czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 10


***
Blondynka położyła się na łóżku. Jej nogi zwisały swobodnie. Zamknęła na chwilę oczy. Kiedy je otworzyła, zamiast sufitu, zobaczyła twarz Niall'a. Uśmiechnęli się do siebie. Pocałował ją czule i położył się obok. Odwrócił głowę tak, aby widzieć dziewczynę.
- To co będziemy teraz robić? - zapytał.
- No nie wiem - odrzekła także na niego spoglądając.
-Zawsze tak jest. Kiedy byliśmy przyjaciółmi zawsze było co robić - dodała.
- Nie smutaj - czarujący uśmiech - Znajdziemy coś do roboty. I nie bądź taką pesymistką - pouczył ją jednak dziewczyny to nie uraziło.
- Ok. Już przestaje - powiedziała i wstała z łóżka.
Chłopak zrobił to samo.
- Co powiesz na kino? - zapytał nagle.  Tak samo nagle jak ten pomysł wpadł do jego głowy - Ja stawiam. Przecież nie można kazać płacić takiej ładnej dziewczynie.
- Teraz już nie muszę się wahać. Mogę ci bez ogródek powiedzieć, że jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego w życiu poznałam - rzekła i pocałowała go w policzek. On zarumienił się lekko i odrzekł:
- A ja mogę ci powiedzieć, że nigdy nie widziałem śliczniejszej dziewczyny. Cały tydzień zastanawiałem się czy cię nie pocałować. Codziennie. To jak się uśmiechasz i jak się zachowujesz...
- Ja miałam i dentycznie - przerwała mu Pati. - Też cały czas o tym myślałam i kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam od razu wiedziałam, że sie zakochałam. Te twoje włosy - potargała je lekko uśmiechając się - i oczy...
- Naprawdę cię kocham - powiedział Niall.
- Ja ciebie też. Nawet nie wiesz jak bardzo - odrzekła blondynka i przytuliła się do chłopaka.
Stali tak przez chwilę. Nagle zadzwoniła komórka nastolatki. Popatrzyła na ekran i przewróciła oczami.
- To moja mama - powiedziała. - Lepszego momentu nie mogła wybrać. Przepraszam, ale muszę odebrać.
- Nie ma sprawy - odpowiedział Niall i uśmiechnął się słodko.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Kochanie - rozległ się głos. Brzmiał dość przymilnie jak na panią Jessy - Znalazłam tutaj dla ciebie śliczną sukienkę. Jakbyś przyszła to mogę ci ją kupić.
- No ok. Ale... Gdzie jesteście?
- Jak wyjdziesz z hotelu to skręć w prawo. Idź cały czas prosto. Znajdziesz nas.
- Ok - powtórzyła blondynka - A możesz mi powiedzieć jak nazywa się ten sklep?
- Cropp.
- Super. Niedługo przyjdę - powiedziała Pati - I będę z Niallem - dodała po chwili.
- Ale... - zaczęła kobieta.
- Przyjdę z Niallem i koniec. Nie obchodzi mnie co o tym pomyślisz.
- No dobrze. Jeśli musisz.
- Tak muszę. Mamo... Zaakceptuj go w końcu. Tak to będziemy się tylko kłócić.
- Niestety, ale nic na siłę - powiedziała pani Walker, a w nastolatce się zagotowało.
- Proszę. Nawet mnie nie denerwuj.
- Posłuchaj. To ja jestem matką. Nie masz prawa tak do mnie mówić.
- A czy ja powiedziałam coś złego? - obruszyła się nastolatka.
- Może według ciebie nie, ale mnie to uraziło.
- Dobrze - Patricia wzruszyła ramionami - Przepraszam.
- Dziękuję bardzo. Oczekuje cię... was za 15 minut.
- Dobrze. Przyjdziemy - dziewczyna rozłączyła się.
- O co chodzi? - zapytał chłopak.
