niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 6


***
Gdy dziewczyna zajmowała się sobą, Niall leżał na łóżku i myślał o sytuacji, która wydarzyła się kilka minut wcześniej. Zdenerwowało go zachowanie pani Walker. On tak samo jak nastolatka uważał, że zepsuła torebkę specjalnie. Chociaż... Może i lepiej? Chciał przecież pocałować Patricię, a nie wiedział, czy ona czuje do niego to samo. Postanowił zapytać Louisa o radę. Jednak mógł zrobić to dopiero wieczorem. A co jeśli na kolacji zrobi coś głupiego? No trudno, jakoś będzie musiał to przeżyć.
Jednak na kolacji nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego. Patricia się do niego dosiadła, nie zwracając uwagi na to, że matka jej nie pozwoliła. Rozmawiali cały czas, potem odprowadził ją pod drzwi. Powiedzieli sobie "Dobranoc", ona cmoknęła go w policzek i weszła do pokoju. On stał tam przez chwilę uśmiechając się głupio. Zaraz jednak otrząsnął się i wrócił do siebie. Wziął do ręki komputer. Otworzył Skype'a i zadzwonił do Lou.
- Cześć - powiedział, kiedy zobaczył jego twarz. - Chciałbym cię prosić o radę.
- Cóż za zaszczyt. Służę pomocą.
Blondyn opowiedział mu całą sytuację.
- Myślisz, że ona też coś do mnie czuje? - zapytał kiedy już skończył.
- Zależy. Jeśli patrzyła na ciebie tak jak ja teraz-najwyżej przyjaźń. Jeśli trochę rozmarzonym wzrokiem - zrobił minę trochę bardziej zamulonej osoby - czuje miętę. Jeśli natomiast trzepotała rzęsami jak oszalała - zaczął bardzo szybko mrugać - chce zrobić coś więcej.
Niall już otworzył usta, kiedy Lou powiedział nagle:
- Jest jeszcze jedna opcja. Mogła patrzeć na ciebie normalnie, jednak uśmiechać się i słuchać z ochotą. To znaczy, że bardzo jej się podobasz, ale jest trochę nieśmiała. Jeśli zarumieniła się, kiedy wykonałeś jakiś ruch-położyłeś swoją dłoń na jej np.- to możesz być prawie pewny, że się w tobie zabujała. Wiesz dlaczego tak rozwinąłem tę opcję? - zapytał uśmiechając się.
- Nie mam pojęcia - odrzekł blondyn chociaż domyślał się odpowiedzi.
- Ponieważ taka właśnie jest Patricia. Widziałem jak na ciebie patrzy kiedy dzisiaj z nami rozmawiałeś, a z twojej opowieści wynika, że lubi spędzać z tobą czas i rozmawiać nawet na najbezsensowniejsze tematy. Myślę, że coś się święci. Narazie się nie rozwijaj, wystarczy to, co robiłeś dotychczas.
- W piątek ma urodziny. Myślisz, że będę mógł powiedzieć jej co czuję?
- Jeśli wszystko będzie, tak jak dotychczas, to myślę, że sprawisz jej świetny prezent na urodziny - uśmiechnął się Louis.
- Kocham cię, Lou. Naprawdę dzięki. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
- Na pewno spieprzyłbyś wszystko na całej linii.
- Widzę, że we mnie wierzysz - rzekł blondyn, ale uśmiechnął się szeroko. - Oh... Byłbym zapomniał. Patricia dzisiaj wymyśliła jak można nazywać nasze fanki. Directionerki.
- Świetne... Powiem chłopakom. Myślę, że im też się to spodoba.
***
W tym samym czasie Patricia rozmawiała ze swoją przyjaciółką o Niallu.
- Mówię ci... On jest taki słodki - powiedziała z rozmarzonym wzrokiem.
- Cieszę się z twojego szczęścia, kochanie, ale mówiłaś to już jakieś 14 razy.
- No wiem... Po prostu nie mogę przestać o nim myśleć. Jak myślisz? Może czuć do mnie to samo?
- Zależy. Jeśli zarumienił się, kiedy cmoknęłaś go dzisiaj w policzek i słuchał cię z uwagą, chociaż gadałaś o czymś nudnym-bardzo możliwe.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Sorki, muszę kończyć.
- OK. Zadzwoń jutro. Opowiesz mi co tym razem zdarzyło się pomiędzy tobą a Niall'em.
- OK. Pozdrów wszystkich, pa - powiedziała dziewczyna i rozłączyła się w tym samym momencie, w którym do jej pokoju wkroczyła matka.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytała podejrzliwie.
- Z Jessicą.
Pani Jessy odetchnęła z ulgą.
- Dobrze, że nie z tym Niall'em.
- Mamo... Jakbym chciała z nim pogadać, poszłabym do niego. I naprawdę nie wiem, dlaczego go tak nie lubisz. Przecież on jest taki miły.
- Według mnie jest jeszcze dzieckiem. Powinien dorosnąć.
- A co w nim jest niby dziecinnego?
- Ogólnie jest dziecinny - dziewczynie zachciało się śmiać. Cóż za kreatywna odpowiedź. Aż szkoda jej było swojej matki.
- Przydałoby się chyba iść spać, nie? Jest już jedenasta.
- Tak... Masz rację. Dobranoc - odrzekła pani Walker i opuściła pokój nastolatki.
***
Kiedy Jessy wróciła do pokoju, James zapytał:
- I jak tam przesłuchanie?
- Nie było żadnego przesłuchania. Kiedy weszłam, rozmawiała z kimś, ale to naszczęście nie był ten małolat.
- Chciałbym ci przypomnieć, że ma tyle samo lat co nasza Patricia.
- Uważam, że zasługuje na kogoś lepszego.
- Lepszego? Przecież on jest bardzo sympatyczny i ładny. Widać, jak patrzą na siebie. Po prostu się w sobie zakochali.
- Będę musiała wybić jej go z głowy - oznajmiła Jessy.
- Jessy, jeśli to zrobisz, możesz być pewna, że ona ci długo tego nie wybaczy. Nie pamiętasz, że z nami było tak samo? Twoja matka zakazała ci się ze mną spotykać. Oczywiście jej nie posłuchałaś i do dzisiaj jesteście ze sobą pokłócone.
- Ale to było co innego...
- Jedyne, co było w tym innego to to, że było to 30 lat temu, kochanie.
- Oh... - kobieta dała za wygraną - Idę się umyć.
Kiedy zamykała drzwi od łazienki, widziała, że jej mąż uśmiecha się tryumfalnie.

Proszę o komentarze i szczere opinie :)

1 komentarz: