wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 8

Na początek chcę podziękować za to, że wczoraj było 85 wejść na mojego bloga <3


***
Kobieta spojrzała na nią zdziwiona. Chcąc nie chcąc, musiała przytaknąć. Przecież to były jej urodziny. Nie chciała ich zepsuć. Wiedziała, że dla Pati będzie to wspaniały dzień. Dla niej chyba wręcz odwrotnie. Nie lubiła Niall'a. Nie wiedziała dlaczego. Nie miała powodów. Jednak nic jej się w nim nie podobało.
- Chodźmy na śniadanie - powiedział jej mąż.
- My z Niall'em już jedliśmy - odrzekła Pati, a w Jessy się zagotowało.
- No dobrze córeczko. To może teraz się umówimy, o której pojedziemy na obiad?
- Myślę, że o 15 będzie dobrze.
- OK. O 15 będziemy na was czekać przed hotelem - spojrzał pytająco na swoją żonę, a ona przytaknęła.
- Dobrze. To do zobaczenia.
Wyszli z pokoju i poszli na śniadanie.
- Kochanie, Pati ma rację.
- Z czym?
- Nie zepsuj jej urodzin, szczególnie, że spędza je z ważną dla niej osobą.
- Dla mnie to jest... - zaczęła lecz James jej przerwał.
- Nie obchodzi mnie to, co o nim myślisz, chociaż i tak już dużo mi tego naopowiadałaś. Dla naszej córki jest on kimś wyjątkowym. Ona go przecież kocha.
- Dobrze już, dobrze - kobieta znowu dała za wygraną. - Nie zrobię dzisiaj nic głupiego.
- Jeśli naprawdę tak będzie, to myślę, że Pati ci podziękuje.
***
Niall siedział w pokoju i myślał o tym, jak powiedzieć Patricii, co do niej czuje. Miał już kilka sposobów, lecz żaden nie był wystarczająco dobry. W końcu zdenerwował się i postanowił, że będzie improwizował.
***
Patricia leżała na łóżku i czytała książkę. Nagle zadzwoniła jej komórka. To była babcia. Dziewczyna lubiła z nią rozmawiać, więc odebrała:
- Halo? Cześć babciu.
- Dzień dobry, kochanie. Chciałam ci życzyć wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, złotko. Żebyś była zdrowa, żebyś dostawała dobre oceny w szkole i, chyba przede wszystkim, żebyś znalazła miłość.
- Dziękuję bardzo. I jeśli chodzi o miłość, to chyba znalazłam...
- Naprawdę? Chętnie wysłucham.
Dziewczyna opowiedziała babci o wszystkim, a na koniec dodała:
- Babciu... Myślisz, że on też może do mnie czuć to samo?
- Myślę, że tak. Ale z twojej opowieści wynika, że jest dość nieśmiały. Pewnie sam sobie się dziwił, kiedy do ciebie zagadał - nastolatka zaśmiała się. - No dobrze. Niestety, muszę już kończyć, bo za 20 minut rozpoczynam zabiegi.
- Dobrze, babciu. Trzymaj się. Pa.
- Pa, kochanie - powiedziała kobieta i rozłączyła się.
Dziewczyna schowała telefon do kieszeni i wróciła do lektury.Nie przeczytała jednak dużo, ponieważ rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyła je i zobaczyła Niall'a.
- Co powiesz na mały spacer po parku? - zaproponował uśmiechając się lekko.
- Powiem, że bardzo chętnie - odrzekła dziewczyna i wyszła z pokoju. Zamknęła drzwi na klucz, wzięła chłopaka pod ramię i wyszli z budynku. Poszli do parku. Tam usiedli na ławce i rozmawiali, rozmawiali, rozmawiali... Dziewczyna uznała, że to był najlepszy spacer w jej życiu. Może dlatego, że była na nim z osobą, którą kocha. Kiedy było wpółdo trzeciej, wstali i wrócili do hotelu. Usiedli na fotelach w holu i czekali na rodziców dziewczyny. W końcu się pojawili. Wszyscy razem wsiedli do samochodu. Patricia i Niall nie odzywali się do siebie całą drogę. Od czasu do czasu patrzyli tylko na siebie i uśmiechali się.
- Oto nasz przystanek - powiedział pan Walker i zaparkował pod ekskluzywną restauracją. Wysiadł z samochodu i otworzył swojej córce drzwi. Ona wysiadła i dygnęła lekko.
***
Niall wysiadł z auta i popatrzył na Patricię. Wyglądała tak ślicznie, kiedy się uśmiechała... Tego dnia już kilka razy się wahał. Teraz jednak był już pewny, że powie jej, co czuje. Nie mógł dłużej dusić tego w sobie.