- Mama chce mi kupić sukienkę. Powiedziałam jej, że będziemy... - tutaj zawahała się na chwilę. No tak. Przecież nawet nie zapytała swojego chłopaka o to, czy chce z nią iść...
- Tak - Niall zrozumiał o co jej chodziło. - Pójdę z tobą.
- Dobrze. Więc powiedziała mi, że oczekuje nas za 15 minut.
- Ok. To chyba musimy się już zbierać.
- Tak. Chyba tak.
- To chodźmy. Ale najpierw... - rzekła. Podeszła do blondyna i pocałowała go. Potem przygryzła lekko dolną wargę. On uśmiechnął się szeroko i wyciągnął do niej rękę. Złapała ją. Wyszli z pokoju, chłopak zamknął drzwi i wyszli z budynku. Tak jak mówiła pani Jessy, skręcili w prawo. Już po kilku minutach zobaczyli małżeństwo stojące pod sklepem. Podeszli do nich. Niall grzecznie się przywitał. Podał panu Jamesowi rękę uśmiechając się. Jednak kiedy odwrócił się, aby powiedzieć chociażby "Dzień dobry" matce swojej dziewczyny, ta odwróciła się i udawała, że czyta szyld po drugiej stronie ulicy. Chłopak nieznacznie wzruszył ramionami i popatrzył na Patricię. Ona tylko machnęła ręką i wskazała głową drzwi sklepu.
- Mamo - powiedziała. - Nie wiem jak ty, ale ja idę do sklepu.
Kobieta odwróciła się gwałtownie. Na jej twarzy malowało się udawane zdziwienie. Nie umknęło to uwadze nastolatki. Zdenerwowała się jednak wolała nic nie mówić. Weszła do Croppa, a Niall poszedł za nią.
- To ta sukienka? - zapytała dziewczyna ojca. Wskazywała na śliczną sukienkę. Top był w paski; dół był czarny, a pasek niebieski.
- Tak. Ładna prawda?
- Śliczna. Skoczę ją przymierzyć.
- Ok - odrzekli jednocześnie pan James i Niall. Popatrzyli na siebie i wymienili uśmiechy.
***
"Ważne, że chociaż pan James mnie lubi" pomyślał chłopak. Przez chwilę nikt się do siebie nie odzywał. Dopóki Pati nie wyszła z przymierzalni... Niall otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, a ojciec dziewczyny wykrzyknął:
- Wyglądasz przecudownie!
- Dziękuję - odrzekła blondynka.
- A ty co o tym myślisz Niall? - rozległ się głos za plecami blondyna. Matka nastolatki patrzyła na niego.
- Wyglądasz ślicznie - powiedział zwracając się do nastolatki. Starał się panować nad emocjami, ponieważ w środku się w nim zagotowało. Wiedział, że pani Jessy zrobiła to po to, aby potem go skrytykować. - Jak zwykle zresztą - dodał.
Patricia uśmiechęła się szeroko, podeszła do niego i cmoknęła go w policzek. Pani Walker wzniosła oczy ku niebu. Chłopak udawał, że tego nie zauważył. Kiedy dziewczyna weszła z powrotem do przymierzalni, kobieta powiedziała do niego:
- Jeśli mam cię zaakceptować, to musisz być miły dla mojej córki. Powinieneś prawić jej więcej komplementów.
- Przykro mi, ale będę robił to, co uważam za stosowne - odrzekł patrząc jej prosto w oczy. - I myślę, że to nam wyjdzie na dobre.
- Nie pozwalaj sobie.
- Jessy... - wtrącił się mąż kobiety. - Może pójdziemy do jakiejś kawiarni. Ja dam Niall'owi pieniądze na sukienkę.
- Tak... To chyba dobry pomysł - odpowiedziała kiwając lekko głową i wyszła ze sklepu.
Kilka minut później z przymierzalni wyszła Patricia. Zapłacili za sukienkę i udali się w drogę powrotną do hotelu.
- Przepraszam cię... - zaczęła dziewczyna.
- Ale za co? - zapytał zdziwiony.
- Za moją mamę. Jest okropna.
- Nie przesadzaj. Jest całkiem fajna.
- Nawet nie próbuj mi wmawiać, że jest fajna, bo jestem twoją dziewczyną i nie chcesz mnie urazić. Ja sama uważam, że jest straszna i-naprawdę-podziwiam się za to, że wytrzymałam z nią te 16 lat.
- W sumie, jeśli mam być szczery to ja też cię podziwiam - odrzekł chłopak obejmując ją.
- Wiesz... Mam ochotę porozmawiać z Lou - zmieniła nagle temat. Chłopak poczuł ukłucie zazdrości. Za chwilę jednak powiedział sobie, że nie ma o co być zazdrosnym i grzecznie zapytał:
- Dlaczego?
- Sama nie wiem. Jakoś tak. Czasami mam takie nagłe zachcianki. Jak moja mama...
- Nawet tak nie mów – popatrzył na nią, a ona roześmiała się słodko.
Weszli do hotelu, wjechali windą i poszli do pokoju blondyna.
- To co? Zadzwonić do Lou? – upewnił się Niall.
- Jakby się głębiej zastanowić, to chyba mi się odechciało – wzruszyła lekko ramionami w przepraszającym geście – Sorki.
- Nie ma za co – podszedł do niej i ją pocałował. Ona wtuliła się w niego. Stali tak przez chwilę.
- Nawet nie wiem , kiedy wyjeżdżasz - rzekł nagle chłopak.
- Chyba 20 sierpnia.
- To znaczy, że mamy tylko tydzień.
- A co potem?
- I tu jest właśnie problem. Ja będę miał X Factor, a ty szkołę. A kiedy program się skończy to ja też będę musiał tam wrócić. Przecież mieszkamy w różnych częściach kraju… Prawda? – nagle zorientował się, że nawet nie wie, gdzie mieszka jego dziewczyna.
- Nie. Nie mieszkamy aż tak daleko od siebie. Jakaś godzina drogi – widać nie miała mu tego za złe. Uśmiechnęli się do siebie.
- W takim razie będę przyjeżdżał co tydzień w weekendy. Moja mama na pewno się zgodzi.
- Ale… Gdzie będziesz spał? Przecież moja matka cię nienawidzi.
- Znajdzie się jakiś hostel czy coś…
- I tak co tydzień? Nie zgodzę się na to… Raz na miesiąc, ok. Ale w każdy weekend? To już lekka przesada. To może ja będę przyjeżdżać do ciebie? Oczywiście jeśli twoi rodzice się zgodzą. - popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Myślę, że się zgodzą. Ale nie co tydzień… Możemy się –tak jakby- wymieniać. W jednym tygodniu ja przyjadę do ciebie, a potem ty do mnie. Może być?
- Tak. To chyba najlepszy pomysł – odrzekła i uśmiechnęła się do niego blado.
- Nie widzę entuzjazmu – zasmucił się teatralnie.
- Naprawdę się cieszę – tym razem uśmiech był szerszy. Pocałowała blondyna. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

-------------------------------------
Jeśli czytasz, proszę, zostaw komentarz ;) Może być nawet negatywny, bo krytyka też jest tu dobrze widziana ;) Wtedy przynajmniej będę wiedziała, jakie popełniam błędy i co mam poprawić. :)

2 komentarze:

  1. Kocham <3 tylko mam taką prośbę bo to trochę drażliwe że opowiada to narrator ;)
    Była bym wdzięczna gdyby to ona opowiadała tą sytuacje ;) pozdrawiam :*

    Ale i tak opowiadanie świetne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje pierwsze nieopublikowane opowiadanie było w pierwszej osobie, ale jakoś mi to nie szło :/ Więc postanowiłam pisać tak i jest mi tak o wiele wygodniej i jestem chociaż w 1% zadowolona z tego, jak i co piszę ;D Przykro mi, ale postanowiłam pisać tak i już po 100 stronach nie bd zmieniać na co innego... Sorkam ;_; Wybaczysz? ;D Pozdrowionka :*

      Usuń