- Na pewno za chwilę przyjdą - uspokoił go Niall.
Mulat pokiwał głową. Co chwila jednak odwracał się w stronę
drzwi lub patrzył na zegarek. W końcu wyciągnął telefon.
- Nie odbiera - oznajmił zdenerwowany po minucie. - Ani
jeden ani drugi. A jeśli nie przyjdą? Spóźnią się i nie polecą z nami?
- Wszystko będzie dobrze - odrzekł Li poklepując go po
plecach.
- Nie no ja ich chyba zabiję - Malik zaczął chodzić w tą i z
powrotem.
- Na pewno za chwilę przyjdą - powtórzył Niall.
Zayn znów spojrzał na zegarek.
- Zostało tylko pięć minut. Nie zdążą. Będziemy musieli
polecieć bez nich.
- O popatrz... Już idą - uśmiechnął się blondyn.
Rzeczywiście Lou i Hazza szli, a raczej biegli w ich stronę.
Każdy trzymał za sobą swój bagaż. Ludzie usuwali im się z drogi albo krzyczęli,
kiedy któryś najechał im na nogę. Chwilę potem byli już przy pozostałej
czwórce. Lokers zwinnie wyhamował, natomiast Tommo przewrócił się razem ze
swoją walizką.
- To nie było śmieszne - powiedział smutny, kiedy wszyscy
się z niego śmiali. - Teraz wszystko mnie boli.
- Pocałować? - zapytał Liam, co wywołało jeszcze głośniejszy
śmiech.
Louis przewrócił oczami i skierował się w stronę odprawy.
- Oj... Nie gniewaj się na mnie, kochanie! - krzyknął za nim
loczek.
- A jeśli? - odwrócił się niebieskooki.
- To będę płakać całą noc.
- Na to nie pozwolę. Chodź tu i mnie przytul - Boo Bear
upuścił rączkę od swojej walizki.
Hazza rozpromienił się i podbiegł do niego. Potem rzucił mu
się na szyję.
- Wiesz, że cię kocham? - zapytał odsuwając się lekko, aby
spojrzeć mu w oczy.
- Wiem, wiem... - chłopak machnął ręką. - Mnie wszyscy
kochają.
Lokers zaśmiał się i zawołał resztę.
***
Trzy i pół godziny później byli już na lotnisku w Londynie.
Wszyscy wysiedli grzecznie z samolotu i skierowali się po swoje bagaże. Nagle
ktoś zasłonił dłońmi oczy Liam'a.
- Zgadnij kto to? - usłyszał słodki głos. Głos, za którym
tak bardzo tęsknił. Głos Dan.
Uśmiechnął się i odwrócił w stronę dziewczyny. Ona
przytuliła się do niego.
- Stęskniłem się - rzekł także ją obejmując.
Zauważył kątem oka, że Niall pokazuje serduszko patrząc na
niego. Payne wypowiedział bezgłośne "Spieprzaj". Blondyn zaśmiał się
i wrócił do rozmowy z Zayn'em. Liam puścił dziewczynę i ponownie się do niej
uśmiechnął. Ona odwzajemniła uśmiech.
Chłopak oddalił się kilka kroków. Myślał o Dan. W sumie to
marzył o tym, co by było gdyby byli razem. Ona uważała go za przyjaciela, on ją
kochał. Bał się powiedzieć jej, co naprawdę czuje, ponieważ obawiał się
odrzucenia. Wolał być jej przyjacielem niż być dla niej nikim. Jego sytuacja
przypominała Niall'a i Pati. Tylko że im się udało. Byli wspaniałą parą, co do
tego nie miał wątpliwości. Horan wyznał blondynce miłość i wyszło mu to na
dobre.
- Jesteś z Dan? - z rozmyślań wyrwał go głos Zayn'a.
- Nie... A czemu pytasz? - odparł zdziwiony chłopak.
- Po prostu tak to wyglądało. Zgadnij kto to i tak dalej-
wytłumaczył.
- Nie jesteśmy parą - powtórzył Liam.
- Ale chyba powinniście być. Czy ty nie widzisz, że ona się
w tobie zakochała?
- Naprawdę tak myślisz?
- Przecież widać to na pierwszy rzut oka. I ty, i ona. Zakochańce,
które boją się powiedzieć sobie, co czują.
- Uważasz, że powinienem jej powiedzieć?
- Tak, jestem pewny, że będziecie świetną parą - poklepał go
po plecach przyjaciel.