- Niall, chodź! - usłyszał głos Pati.
Poszedł za nią i jej rodzicami. Usiedli przy stoliku w kącie. Podeszła kelnerka i rozdała menu. Każdy sobie coś zamówił.
***
Rodzice nastolatki znowu zaczęli rozmawiać o pracy. Nagle dziewczyna poczuła rękę Niall'a na swoim kolanie. Spojrzała na niego. Pokazał na drzwi restauracji. Zrozumiała, że chce, aby z nim wyszła. Kiwnęła głową i wstała. Chłopak zrobił to samo.
- Gdzie idziecie? - zapytała nieufnie pani Jessy.
- Wyjdziemy na chwilę przed restaurację - odrzekła.
Matka rzuciła Niall'owi mordercze spojrzenie, ale powstrzymała się od komentarza. Patricia chwyciła blondyna za nadgarstek i pociągnęła w kierunku wyjścia. Kiedy byli już na zewnątrz, zapytała:
- O co chodzi?
***
Niall był bardzo zdenerwowany.
- Muszę powiedzieć ci coś ważnego - zaczął niepewnie. Jeszcze nic, co miał powiedzieć dziewczynie, nie było aż tak ważne.
- Tak? - oczy blondynki utkwione były w nim. Te piękne, zielone oczy...
- Po prostu... Kiedy cię zobaczyłem, od razu wiedziałem, że jesteś tą właściwą. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nie mogłem przestać o tobie myśleć. Każda chwila spędzona z tobą była dla mnie wyjątkowa - wypalił, a z każdym jego słowem, Patricia uśmiechała się coraz szerzej.
Nagle przytuliła się do niego mocno i wyszeptała:
- Kocham cię, Niall.
Ale zanim on zdążył coś odpowiedzieć, już go całowała. Przepełniło go szczęście. Nie liczyło się nic i nikt. Tylko on i Pati. Kiedy w końcu się od siebie oderwali, uśmiechnął się szeroko, chwycił ją za rękę i wrócili do stolika. Rodzice nastolatki patrzyli na nich zdziwieni.
- Mamo, tato - rzekła Patricia. - Oto mój chłopak.
Wino chyba nie podziałało dobrze na pana Jamesa, ponieważ wykrzyknął " Synu! " i porwał blondyna w objęcia. Pani Jessy starała się uśmiechnąć, lecz wyszedł z tego tylko grymas. Niall jednak nie przejmował się tym. Ważne, że był z Pati. Nie obchodziło go to, co pomyślą o tym inni. Chociaż, gdyby się głębiej zastanowić, podobała mu się reakcja pana Walkera na tą wiadomość.
***
Blondynka usiadła przy stole i patrzyła na tatę i chłopaka uśmiechając się szeroko. Kiedy jednak jej wzrok padł na matkę, spochmurniała.
- Mogłabyś się łaskawie uśmiechnąć - powiedziała.
Kobieta wykonała "prośbę".
- Zadowolona? - zapytała chłodno.
- Jeśli chodzi o ciebie, to raczej nie-wyglądasz okropnie z tym sztucznym uśmiechem. Już wolę, żebyś siedziała wkurzona.
- To może wrócę do samochodu i tam na was poczekam?
- Jeśli chcesz - odpowiedziała Patricia niedbałym tonem.
- Jak śmiesz tak do mnie mówić?
- Czy ja zrobiłam coś złego? Sama to zaproponowałaś...
- Coś się stało? - pan James przerwał sprzeczkę.
- Nie, nic - odrzekła nastolatka, chociaż wyraźnie było widać, że znowu pokłóciła się z matką.
Mężczyzna wzruszył ramionami i usiadł. Niall zrobił to samo. Kiedy małżonkowie pogrążyli się w rozmowie, zapytał szeptem:
- O co tym razem poszło?
- Powiem ci później - odszepnęła Patricia.
Chłopak przytaknął. Chwilę później kelnerka przyniosła ich dania. Zjedli je w milczeniu. Po zapłacie wszyscy wstali i skierowali się do samochodu. Tym razem pani Jessy siadła za kierownicą. Nie zadawała pytań w stylu "Pati, może chcesz gdzieś jeszcze pojechać? Przecież są twoje urodziny". Zamiat tego od razu pojechała do hotelu. Tam, jak zwykle zresztą, rozeszli się na dwie grupki. Pati i Niall poszli do pokoju nr 13, a państwo Walkerowie wybrali się spacer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz