***
Gdy tylko nastolatka zamknęła drzwi, te główne się otworzyły i wkroczyła jej matka. Omiotła pokój takim spojrzeniem, jakby wszystko ją brzydziło i zapytała:
- Nie widziałeś może mojej córki?
- Nie, proszę pani - odpowiedział uprzejmie, mimo że w środku się w nim gotowało.
- Rozumiem. W takim razie nie będę ci przeszkadzać - powiedziała i opuściła pokój.
Kilka chwil potem, Patricia wyszła z szafy.
- Mało brakowało - rzekła i usiadła z powrotem na łóżku. - Na czym my to...? A, no tak - uśmiechnęła się i pocałowała blondyna.
Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. Stała w nich matka nastolatki. Widać było, że jest wściekła.
- Wiedziałam! - wykrzyknęła. - Patricio Walker, masz zakaz spotykania się z tym chłopakiem do końca naszego wyjazdu. A ty - podeszła do Niall'a tak blisko, że prawie stykali się nosami - jak śmiałeś mnie okłamać?!
Chłopak wpatrywał się w nią nienawistnym spojrzeniem, a Patricia wykrzyknęła:
- Mamo...! Nie możesz zakazać mi się z nim spotykać!
Nagle zalała się łzami. Jej matka momentalnie znalazła się przy niej, jednak ta ją odepchnęła. Podeszła do blondyna i przytuliła go mocno. Potem ujęła w dłonie jego twarz i pocałowała go czule. Pani Jessy musiała ją od niego odciągnąć. Dziewczyna zdołała jej się wyrwać, jednak nie wróciła już do swojego chłopaka. Popatrzyła tylko na niego smutno i wyszła za matką.
***
Kiedy opuściły pokój blondyna Patricia wycedziła przez zęby:
- Nienawidzę cię.
Jessy zatrzymała się zdziwiona, a ona pobiegła do pokoju i zamknęła się na klucz. Kobieta stała przez chwilę w bezruchu. Zaraz jednak opamiętała się i poszła do swojego pokoju. Chciała omówić to wszystko ze swoim mężem.
- Cześć... - powiedziała na wejściu.
- Cześć. Coś się stało?
- A coś taki podejrzliwy? - zapytała opryskliwie.
- Przepraszam, - odrzekł lekko urażony - ale słyszałem jakieś krzyki. Myślałem, że znowu pokłóciłaś się z Pati.
- No bo tak było.
- Co tym razem? - westchnął James.
- Co?! - wybuchła nagle Jessy. Na samo wspomnienie o tym, wściekała się. - A to, że ten dzieciak śmiał mnie okłamać!
- Pati czy Niall? - zapytał jej mąż, chociaż doskonale znał odpowiedź.
- Oczywiście, że ten tleniony blondasek...
- Posłuchaj mnie - przerwał jej. - Nie obrażaj go.
- A co?! Postanowiłeś trzymać jego stronę?! Nagle stał się ważniejszy ode mnie?!
- Nie, - bronił się James - ale to jest bardzo niegrzeczne. Wychodzisz na osobę niewychowaną.
- Po pierwsze: nie będziesz mi mówił czy jestem dobrze wychowana, czy nie; a po drugie: wolę być niewychowana niż widzieć go codziennie na oczy.
- Dobrze, zrozumiałem. Ale... Naprawdę lepiej by było gdybyś go jednak zaakceptowała. Wtedy nie kłóciłabyś się tak często ze mną i Patricią.
- Nie kłóciłabym się tak często z tobą, gdybyś nie trzymał jego strony...
- A czy to jakiś grzech, że go lubię?! - teraz zdenerwował się także James - Nie wiem... Może się jeszcze przez to rozwiedziemy?!
- To bardzo możliwe - rzekła kobieta, a jej mąż aż zaniemówił ze zdziwienia - Jeśli dalej będziemy się tak codziennie kłócić, to prędzej czy później, złożę pozew o rozwód.
- A pomyślałaś może o naszej córce? Co ona będzie wtedy czuła?
- Przecież ja chcę dla niej jak najlepiej. Jak narazie, załatwiłam jej zakaz spotykania się z tym chłopakiem. A jeśli my się rozwiedziemy, to znowu będzie tak jak dawniej.
- Mówisz tak, jakby to nie była moja córka. Przecież nie będzie tak jak dawniej. Mnie nie będzie.
- A no tak - teraz Jessy chciała już naprawdę dopiec mężowi. - Ale skoro ciebie nie będzie, to będzie nawet lepiej...
- W takim razie złożę pozew o rozwód tego samego dnia, którego wrócimy do Irlandii, ok?
- Świetnie - odwróciła się do niego plecami. - A teraz nie chcę cię tu widzieć.
- To wyjdź - rzekł James.
Jej serce zaczęło bić szybciej ze zdenerwowania. Miała ochotę uderzyć swojego męża, ale na szczęście zrezygnowała. Zamiast tego po prostu opuściła pokój.
świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuń