utkwione były w nim. Te piękne, zielone oczy...
- Po prostu... Kiedy cię zobaczyłem, od razu wiedziałem, że jesteś tą właściwą. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nie mogłem przestać o tobie myśleć. Każda chwila spędzona z tobą była dla mnie wyjątkowa - wypalił, a z każdym jego słowem, Patricia uśmiechała się coraz szerzej.
Nagle przytuliła się do niego mocno i wyszeptała:
- Kocham cię, Niall.
Ale zanim on zdążył coś odpowiedzieć, już go całowała. Przepełniło go szczęście. Nie liczyło się nic i nikt. Tylko on i Pati. Kiedy w końcu się od siebie oderwali, uśmiechnął się szeroko, chwycił ją za rękę i wrócili do stolika. Rodzice nastolatki patrzyli na nich zdziwieni.
- Mamo, tato - rzekła Patricia. - Oto mój chłopak.
Wino chyba nie podziałało dobrze na pana Jamesa, ponieważ wykrzyknął " Synu! " i porwał blondyna w objęcia. Pani Jessy starała się uśmiechnąć, lecz wyszedł z tego tylko grymas. Niall jednak nie przejmował się tym. Ważne, że był z Pati. Nie obchodziło go to, co pomyślą o tym inni. Chociaż, gdyby się głębiej zastanowić, podobała mu się reakcja pana Walkera na tą wiadomość.
***
Blondynka usiadła przy stole i patrzyła na tatę i chłopaka uśmiechając się szeroko. Kiedy jednak jej wzrok padł na matkę, spochmurniała.
- Mogłabyś się łaskawie uśmiechnąć - powiedziała.
Kobieta wykonała "prośbę".
- Zadowolona? - zapytała chłodno.
- Jeśli chodzi o ciebie, to raczej nie-wyglądasz okropnie z tym sztucznym uśmiechem. Już wolę, żebyś siedziała wkurzona.
- To może wrócę do samochodu i tam na was poczekam?
- Jeśli chcesz - odpowiedziała Patricia niedbałym tonem.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić?
- Czy ja zrobiłam coś złego? Sama to zaproponowałaś...
- Coś się stało? - pan James przerwał sprzeczkę.
- Nie, nic - odrzekła nastolatka, chociaż wyraźnie było widać, że znowu pokłóciła się z matką.
Mężczyzna wzruszył ramionami i usiadł. Niall zrobił to samo. Kiedy małżonkowie pogrążyli się w rozmowie, zapytał szeptem:
- O co tym razem poszło?
- Powiem ci później - odszepnęła Patricia.
Chłopak przytaknął. Chwilę później kelnerka przyniosła ich dania. Zjedli je w milczeniu. Po zapłacie wszyscy wstali i skierowali się do samochodu. Tym razem pani Jessy siadła za kierownicą. Nie zadawała pytań w stylu "Pati, może chcesz gdzieś jeszcze pojechać? Przecież są twoje urodziny". Zamiat tego od razu pojechała do hotelu. Tam, jak zwykle zresztą, rozeszli się na dwie grupki. Pati i Niall poszli do pokoju nr 13, a państwo Walkerowie wybrali się spacer.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 7


***
Następne dni minęły bez rewelacji. Niall codziennie zachodził po Patricię i szli razem na śniadanie, nie czekając na jej rodziców. Potem matka upierała się żeby pojechać na jakąś wycieczkę, więc, chcąc nie chcąc, dziewczyna musiała zostawiać blondyna na cały dzień samego. Wracała dopiero jakieś 30 minut przed kolacją. Wtedy szła do chłopaka i rozmawiali ze sobą. Czasami dzwonili też do chłopaków z zespołu. Dziewczyna zdążyła się z nimi zaprzyjaźnić.  Następnie szli na kolację i każdy wracał do swojego pokoju. Niall chwalił się postępami chłopakom, natomiast Patricia Jessice.
Dopiero piątek, urodziny nastolatki, był takim dniem, że naprawdę warto go opisać.
Niall obudził się bardzo wcześnie. Ten dzień nie tylko dla Patricii miał być ważny. Właśnie dzisiaj postanowił powiedzieć jej, co czuje. Miał nadzieję, że nawet jeśli go nie kocha, zostaną przyjaciółmi. Przewrócił się na drugi bok i spróbował zasnąć, jednak nie udało mu się. Postanowił wstać i przygotować się. Chciał wyglądać lepiej niż zwykle. Poszedł do łazienki i umył się. Założył na siebie granatowe rurki z niskim krokiem i piaskowy sweter. Chwilę potem jednak zmienił zdanie. Przebrał się w niebieskie polo i piaskowe rurki z niskim krokiem. Co chwilę znowu zmieniał zdanie i znowu się przebierał. Po mniej więcej dwudziestu minutach uznał, że drugi zestaw jest lepszy i w nim właśnie pójdzie z Pati i jej rodzicami na obiad. Jeszcze tylko buty... Trafiło na czerwone nike. Ładnie kontrastowały z bluzką. Miał nadzieję, że dziewczyna pomyśli to samo. Kiedy już się wybrał, wziął książkę i zaczął czytać. Pomyślał, że to nie ma sensu. Nie mógł się skupić. Starał się skierować swoje myśli na X Factor. Jakoś mu się to udało. Do rozpoczęcia prób mają jeszcze 12 dni. I nawet nie wie, kiedy wyjeżdża Patricia. Chciał być z nią jak najdłużej, nawet jeśli nie odwzajemniałaby jego uczuć.
***
Patricia obudziła się trochę wcześniej niż zazwyczaj. Postanowiła nie stroić się zbytnio w swoje urodziny. Założyła zielone krótkie spodenki i bluzkę z Monroe. Włosy uczesała w wysoki kucyk. Nałożyła lekki makijaż i była gotowa. Kiedy spojrzała na komórkę, zobaczyła, że dostała smsa od Jessici. " Wszystkiego naj, kochanie i żeby układało ci się z Niall'em jak najlepiej <3 ". " Dzięki, kocham cię " odpisała i usiadła szczęśliwa na łóżku. Ma już 16 lat. To znaczy, że powoli wkracza w dorosłość. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła do nich i je otworzyła. Stał za nimi Niall. Podobało jej się to, jak dobrał bluzkę i buty, jednak nie powiedziała mu o tym. Zamiat tego uśmiechnęła się do niego.
- Cześć - powiedziała.
- Hej - odrzekł. - Wszystkiego najlepszego. Mam tu coś dla ciebie.
Dał jej małą paczuszkę. W środku była srebrna bransoletka z koniczynką.
- Dziękuję. Jest śliczna - podziękowała dziewczyna i cmoknęła go w policzek.
- Ładnie wyglądzasz - skomplementował ją blondyn.
- Dziękuję bardzo - dygnęła lekko i zaśmiała się słodko. Chłopak jej zawtórował.
Patricia założyła białe, wysokie conversy i poszła razem z Niall'em na śniadanie. Następnie udała się z powrotem do swojego pokoju.
***
Niall siedział szczęśliwy w swoim pokoju. Jak na razie wszystko szło świetnie. Cieszył się, bo Pati cieszyła się szczerze z prezentu, cieszył się, bo nie ubrudził się na śniadaniu, cieszył się z ładnej pogody... Cieszyło go praktycznie wszystko. Nic nie mogło popsuć jego dobrego humoru. No właśnie... Nic, ale nie NIKT. A mówiąc to chodzi o matkę blondynki. Ona przecież nienawidziła go z całego serca. Kiedy tylko mogła, krytykowała jego wygląd lub zachowanie. Widział, jak Patricia mówi jej, że jest bardzo miłym chłopakiem i że watro byłoby z nim porozmawiać. Jednak tamta denerwowała się jeszcze bardziej i potem nastolatka lądowała w swoim pokoju z płaczem. Niall starał się ją jakoś pocieszać i zazwyczaj mu to wychodziło. Czasami dzwonił do Lou. On zawsze potrafił ją rozśmieszyć.
***
Dziewczyna leżała na łóżku w swoim pokoju. Była bardzo szczęśliwa. Jak narazie wszystko szło dobrze. Miała nadzieję, że zostanie tak do końca dnia. Jednak wiedziała, do czego jej matka jest zdolna i, w głębi duszy, bała się, że dzisiaj też wszystko zepsuje. Popatrzyła na prezent od Niall'a. " Jest naprawdę śliczna " pomyślała i nałożyła ją. Nagle do pokoju wparował pan James krzycząc "Wszystkiego najlepszego!!!". Za nim stała pani Jessy. Nie była jakoś szczególnie zadowolona. Ojciec wręczył dziewczynie prezent. Była to para kolczyków i bluzka z flagą amerykańską. Nastolatka pocałowała tatę w policzek. Chwilę zawahała się przed mamą lecz zaraz ją przytuliła.
- Mam nadzieję, że nie będzie dzisiaj żadnych numerów - powiedziała, jakby to ona była matką.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 6


***
Gdy dziewczyna zajmowała się sobą, Niall leżał na łóżku i myślał o sytuacji, która wydarzyła się kilka minut wcześniej. Zdenerwowało go zachowanie pani Walker. On tak samo jak nastolatka uważał, że zepsuła torebkę specjalnie. Chociaż... Może i lepiej? Chciał przecież pocałować Patricię, a nie wiedział, czy ona czuje do niego to samo. Postanowił zapytać Louisa o radę. Jednak mógł zrobić to dopiero wieczorem. A co jeśli na kolacji zrobi coś głupiego? No trudno, jakoś będzie musiał to przeżyć.
Jednak na kolacji nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego. Patricia się do niego dosiadła, nie zwracając uwagi na to, że matka jej nie pozwoliła. Rozmawiali cały czas, potem odprowadził ją pod drzwi. Powiedzieli sobie "Dobranoc", ona cmoknęła go w policzek i weszła do pokoju. On stał tam przez chwilę uśmiechając się głupio. Zaraz jednak otrząsnął się i wrócił do siebie. Wziął do ręki komputer. Otworzył Skype'a i zadzwonił do Lou.
- Cześć - powiedział, kiedy zobaczył jego twarz. - Chciałbym cię prosić o radę.
- Cóż za zaszczyt. Służę pomocą.
Blondyn opowiedział mu całą sytuację.
- Myślisz, że ona też coś do mnie czuje? - zapytał kiedy już skończył.
- Zależy. Jeśli patrzyła na ciebie tak jak ja teraz-najwyżej przyjaźń. Jeśli trochę rozmarzonym wzrokiem - zrobił minę trochę bardziej zamulonej osoby - czuje miętę. Jeśli natomiast trzepotała rzęsami jak oszalała - zaczął bardzo szybko mrugać - chce zrobić coś więcej.
Niall już otworzył usta, kiedy Lou powiedział nagle:
- Jest jeszcze jedna opcja. Mogła patrzeć na ciebie normalnie, jednak uśmiechać się i słuchać z ochotą. To znaczy, że bardzo jej się podobasz, ale jest trochę nieśmiała. Jeśli zarumieniła się, kiedy wykonałeś jakiś ruch-położyłeś swoją dłoń na jej np.- to możesz być prawie pewny, że się w tobie zabujała. Wiesz dlaczego tak rozwinąłem tę opcję? - zapytał uśmiechając się.
- Nie mam pojęcia - odrzekł blondyn chociaż domyślał się odpowiedzi.
- Ponieważ taka właśnie jest Patricia. Widziałem jak na ciebie patrzy kiedy dzisiaj z nami rozmawiałeś, a z twojej opowieści wynika, że lubi spędzać z tobą czas i rozmawiać nawet na najbezsensowniejsze tematy. Myślę, że coś się święci. Narazie się nie rozwijaj, wystarczy to, co robiłeś dotychczas.
- W piątek ma urodziny. Myślisz, że będę mógł powiedzieć jej co czuję?
- Jeśli wszystko będzie, tak jak dotychczas, to myślę, że sprawisz jej świetny prezent na urodziny - uśmiechnął się Louis.
- Kocham cię, Lou. Naprawdę dzięki. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
- Na pewno spieprzyłbyś wszystko na całej linii.
- Widzę, że we mnie wierzysz - rzekł blondyn, ale uśmiechnął się szeroko. - Oh... Byłbym zapomniał. Patricia dzisiaj wymyśliła jak można nazywać nasze fanki. Directionerki.
- Świetne... Powiem chłopakom. Myślę, że im też się to spodoba.
***
W tym samym czasie Patricia rozmawiała ze swoją przyjaciółką o Niallu.
- Mówię ci... On jest taki słodki - powiedziała z rozmarzonym wzrokiem.
- Cieszę się z twojego szczęścia, kochanie, ale mówiłaś to już jakieś 14 razy.
- No wiem... Po prostu nie mogę przestać o nim myśleć. Jak myślisz? Może czuć do mnie to samo?
- Zależy. Jeśli zarumienił się, kiedy cmoknęłaś go dzisiaj w policzek i słuchał cię z uwagą, chociaż gadałaś o czymś nudnym-bardzo możliwe.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Sorki, muszę kończyć.
- OK. Zadzwoń jutro. Opowiesz mi co tym razem zdarzyło się pomiędzy tobą a Niall'em.
- OK. Pozdrów wszystkich, pa - powiedziała dziewczyna i rozłączyła się w tym samym momencie, w którym do jej pokoju wkroczyła matka.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytała podejrzliwie.
- Z Jessicą.
Pani Jessy odetchnęła z ulgą.
- Dobrze, że nie z tym Niall'em.
- Mamo... Jakbym chciała z nim pogadać, poszłabym do niego. I naprawdę nie wiem, dlaczego go tak nie lubisz. Przecież on jest taki miły.
- Według mnie jest jeszcze dzieckiem. Powinien dorosnąć.
- A co w nim jest niby dziecinnego?
- Ogólnie jest dziecinny - dziewczynie zachciało się śmiać. Cóż za kreatywna odpowiedź. Aż szkoda jej było swojej matki.
- Przydałoby się chyba iść spać, nie? Jest już jedenasta.
- Tak... Masz rację. Dobranoc - odrzekła pani Walker i opuściła pokój nastolatki.
***
Kiedy Jessy wróciła do pokoju, James zapytał:
- I jak tam przesłuchanie?
- Nie było żadnego przesłuchania. Kiedy weszłam, rozmawiała z kimś, ale to naszczęście nie był ten małolat.
- Chciałbym ci przypomnieć, że ma tyle samo lat co nasza Patricia.
- Uważam, że zasługuje na kogoś lepszego.
- Lepszego? Przecież on jest bardzo sympatyczny i ładny. Widać, jak patrzą na siebie. Po prostu się w sobie zakochali.
- Będę musiała wybić jej go z głowy - oznajmiła Jessy.
- Jessy, jeśli to zrobisz, możesz być pewna, że ona ci długo tego nie wybaczy. Nie pamiętasz, że z nami było tak samo? Twoja matka zakazała ci się ze mną spotykać. Oczywiście jej nie posłuchałaś i do dzisiaj jesteście ze sobą pokłócone.
- Ale to było co innego...
- Jedyne, co było w tym innego to to, że było to 30 lat temu, kochanie.
- Oh... - kobieta dała za wygraną - Idę się umyć.
Kiedy zamykała drzwi od łazienki, widziała, że jej mąż uśmiecha się tryumfalnie.

Proszę o komentarze i szczere opinie :)

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział 5

Dzisiaj wyjątek, bo dodaję dwa rozdziały :) Miłego czytania ;)


***
Podczas gdy Niall rozmawiał z chłopakami z zespołu, Patricia siedziała w samochodzie z rodzicami i jechała do centrum Budapesztu. Jej matka jednak się rozmyśliła i także pojechała, więc narazie blondynka nie miała sposobności, aby porozmawiać z ojcem. Jak zwykle rozmawiał z panią Jessy o pracy. Dziewczyna, natomiat, myślała o Niall'u. Czy przypadkiem nie posunęła się za daleko, całując go w policzek przy chłopakach? Może powiedzą mu, że to wszystko jest bez sensu, skoro rozwija się tak szybko? " To o czym przed chwilą pomyślałaś było bez sensu " odezwał się cichy głosik w jej głowie. " Przecież widziałaś jak się zarumienił ". " Tak to prawda " nastolatka przyznała mu rację jednak za chwilę pomyślała " Mam nadzieję, że to prawda ".
- Kochanie, gdzie chcesz dzisiaj pójść? - z rozmyślań wyrwał ją głos pana Jamesa.
- Obojętnie mi - odrzekła blondynka. - Byleby był czas wolny na zakupy.
- No dobrze... A można wiedzieć, co będziesz chciała sobie kupić?
- Dokładnie nie wiem, ale myślałam o nowych krótkich spodenkach i o bluzce z dużym nadrukiem.
Ojciec westchnął, ale kiwnął głową. Najpierw pojechali na Cytadellę. Nastolatka nie była zachwycona, bo widziała to już 12 razy. Dopiero godzinę później doczekała się upragnionych zakupów. W Centrum Handlowym spędziła 2,5 godziny. Tak jak zamierzała kupiła sobie zielone spodenki za £10 i bluzkę ze zdjęciem Monroe za £7. Wróciła do hotelu dosyć szczęśliwa. Jedyną rzeczą, która jej się nie podobała było to, że jej matka cały czas trzymała się blisko swojego męża i Patricia nie mogła z nim porozmawiać.
***
Niall skończył rozmawiać z chłopakami i zamknął komputer. Położył się na łóżku. Jego myśli cały czas krążyły wokół Patricii. Nagle przypomniało mu się, że zapomniał powiedzieć reszcie zespołu o Directionerkach. " Trudno, zrobię to następnym razem " obiecał sobie. Spojrzał na zegarek. Była 18 00. Za godzinę zaczynali serwować kolację. Postanowił zejść na dół i skorzystać z wi-fi.
***
Gdy nastolatka wkroczyła do holu, od razu zauważyła Nialla. Usiadła obok niego i przywitała się.
- Jak tam wycieczka? - zapytał chłopak z braku pomysłów.
- Dobrze - dziewczyna uśmiechnęła się. - Co prawda po raz dwunasty widziałam Cytadellę, ale...
- Dwunasty?! - przerwał jej blondyn - To ile razy ty tutaj byłaś?
- Dwanaście - odrzekła Patricia. - Jeździmy do Budapesztu co roku od kiedy skończyłam 4 lata.
Zazwyczaj zatrzymujemy się w jakiś dwugwiazdkowych hotelach. Teraz zrobiliśmy wyjątek, bo w piątek mam urodziny. I dobrze... Bo spotkałam ciebie.
Popatrzyli na siebie. Jego oczy były takie śliczne. "Pocałować go, czy nie? " kołatało się w głowie nastolatki. Jednak zanim zdążyła podjąć decyzję usłyszała:
- Pati! Chodź tu na chwilę, musisz mi pomóc - jej matce chyba zepsuła się torebka.
Dziewczyna westchnęła:
- Założę się, że zrobiła to specjalnie - powiedziała. - Jest niemożliwa. Przepraszam cię, Niall.
- Nic się nie stało. - odrzekł blondyn i położył swoją dłoń na jej. Ona zarumieniła się i wstała.
- Spotkamy się na kolacji? - zapytała, a on kiwnął głową.
Dziewczyna uśmiechnęła się, jeszcze raz westchnęła i poszła, aby pomóc pani Jessy.
- Zrobiłaś to specjalnie? - zapytała siłując się z zamkiem.
- Specjalnie zepsuć taką drogą torebkę? - w głosie pani Walker słychać było oburzenie. - Zastanów się dziewczyno. Wiesz ile ona kosztowała?
- Nie i ta informacja nie jest mi potrzebna do życia. A nie mogłaś poprosić o pomoc taty? - wskazała podbródkiem pana Jamesa studiującego akurat mapę Budapesztu.
- Ty masz drobniejsze palce.
- Drobniejsze palce właśnie naprawiły ci torebkę - rzekła nieco zdenerwowana Patricia. Rozległ się ledwo dosłyszalny trzask i nastolatka dodała - I jeden z nich został kaleką.
Pokazała mamie złamany paznokieć. Nie chodziło jej o to, aby ją rozśmieszyć, jednak pani Jessy wybuchnęła śmiechem. Patricia przewróciła oczami i poszła do swojego pokoju. Przynajmniej miała już plany na następne półgodziny. Musiała zmyć lakier, wyrównać paznokcie i pomalować je jeszcze raz. Tym razem zdecydowała się na kolor zielony.

Rozdział 4


***
Wyszli z 19 i poszli do 13. Pokój blondyna wyglądał tak samo jak jej. Był w nim tylko trochę większy bałagan. Na podłodze stało chyba 10 par butów. Czerwone, zielone, niebieskie, czarne i granatowe wysokie nike; białe, czerwone i granatowe wysokie conversy i takie same niskie. Na łóżku leżały różnokolorowe polo i kilka par rurek z niskim krokiem.
- Sorki za ten syf - powiedział Niall, po czym zdjął wszystkie rzeczy z łóżka i włożył do torby.
- Masz śliczne buty - oznajmiła dziewczyna.
- Dziękuję. Widzę, że lubimy te same marki - wskazał jej buty.
- Tak, chyba tak.
- No dobra - blondyn zatarł ręce i wziął do ręki komputer. - Trzeba pogadać z Zaynem.
Dziewczyna usiadła obok niego i patrzyła co robi. W końcu, na ekranie pojawiła się głowa czarnowłosego chłopaka. Nie miał koszulki i wyraźnie widać było jego tatuaże. Patricii nie spodobało się to i miała nadzieję, że Niall takich nie ma. Zamiast przywitać się, Zayn powiedział:
- Ooo... Przyprowadziłeś koleżankę. Jak miło. Jestem Malik... Zayn Malik.
- Walker... Patricia Walker - odpowiedziała blondynka.
- A ja jestem Bond... James Bond - dało się słyszeć i za chwilę na ekranie pojawiła się głowa Louisa. Po obu stronach rozległy się śmiechy. Po chwili pojawili się jeszcze Harry i Liam. Pomachali do dziewczyny przyjaźnie i wtedy zadzwoniła komórka nastolatki.
***
Jej matka nie mogła wybrać lepszego momentu. Patricia przeprosiła na chwilę chłopaków i wyszła na korytarz.
- Halo? - odezwała się.
- Patricio Walker... - usłyszała głos pani Jessy - Rozkazuję ci natychmiast zejść do samochodu!
- Czy wy na mnie czekaliście? - zapytała z niedowierzaniem - Cały ten czas?
- Tak. I jeśli za chwilę nie przyjdziesz to naprawdę nie będzie miło.
- Nie zachęcasz mnie. Przyjdę, jeśli pozwolisz mi porozmawiać z tatą na osobności.
- Czy to aby nie szantaż?
- Nawet jeśli to co? - odpowiedziała chłodno Patricia.
- Dobrze. Rozmawiaj sobie z ojcem ile chcesz. W ogóle jedźcie sobie sami na tą wycieczkę. Ja wracam do hotelu!
Dziewczyna usłyszała tylko trzaśnięcie drzwiami. Potem jej mama się rozłączyła. Wzruszyła ramionami i wróciła do pokoju Nialla.
- Muszę iść. Mama znowu ma jakiś problem - przewróciła oczami. Cmoknęła chłopaka w policzek na pożegnanie i pomachała do jego przyjaciół.
***
Kiedy Patricia wyszła Lou wykrzyknął:
- Hahaha...! Niall znalazł dziewczynę! Ale z ciebie burak - teraz zwrócił się bezpośrednio do blondyna - jesteś cały czerwony.
- Bardzo śmieszne. Naprawdę. - odrzekł Niall, ale dotknął twarzy. Rzeczywiście... Była gorąca. Poczuł się, jakby miał gorączkę.
- Kurczę. Jest bardzo ładna. Masz dobry gust - pochwalił go Hazza. Reszta pokiwała głowami.
- Ona... jest... niesamowita! - wykrzyknął chłopak - Nie mogę przestać o niej myśleć.
- A ile się znacie? - zapytał Zayn.
- Jakieś półtorej godziny.
- I już cmoknęła cię w policzek? No, stary, to dobrze świadczy.
Niall'owi serce zabiło szybciej. Miał nadzieję, że to co powiedział Zayn, jest prawdą. Niestety, umówił się z nim, aby porozmawiać o czym innym. Chcąc nie chcąc, musiał zmienić temat.
- To kiedy w końcu zaczynają się odcinki live? - zapytał bez entuzjazmu.
- 5 września. A próby zaczynamy 25 sierpnia.
- Ok... Chyba pozwolicie mi tu zostać do wyjazdu Patricii?
- Nie - odrzekł Lou. - Nigdy w życiu. Będziesz się tutaj z nami kisił w Londynie. Masz przyjechać natychmiast, Niall'u Horan!
- Oh... - blondyn spuścił głowę udając zasmuconego - No dobra.
Po chwili wszyscy się roześmiali i rozmowa znowu wróciła do Patricii. Niall po prostu musiał się komuś wygadać, porozmawiać o wymarzonej dziewczynie. Jak się ślicznie ubiera, jakie ma ładne włosy itd.

Mam do was prośbę... Zagłosujcie na "One thing" na tej stronie -------> http://popcrush.com/popcrush-end-of-summer-survey/ ;)

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 3



***
Niall siedział na fotelu przy recepcji i myślał o X Factor, kiedy zobaczył Patricię. Szła bardzo szybko, jednak łatwo było zauważyć, że płacze. Podjął decyzję niemalże natychmiast. Pójdzie za nią. Nigdy nie był taki śmiały. Przy dziewczynie zawsze wychodził na nieśmiałego chłopaka z krzywymi zębami. No właśnie... Krzywe zęby. Tego nienawidził w swoim wyglądzie najbardziej. Matka zawsze mu powtarzała, że to nic, że jeśli spotka właściwą dziewczynę, to nie będzie jej to przeszkadzać. Jednak do teraz jeszcze nigdy takiej nie poznał. Patricia była bardzo ładna i sądząc po tym, jak na niego patrzyła i jak z nim rozmawiała, zdawała się nie zauważać jego zębów. Już dużo ludzi zrobiło mu przykrość, wyrażając o nich opinię. Miał nadzieję, że ta blondynka jest tą właściwą...
Poszedł schodami, a ona pojechała windą. Kiedy wyszła, podążył za nią. Weszła do pokoju numer 19. On stał chwilę przed drzwiami zastanawiając się czy zapukać. W końcu jego knykcie uderzyły lekko w drzwi. Rozległo się ciche "proszę". Nacisnął na klamkę i wszedł do pokoju. Dziewczyna siedziała na łóżku i zasłaniała twarz rękami.
- Coś się stało? - zapytał, ale za chwilę tego pożałował. Przecież to pytanie było bez sensu. Ale najwidoczniej blondynka tak nie uważała, ponieważ odpowiedziała:
- Pokłóciłam się z mamą - odrzekła. - O ciebie - dodała patrząc na niego. Chłopakowi szczęka opadła, a ona ciągnęła dalej:
- Nie pasowało jej to, że dałeś mi tą karteczkę. Ale ja jej powiedziałam, że powinna najpierw z tobą porozmawiać, bo jesteś bardzo miły - tutaj zarumieniła się lekko. - Potem nakrzyczałam na nią, wyszłam z auta i przyszłam tutaj.
Niall'owi z trudem udało się opanować emocje. Na zewnątrz nadal był poważny, jednak w środku skakał z radości. Po raz pierwszy jakaś dziewczyna stanęła w jego obronie. Coraz bardziej był przekonany, że Patricia naprawdę jest tą właściwą. Pozwolił sobie usiąść obok niej i objąć ramieniem. Nie protestowała. Chłopak uśmiechnął się w duchu i wyszeptał jej do ucha:
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy - odrzekła i uśmiechnęła się przez łzy. - A tak w ogóle, to co jest na tej karteczce? - zapytała i rozwinęła ją. Był na niej jej rysunek. Uśmiech rozkwitł na jej twarzy.
- Oh... Jakie to śliczne. Dziękuję - powiedziała.
Chłopak pomyślał " Teraz albo nigdy ". " Nie, to nie jest dobry moment, nie znacie się wystarczająco długo. Przecież dopiero godzinę, a nawet nie wiadomo czy czuje do ciebie to samo " powiedział mu głosik w głowie. Przyznał mu rację.
- Właśnie takiej osoby w tej chwili potrzebowałam - odezwała się Patricia i pocałowała go w policzek. On zarumienił się i uśmiechnął zarazem. Może jednak coś do niego czuje?
Siedzieli kilka minut nie odzywając się do siebie. Dziewczyna przerwała ciszę pytaniem:
- A kiedy zaczynają się występy na żywo?
- Nie jestem dokładnie pewny, ale chyba 5 września. Czemu pytasz?
- Jestem po prostu ciekawa jak wypadniesz na żywo.
- Ale przecież nawet nie wiesz, czy się dostałem.
- Nie wiem, to prawda. Ale założę się, że tak. Nie mogli cię nie przepuścić. Jesteś za dobry.
- No dobra - uśmiechnął się - Dostałem się. Ale nie sam. Teraz jestem w zespole.
- Z kim? Oglądałam wszystkie castingi, więc będę wiedziała, jak mi powiesz po nazwisku.
- Harry Styles, Louis Tomlinson, Zayn Malik i Liam Payne.
- Wszystkich kojarzę. A jak się nazywacie?
- One Direction.
- Ładnie... Założę się, że wszystkie dziewczyny będą za wami szalały. Łącznie ze mną. Już teraz mogę powiedzeć, że jestem... Directionerką.
- Directionerką... - powtórzył za nią jak echo blondyn. - Podoba mi się to. Muszę powiedzieć chłopakom.
- Jak fajnie - uśmiechnęła się promiennie - Kiedy wyjeżdżasz? - zmieniła nagle temat.
- Za tydzień. A to znaczy, że będę na twojej 16.
- Z tobą na pewno będzie o wiele ciekawiej. Może uda mi się namówić rodziców, żebyś poszedł gdzieś z nami. Zgodziłbyś się?
- Ja tak, ale twoja mama...
- Jak nie będzie chciała, to zostanie w hotelu - przerwała mu dziewczyna.
- Wiesz... - zaczął nieśmiało - Nie chcę kłócić cię z twoją rodziną.
- Nie martw się. Często tak jest, a ją i tak bardziej ochodzi jej praca.
- No dobra - powiedział blondyn, a Patricia uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Przepraszam, ale muszę już iść, umówiłem się z Zaynem na Skypie.
- Spoko.
- Chyba że chcesz go poznać. Możesz pójść ze mną.
- Naprawdę? - zapytała dziewczyna, a on przytaknął - Strasznie ci dziękuję. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
" Uwierz, że wiem... " pomyślał chłopak i dotknął swojego policzka.

Bardzo zależy mi na komentarzach, więc, proszę, zostawcie jakiś po przeczytaniu :)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 2


- Cóż za optymizm - rozległ się głos za jej plecami. Odwróciła się szybko. Stał tam chłopak wyglądający na jej rówieśnika. Miał tlenione blond włosy i niebieskie oczy. Myślała, że to tylko wyobraźnia. Przecież to był jej ideał! Jej serce zabiło szybciej. Uśmiechnął się do niej promiennie, a ona zdobyła się tylko na nieśmiały uśmiech.
- Nazywam się Niall Horan, a ty? - zapytał.
- Niall Horan? Słyszałam już gdzieś to nazwisko. Czy ty przypadkiem nie byłeś w X Factor?
- Ooo... Jak fajnie, że mnie rozpoznałaś - znowu czarujący uśmiech. - Tak... To ja. To jak się w końcu nazywasz? - wydawał się bardzo zaciekawiony.
- Patricia Walker.
- Śliczne imię - nie trudno było zauważyć rumieńce na twarzy nastolatki - A skąd pochodzisz?
- Z Irlandii. Tak samo jak ty prawda?
Chłopak przytaknął. Nagle usłyszeli za sobą ciche chrząknięcie. Był to ojciec dziewczyny.
- Pora już iść - powiedział, patrząc na Nialla.
- Przepraszam - powiedziała Patricia i uśmiechnęła się przepraszająco do blondyna.
- Nic się nie stało. Do zobaczenia - powiedział, a kiedy zobaczył, że pan James odwrócił się i ruszył w stronę wind dodał: "Jakby coś, mój pokój to 13".
Patricia patrzyła na niego jak urzeczona kiedy odchodził. Tak ślicznie wyglądał w tym czerwonym polo i piaskowych spodniach. Buty też były dopasowane. Białe, wysokie nike. Otrząsnęła się i weszła do jednej z wind.
Okazało się, że jej pokój ma numer 19. Był więc blisko pokoju jej ideału. Położyła torbę na podłodze, a sama usiadła na łóżku. Było miękkie, takie jakie lubiła najbardziej. Zaczęła rozmyślać o tym, co powiedział jej Niall. " Jakby coś, mój pokój to 13. " Czy to miało być jakieś zaproszenie, albo coś w tym rodzaju? Z rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi.
- Kto tam? - zapytała odruchowo.
- To ja... Twoja matka - odrzekła pani Jessy. - Mogę wejść?
- Tak, proszę.
Jej mama wkroczyła do pokoju i rozejrzała się. Potem poszła do łazienki aby ją też obejrzeć.
- Widziałaś, jak tu ładnie? - zapytała uradowana.
- Mamo - Patricia pokręciła głową. - To przecież hotel pięciogwiazdkowy.
- No tak. Rzeczywiście - uśmiechnęła się lekko kobieta.
- Rozpakuj się. Za chwilę będziemy szli do miasta - dodała.
- Dobrze mamo... A długo nam to zajmie?
- Nie wiem ile dokładnie, ale ze trzy godziny na pewno zejdą.
- No dobrze - westchnęła cicho dziewczyna.
Kiedy jej matka wyszła, poszła się przebrać. Założyła białą bluzkę na szerokich ramiączkach, dzinsowe, przetarte spodenki i czerwone, wysokie nike. Włosy uczesała w kłosa na bok. Nałożyła trochę makijażu i już była gotowa do wyjścia. Postanowiła rozpakować się po powrocie, ponieważ nie chciała robić wszystkiego niedokładnie, a wiedziała, że jej rodzice już na nią czekają. Szybko chwyciła torbę z flagą brytyjską i wyszła z pokoju. Zamknęła drzwi i wrzuciła klucz do torebki.
- Nie wiem po co się przebierałaś... - zaczęła jej mama z kwaśną miną.
- Ponieważ rzeczy, w których siedziałam w samochodzie śmierdzą samochodem i było mi w nich niekomfortowo - przerwała jej wzburzona nastolatka.
- Dobrze... Ale nie bądź taka nerwowa - pouczyła ją czego tamta nienawidziła.
Zeszli na dół i wyszli z budynku. Zobaczyli Nialla, który zmierzał w ich stronę uśmiechając się. Dorośli przyspieszyli, natomiast Patricia stanęła i pomachała mu, także się uśmiechając.
***
James i Jessy wsiedli do samochodu i stamtąd obserwowali, co się dzieje. Chłopak powiedział coś do ich córki i dał jej jakiś papierek... A może to był wisiorek? W każdym bądź razie kobieta prychnęła pogardliwie.
- I on myśli, że poderwie naszą Patricię, pisząc jej numer telefonu na papierku? - zakpiła.
- Ja myślę, że jest bardzo miłym chłopcem - widać jej mąż poczuł nagle przypływ sympatii do Nialla.
- Dlaczego tak uważasz? - popatrzyła na niego podejrzliwie.
- No bo... - zaczął, jednak z opresji wybawiła gocórka, która wsiadła do samochodu z rumieńcami na twarzy. Uśmiechała się szeroko.
- Co on ci dał? - zapytała ją szorstko matka.
- A co cię to obchodzi? - odrzekła chłodno dziewczyna.
- A to, że jestem twoją matką i mam prawo troszczyć się o swoje dziecko. A ty, co o tym sądzisz, James? - zwróciła się do pana Walkera. Popatrzył na nią z lekkim przerażeniem, lecz odpowiedział szczerze:
- Skoro Patricia go lubi, a on lubi ją, to czemu nie mają się zaprzyjaźnić czy coś...
- I ty Brutusie, przeciwko mnie? - powiedziała kobieta.
- Mamo, proszę, zanim będziesz osądzać, spróbuj przekonać się do Nialla. To jest naprawdę miły chłopak, a ty nawet z nim nie rozmawiałaś - wtrąciła się Patricia.
- I nie zamierzam - odrzekła pogardliwie kobieta.
- Widzę, że ta wycieczka nie ma sensu! - wykrzyknęła dziewczyna.
- Żegnam czule - dodała, kiedy już wysiadła.
Trzasnęła drzwiami i szybkim krokiem skierowała się do swojego pokoju.

No i jest 2 rozdział. Piszcie w komentarzach, co o nim myślicie :)

środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 1


Patricia myślała, że chociaż tym razem rodzice jej ustąpią. Jednak myliła się. Znowu jechali do Budapesztu. Wprost nienawidziła tego miasta. Jeździli tam co roku od kiedy skończyła 4 lata. Teraz miała 15. Była średniego wzrostu blondynką. Miała duże, zielone oczy, mały nos i wydatne usta. Była szczupła i miała ładne nogi. Wszyscy w jej rodzinie wciąż powtarzali, że jej śliczną dziewczyną. Ale ona tak nie uważała. Przede wszystkim dlatego, że nadal nie miała chłopaka. Od 4 lat myślała o tym praktycznie codziennie. Co by było jakby miała chłopaka... Na pewno cały czas by ją przytulał, całował i szeptał czułe słówka do ucha. Taki był jej ideał. Jeśli chodzi o wygląd, to mógłby być blondynem... Niebieskookim blondynem. Tacy chłopcy podobali jej się najbardziej. I lubiła też, kiedy ubierali się modnie, a nie nosili jakieś- jak to ona nazywała -szmaty.
Więc, jak już wcześniej zostało powiedziane, jechała z rodzicami do Budapesztu. Od początku drogi minę miała naburmuszoną. Od razu nałożyła na uszy słuchawki i zatopiła się w muzyce. Niestety, właśnie teraz, jej mp4 musiała się rozładować. Westchnęła cicho i zdjęła słuchawki.
- Co się stało, kochanie? - zapytała matka, widząc jej zbolałą minę.
- Mp4 mi się rozładowała.
- O nie! - zakpiła pani Jessy - I co teraz?
Jej mąż zachichotał cicho, a nastolatka nachmurzyła się jeszcze bardziej.
- Daleko jeszcze? - zapytała nagle.
- Jakieś 2 godziny.
Dziewczynie ulżyło w duchu. Dwie godziny to jeszcze nie masakra. Mogło być gorzej. Znowu zaczęła myśleć o idealnym chłopaku. Co by w tej chwili zrobili. Pewnie spojrzałby na nią czule i pocałował. Uśmiechnęliby się do siebie, a ona położyła by mu głowę na kolanach. Pogłaskałby ją po włosach i powiedział coś śmiesznego. Ona by się zaśmiała i zaczęliby rozmawiać na różne tematy, co chwila śmiejąć się i całując. Tak... W takim towarzystwie na pewno by jej się nie nudziło i chętniej pojechałaby na wakacje. Nawet do Budapesztu.
Jednak tak nie było. Siedziała w samochodzie tylko ze swoimi nudnymi rodzicami, którzy cały czas rozprawiali o pracy. Nie mogliby sobie odpuścić? Przecież też mają urlop. Ale nie... Nawet jeśli oni mają urlop to myślami nadal są w pracy. Niestety - prawnicy tak mają. Co chwila dzwonią klienci i zawsze jest to samo:
- Jeśli nie jest to pilne to proszę zadzwonić za tydzień. Aktualnie jestem na urlopie.
To zaczęło robić się nudne jakieś 8 lat temu. Możliwe, że już wcześniej było, jednak Patricia tych czasów nie pamiętała. Najwyżej jakieś skrawki. Na przykład, kiedy, jak miała sześć lat, ojciec uderzył ją, bo uderzyła piłką w nowy telewizor.
Nie przypominała sobie, by miała jakieś szczególnie piękne dzieciństwo. Co prawda to prawda - rodzice na niej nie oszczędzali. Jednak więcej czasu spędzała ze swoją niańką. Z zamyślenia wyrwał ją głos matki:
- Pati, zatrzymamy się na stacji więc załóż swoje buty i przygotuj się.
- Dobrze, mamo - odrzekła i zaczęła zakładać swoje niebieskie, wysokie nike.
Pięć minut później, siedziała przy stoliku i zajadała się pizzą z ananasem i szynką. Stwierdziła, że musiała być okropnie głodna, ponieważ bardzo jej to smakowało. Jej rodzice, dla odmiany, zrzędzili.
- Wyjdźmy z tąd, bo za chwilę zwymiotuję - powiedział w końcu pan James. Wsiedli do samochodu i pojechali dalej.
Tak jak mówiła pani Jessy, dwie godziny później byli w stolicy Węgier. Patricia spodziewała się zaparkowania pod jakimś obskurnym, najwyżej dwugwiazdkowym hotelem. Bardzo się zdziwiła, kiedy zobaczyła, że zatrzymują się przy pięknym budynku z napisem " Grand Hotel ***** ".
- Po co się tu zatrzymujemy? - zapytała mamy.
- W piątek są twoje 16 urodziny. Chcieliśmy zrobić te wczasy trochę bardziej ekskluzywnymi.
Dziewczyna uniosła brwi ze zdziwienia, ale wysiadła, wzięła swoje torby i w milczeniu weszła za rodzicami do hotelu.
- No tak, zapomniałam... - wróciła do rozmowy - Ale to chyba piątek trzynastego, nie? Na pewno wszystko pójdzie świetnie - powiedziała z przekąsem.
- Cóż za optymizm - rozległ się głos za jej plecami...


No i jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodobał :) 

O mnie ;)

Hej. Jestem Ola i mam 13 lat. Moje przezwisko to Louis. Kocham śpiewać i słuchać muzyki. Jestem uzależniona od facebooka. Może dlatego, że mam tam stronę o 1D. Tutaj link -----> http://www.facebook.com/pages/Louis-Tomlinson/442663369083070.
To jest mój pierwszy blog. Piszcie w komentarzach, co myślicie. Bardzo zależy mi na komentach, bo wtedy przynajmniej wiem, że ktoś to czyta i mogę poprawić ewentualne błędy. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Życzę miłego czytania ;)