Liam uśmiechnął się. Szczerze. Prawdziwie. Skoro Zayn
stwierdził, że Dan jest w nim zakochana, to powie jej, co czuje. Że ją kocha, i
że nie wyobraża sobie życia bez niej. Po prostu całą prawdę. Spojrzał w stronę
dziewczyny. Ona zarumieniła się lekko i podeszła do niego. Jego serce
przyspieszyło. Nie chciał tego przedłużać. Wyzna jej to teraz, przy wszystkich.
- O czym rozmawiałeś z Zayn'em? - zapytała go Dan.
- O mnie... i o tobie - odparł chwytając jej rękę.
Spojrzała mu prosto w oczy. Odetchnął głęboko i ciągnął
dalej.
- Muszę powiedzieć ci to teraz, bo dłużej nie dam rady dusić
tego w sobie. Nie będę okłamywał już nikogo, mówiąc, że traktuję cię tylko jak
przyjaciółkę. Dan, ja cię naprawdę kocham.
- Naprawdę? - zapytała ze łzami w oczach.
- Naprawdę - przytaknął.
Otarł knykciem samotną łzę połyskującą na jej policzku. Ona
przytrzymała jego dłoń i przymknęła powieki. Wtedy Payne nachylił się i
delikatnie złączył ich wargi. Z początku nieśmiały pocałunek przerodził się w
coś bardziej namiętnego. To było coś czego pragnął praktycznie od początku, od
kiedy pierwszy raz ją zobaczył. Teraz przepełniała go radość. Dan odwzajemniła
jego uczucie, co było najwspanialszym prezentem na Ziemi. Uśmiechnął się i
złapał ją za rękę. Spojrzał na Zayn'a, który uniósł kciuk do góry. Cała
siódemka skierowała się po torby chłopców. Tam już stała Hannah. Louis
należycie się z nią przywitał, a potem zaczął opowiadać, jak było w
Budapeszcie.
- Louis, przystopuj trochę - rzekł Hazza półgodziny później, kiedy
to chłopak zachwycał się sklepem "Agua".
- Tak, masz rację... A jak ty spędziłaś czas kochanie? -
zwrócił się do swojej dziewczyny.
- Nie robiłam nic specjalnego. Bez ciebie było okropnie
nudno - uśmiechnęła się i cmoknęła go w policzek.
***
Harry odwrócił wzrok, jednak padł on na kolejną szczęśliwą
parę. Niestety. Wyjrzał przez okno autobusu na skąpany w deszczu Londyn i
pogrążył się w swoich własnych, nieszczęśliwych myślach.
----------------------------
I oto następny rozdział. Jak go przed chwilą przeczytałam to uznałam,że jest nawet spoko... Taka tam, skromność xD Bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom, a szczególnie tym, którzy zostawiają komentarze lub obserwują mojego bloga. To wiele dla mnie znaczy :* Dzisiaj sobie kulturalnie wchodzę na stronkę, patrzę na komentarze nie oczekując niczego nadzwyczajnego, a tutaj? Pod ostatnim postem aż 4... Od razu banan na ryjcu. Brat mi zagląda przez ramię i mówi "O Matko, jaki długi komentarz" , a ja cały czas się szczerzę :P Obiecuję, że zajrzę na zareklamowane u mnie blogi, ale niestety na razie nie mam na to czasu. Cały czas jakieś prace klasowe itd, Angielski, hiszpański, francuski... Czasami mnie to wykańcza :c Po prostu nie zawsze umiem sobie z tym poradzić ;c I jeszcze chłopak... Ważne że ostatnio się dowiedziałam, że mnie ubi z charakteru... Wow!! To już jakiś postęp, bo jestem naprawdę psychiczna. Jaram się książkami Kinga... Moje przyjaciółki dostają esy typu "Wyobraź sobie, że wyciągasz swojego zmarłego synka z grobu. Potem okazuje się, że nie ma on głowy. Jednak za chwilę zauważasz ją, jest po prostu przykryta grubą warstwą ciemnego mchu. Łapiesz dziecko pod pachami, a jego głowa opada do tyłu, aż na środek pleców. Na miejscu trzymają ją tylko szwy *.*"... Jestem ciekawa co sobie wtedy myślą xD
Jezus, to żem się rozpisała... Na koniec dodam "Mam nadzieję, że rozdział się spodobał" - taka tam, rutyna :*
LOFFKI LOFFKI <3