środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział 1


Patricia myślała, że chociaż tym razem rodzice jej ustąpią. Jednak myliła się. Znowu jechali do Budapesztu. Wprost nienawidziła tego miasta. Jeździli tam co roku od kiedy skończyła 4 lata. Teraz miała 15. Była średniego wzrostu blondynką. Miała duże, zielone oczy, mały nos i wydatne usta. Była szczupła i miała ładne nogi. Wszyscy w jej rodzinie wciąż powtarzali, że jej śliczną dziewczyną. Ale ona tak nie uważała. Przede wszystkim dlatego, że nadal nie miała chłopaka. Od 4 lat myślała o tym praktycznie codziennie. Co by było jakby miała chłopaka... Na pewno cały czas by ją przytulał, całował i szeptał czułe słówka do ucha. Taki był jej ideał. Jeśli chodzi o wygląd, to mógłby być blondynem... Niebieskookim blondynem. Tacy chłopcy podobali jej się najbardziej. I lubiła też, kiedy ubierali się modnie, a nie nosili jakieś- jak to ona nazywała -szmaty.
Więc, jak już wcześniej zostało powiedziane, jechała z rodzicami do Budapesztu. Od początku drogi minę miała naburmuszoną. Od razu nałożyła na uszy słuchawki i zatopiła się w muzyce. Niestety, właśnie teraz, jej mp4 musiała się rozładować. Westchnęła cicho i zdjęła słuchawki.
- Co się stało, kochanie? - zapytała matka, widząc jej zbolałą minę.
- Mp4 mi się rozładowała.
- O nie! - zakpiła pani Jessy - I co teraz?
Jej mąż zachichotał cicho, a nastolatka nachmurzyła się jeszcze bardziej.
- Daleko jeszcze? - zapytała nagle.
- Jakieś 2 godziny.
Dziewczynie ulżyło w duchu. Dwie godziny to jeszcze nie masakra. Mogło być gorzej. Znowu zaczęła myśleć o idealnym chłopaku. Co by w tej chwili zrobili. Pewnie spojrzałby na nią czule i pocałował. Uśmiechnęliby się do siebie, a ona położyła by mu głowę na kolanach. Pogłaskałby ją po włosach i powiedział coś śmiesznego. Ona by się zaśmiała i zaczęliby rozmawiać na różne tematy, co chwila śmiejąć się i całując. Tak... W takim towarzystwie na pewno by jej się nie nudziło i chętniej pojechałaby na wakacje. Nawet do Budapesztu.
Jednak tak nie było. Siedziała w samochodzie tylko ze swoimi nudnymi rodzicami, którzy cały czas rozprawiali o pracy. Nie mogliby sobie odpuścić? Przecież też mają urlop. Ale nie... Nawet jeśli oni mają urlop to myślami nadal są w pracy. Niestety - prawnicy tak mają. Co chwila dzwonią klienci i zawsze jest to samo:
- Jeśli nie jest to pilne to proszę zadzwonić za tydzień. Aktualnie jestem na urlopie.
To zaczęło robić się nudne jakieś 8 lat temu. Możliwe, że już wcześniej było, jednak Patricia tych czasów nie pamiętała. Najwyżej jakieś skrawki. Na przykład, kiedy, jak miała sześć lat, ojciec uderzył ją, bo uderzyła piłką w nowy telewizor.
Nie przypominała sobie, by miała jakieś szczególnie piękne dzieciństwo. Co prawda to prawda - rodzice na niej nie oszczędzali. Jednak więcej czasu spędzała ze swoją niańką. Z zamyślenia wyrwał ją głos matki:
- Pati, zatrzymamy się na stacji więc załóż swoje buty i przygotuj się.
- Dobrze, mamo - odrzekła i zaczęła zakładać swoje niebieskie, wysokie nike.
Pięć minut później, siedziała przy stoliku i zajadała się pizzą z ananasem i szynką. Stwierdziła, że musiała być okropnie głodna, ponieważ bardzo jej to smakowało. Jej rodzice, dla odmiany, zrzędzili.
- Wyjdźmy z tąd, bo za chwilę zwymiotuję - powiedział w końcu pan James. Wsiedli do samochodu i pojechali dalej.
Tak jak mówiła pani Jessy, dwie godziny później byli w stolicy Węgier. Patricia spodziewała się zaparkowania pod jakimś obskurnym, najwyżej dwugwiazdkowym hotelem. Bardzo się zdziwiła, kiedy zobaczyła, że zatrzymują się przy pięknym budynku z napisem " Grand Hotel ***** ".
- Po co się tu zatrzymujemy? - zapytała mamy.
- W piątek są twoje 16 urodziny. Chcieliśmy zrobić te wczasy trochę bardziej ekskluzywnymi.
Dziewczyna uniosła brwi ze zdziwienia, ale wysiadła, wzięła swoje torby i w milczeniu weszła za rodzicami do hotelu.
- No tak, zapomniałam... - wróciła do rozmowy - Ale to chyba piątek trzynastego, nie? Na pewno wszystko pójdzie świetnie - powiedziała z przekąsem.
- Cóż za optymizm - rozległ się głos za jej plecami...


No i jest pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodobał :) 

3 komentarze: